Zawody łucznicze na „Drukarzu”

W niedzielę 21 września 2025 roku, na obiekcie KS Drukarz zostały rozegrane łucznicze zawody dla młodzieży w ramach Ogólnopolskich Drużynowych Zawodów Łuczniczych. Odbyło się to dzięki staraniom Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej. Głównym partnerem była Fundacja LOTTO im. Haliny Konopackiej.

W ceremonii otwarcia wzięli udział zawodnicy i trenerzy oraz zaproszeni goście. Wśród nich: Iwona Marcinkiewicz, była zawodniczka KS Drukarz, brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich Atlanta’96 i mistrzyni Europy z 2005 r.; Tadeusz Purzycki, trener Ireny Szydłowskiej srebrnej medalistki IO Monahioum’72; Zenon Dagiel, prezes Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej.

Przy doskonałych warunkach pogodowych wystartowały trzy kategorie wiekowe: juniorzy młodsi 15-17 lat, młodzicy 14-12 lat oraz dzieci 11 lat i młodsi. Razem w zawodach wzięło udział 70 zawodników z klubów łuczniczych Warszawy i Mazowsza oraz zawodnicy klubów województwa małopolskiego. Zawodom towarzyszyły wielkie sportowe emocje. Radość z wygrania, ale także zadowolenie ze startu w zawodach, możliwość rywalizacji z koleżankami i kolegami z innych klubów.

Zawody drużynowe rozegrane zostały na boisku centralnym KS Drukarz. Zawodnicy najpierw strzelali kwalifikacje, następnie na podstawie uzyskanych punktów, eliminacje. Najlepsze zespoły otrzymały pamiątkowe puchary, dyplomy oraz nagrody finansowe w postaci czeków na sprzęt sportowy.  Za pierwsze miejsce nagrodą był sprzęt o wartości 2000 zł, za drugie sprzęt o wartości 1500 zł i za trzecie miejsce sprzęt o wartości 1000 zł.

W końcowej klasyfikacji drużyny uplasowały się w następującej kolejności.

Wśród kobiet:

I miejsce – Team Małopolska
II miejsce – MLKS Dąbrovia Dąbrowa Tarnowska
III miejsce – KS Płaszowianka Kraków

Wśród mężczyzn:

I miejsce – Team Mazowsze 2
II miejsce – MLKS Dąbrovia Dąbrowa Tarnowska
III – miejsce Team Mazowsze 1

Trenerzy i zawodnicy na koniec imprezy pogratulowali organizatorom pomysłu i podziękowali za zaproszenie. Organizatorami zawodów byli: Warszawsko-Mazowiecka Rada Olimpijska oraz Klub Sportowy Drukarz wraz z Warszawsko-Mazowieckim Związkiem Łuczniczym.

Były to pierwsze zawody rozegrane w kategorii dzieci w formule zawodów drużynowych i rzeczywiście były to udane zawody, gdzie zawodnicy mogli przetestować swoje umiejętności indywidualne i dyspozycję w konkurencji zespołowej. Być może te zawody będą miały swoją kontynuację w roku przyszłym. Podziękowania dla Fundacji „Lotto”!

Relacja również na stronie lucznictwomazowsze.pl

Przygotował: Robert Marcinkiewicz

Akrobatyka w ursynowskiej „ARENIE”

15 lat temu zrodziła się myśl organizowania w Warszawie zawodów akrobatycznych. Pierwszy turniej odbył się w hali na Woli, na ulicy Obozowej. Początki były skromne, turniej był jednodniowy, a poszczególne zespoły prezentowały tylko jeden układ. Jednak ludziom się spodobało. W kolejnych latach turniej się rozrastał. Dwukrotnie był wpisywany do kalendarza Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej, co czyniło go ważnym wydarzeniem sportowym w skali europejskiej.

Przyjeżdżali na Puchar „Warsa i Sawy” wybitni akrobaci z Ukrainy, Niemiec, Rosji czy Białorusi. Gościliśmy klasowe zespoły z Belgii i Francji. Chętnie przyjeżdżali do Warszawy Bułgarzy, Węgrzy, Litwini, Azerowie. Startowali u nas akrobaci z Izraela, Kazachstanu, Estonii, Włoch, Czech, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii.

Ech, było co oglądać. Wielkie pojedynki tuzów akrobatyki i ogromne emocje, piękne wrażenia. Wszak akrobatyka to prawdziwy sportowy cyrk. Akrobatyczne ewolucje budzą podziw i szacunek. Ważna jest nie tylko siła, ale także sportowe zaufanie, technika, finezja, umiejętności ekwilibrystyczne, krasa kostiumów. Wdzięk i stanowczość. Do tego piękna muzyka i mamy niezapomniane widowisko. Taka jest akrobatyka!!!

Od pięciu lat turniejowi głównemu, czyli Pucharowi „Warsa i Sawy” towarzyszy Memoriał Gizeli i Konrada Zielińskich. Zieliński tworzyli polską akrobatykę w latach 50-tych XX wieku, w Dzielnicowym Klubie Sportowym „Targówek”. Klub był ostoją polskiej akrobatyki. Z tego klubu wywozili się medaliści mistrzostw Europy i świata. Ludzie tego klubu to prawdziwi pasjonaci. Przez całe lata pracowali, aby polska akrobatyka coś znaczyła. Kilka lat temu „dzięki” przedziwnym zabiegom, przy okazji remontu obiektów klubowych, akrobatyczny DKS „Targówek” został zlikwidowany. Przekreślony został wielki 70-letni dorobek klubu!

Dlatego dziś Memoriał Zielińskich jest nawiązaniem do tamtych lat. Młodzi polscy akrobaci przywracają pamięć twórców polskiej akrobatyki. Przy tej okazji dowiadują się jaka była historia tej dyscypliny sportu.

A teraz kilka refleksji dotyczących tegorocznego wydarzenia:

XV Międzynarodowy Turniej w Akrobatyce Sportowej o Puchar „Warsa i Sawy” i 5. Memoriał Gizeli i Konrada Zielińskich. Oba turnieje odbywały się w dniach 19-21 września w hali „Arena” na Ursynowie.

  1. W zawodach wzięło udział 365 akrobatów z 32 klubów z całej Polski oraz akrobaci z Litwy. Warszawa i Mazowsze reprezentowane było przez następujące kluby: UKS Targówek, UTS Akro-bad Ursus, Salto Marki, Akrosfera Stare Babice, Praskie Centrum Sportu, Akademia Sportu Targówek, Stowarzyszenie Mini Akro Warszawa, UKS Otwock, UKS Miłośnik Warszawa. Tradycyjnie najsilniejszym naszym klubem jest UKS Targówek, cieszy nas rozwój Akrosfery ze Starych Babic, daje o sobie znać Praskie Centrum Sportu. Powraca do formy Akro-bad z Ursusa. Pokazuje się Salto z Marek. Wszystkim klubom życzymy sukcesów. Chcemy, aby Warszawa i Mazowsze były najlepsze w Polsce.
  2. Zawody Memoriału Gizeli i Konrada Zielińskich objęły dwie najmłodsze kategorie wiekowe, (10-14 lat) zwane w nomenklaturze akrobatycznej Youth oraz Klasa II. Rywalizacja toczyła się w konkurencjach: dwójek dziewcząt, dwójek chłopców, dwójek mieszanych i trójek dziewcząt. Najliczniej obsadzona konkurencja to jak zwykle trójki dziewcząt. W tej konkurencji wystartowało 28 zespołów, a złoto w obu kategoriach zdobyły dziewczęta z Rzeszowa,
  3. W zawodach Pucharu „Warsa i Sawy” rywalizacja toczyła się w czterech kategoriach wiekowych: 11-16 lat, 12-18 lat, 13-19 lat i kategoria senior 15+. I w takich samych konkurencjach jak w Memoriale, czyli: dwójkach dziewcząt, dwójkach chłopców, dwójkach mieszanych i trójkach dziewcząt. W Pucharze Warsa i Sawy także najliczniej obsadzona była konkurencja trójek kobiet, łącznie wystartowało 39 trójek. Złote medale w tej konkurencji zdobyły zespoły z Krakowa i Ropczyc.
  4. Puchar „Warsa i Sawy” był dobrym przeglądem stanu polskiej akrobatyki. Z zaciekawieniem i zainteresowaniem oglądaliśmy występy polskiej czołówki. Ocenę szczegółową pozostawiamy trenerom kadry. Jednak niewątpliwie stałym mankamentem procesów szkoleniowych jest bariera w przechodzeniu do kategorii seniorskiej. Z rzadka to się udaje jak w przypadku dwójki kobiet: Kamila Bryśkiewicz i Zofia Kamińska. Dziewczyny przez parę lat były świetną wizytówką polskiej akrobatyki, czy wcześniej dwójka mieszana Maciej Zabierowski i Angelika Kowalewska, która także mocno zaznaczyła swoją obecność wśród najlepszych. Jak doprowadzić juniorów do europejskiego poziomu wśród seniorów?
  5. Warszawskie i mazowieckie kluby zdobyły w tych zawodach łącznie 17 medali, w tym 6 złotych, 5 srebrnych i 6 brązowych w różnych konkurencjach i w różnych kategoriach wiekowych. Za najlepszą notą sędziowską należy wyróżnić seniorską dwójkę kobiet Zofię Czapską i Zuzannę Marek z UKS Targówek.
  6. Na ceremonię otwarcia zawodów przybyli liczni goście. in. Dyrektor Biura Sportu m.st. Warszawy, Marcin Kraszewski, Zastępca Burmistrza dzielnicy Ursynów, Cezary Hajdenmajer, trzej Wiceprezesi PKOl: Henryk Olszewski, Adam Konopka i Andrzej Supron – srebrny medalista olimpijski w zapasach. Przybyli także inni medaliści olimpijscy: Urszula Kielan – srebrna medalistka w skoku wzwyż, Jerzy Pietrzyk – członek srebrnej sztafety 4×400 m z Montrealu, piłkarze z Orłów Górskiego: Jerzy Kraska i Lesław Ćmikiewicz, kapitan złotej drużyny siatkarskiej, Edward Skorek. Władze Polskiego Związku Gimnastycznego reprezentowali: Wiceprezeska, Bogusława Śrutwa i Sekretarz Generalny, Maciej Szafran.  Obecni byli gospodarze obiektu z dyrektorem Piotrem Kondratowiczem. Gości witali: Prezes Warszawsko-Mazowieckiego Związku Sportów Gimnastycznych, Michał Bałaga i Prezes Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej, Zenon Dagiel.
  7. Oprawa scenograficzna zawodów to banery z fragmentami Warszawy: Placem Zamkowym i Zamkiem Królewskim, z Pomnikiem Chopina oraz z Mostem Łazienkowskim. Taka scenografia tworzyła wrażenie, że akrobaci prezentują swoje pokazy na ulicach stolicy.
  8. Zawody były transmitowane na żywo w internecie. Odnotowaliśmy 3250 wejść. Na widowni zasiadali kibice, fani akrobatyki, rodzice startujących akrobatów, nasi znajomi i przyjaciele.

Podziękowania należą się władzom za wsparcie i pomoc w organizacji obu turniejów. Dziękujemy Urzędowi m.st. Warszawy, Biuru Sportu i Rekreacji, Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Mazowieckiego, Departamentowi Edukacji i Sportu, władzom dzielnicy Ursynów oraz władzom dzielnic Wilanów i Ursus. Dziękujemy wszystkim partnerom.

Na koniec ważne spostrzeżenie: chcemy, aby warszawski turniej był międzynarodowy, w pełnym tego słowa znaczeniu. Dlatego w przyszłym roku trzeba skutecznie zaprosić do Warszawy akrobatyczną Europę. Jak to zrobić? To wiemy!

Jan Wieteska

Biathlon na Plaży Wilanów? Czemu nie!

Wraz z Burmistrzem dzielnicy Wilanów – Ludwikiem Rakowskim oraz Przewodniczącym Rady Dzielnicy – Hubertem Królakiem serdecznie zapraszamy dzieci, młodzież oraz dorosłych do udziału w wyjątkowej sportowej imprezie „Biathlon dla Każdego”.

Już 20 września spotkamy się na Plaży Wilanów, aby stolica zakochała się w tej wyjątkowej dyscyplinie sportowej jaką jest biathlon.

„Biathlon dla Każdego” – to zawody sportowe z elementami biathlonu – krótki bieg crossem połączony ze strzelaniem z laserówek na wysiłku. Atrakcyjność dyscypliny – 100%

Dla kogo ta impreza?

Przede wszystkim dla dzieci i młodzieży ale wystartować mogą także dorośli i seniorzy w Kategorii OPEN. Jest także kategoria FAMILY CUP dla całych rodzin – które zdecydują się na start.

Kto może wziąć udział?

Każdy – jak sama nazwa mówi, bo wysiłek jest bardzo krótki a radość z tej ciekawej formy aktywności ogromna. Jesteśmy przekonani, że każdy da radę.

O wspólną rozgrzewkę ze wszystkimi uczestnikami i kibicami zadba Ambasadorka projektu Biathlon dla Każdego, była biathlonistka i olimpijka, mieszkanka Wilanowa – Magda Grzywa

20 września obok widowiskowych zawodów sportowych wiele, wiele dodatkowych aktywności dla uczestników i kibiców.

Ogólnopolskie Drużynowe Zawody Łucznicze Junior Młodszy

W imieniu Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej PKOl i Warszawsko-Mazowieckiego Związku Łuczniczego serdecznie zapraszamy na Ogólnopolskie Drużynowe Zawody Łucznicze Junior Młodszy, które zostaną przeprowadzone 21 września (niedziela) br., na terenach KS DRUKARZ w Warszawie, Al. Zieleniecka 2 (Park Skaryszewski), od godz. 12.15 do godz. 16.15. Uroczysta Ceremonia Otwarcia odbędzie się o godz. 12.30. Zaś Ceremonia Medalowa przewidziana jest na godz. 16.30.

W zawodach uczestniczyć będą drużyny z polskich  klubów łuczniczych. Wystartuje ok. 110 zawodników w kategorii juniora młodszego, roczniki: 2010, 2009, 2008 – dziewcząt i chłopców.

Zawody przeprowadzone zostaną w ramach Europejskiego Tygodnia Sportu, tj. inicjatywy Unii Europejskiej promującej aktywność fizyczną. Rywalizacji sportowej w kategorii dzieci i młodzieży towarzyszyć będzie hasło „Polskie Talenty Łucznicze”.

15. Turniej o Puchar „Warsa i Sawy”, 5. Memoriał G. i K. Zielińskich w akrobatyce sportowej dla dzieci

W piątek 19 września 2025 r. w Ursynowskim Centrum Sportu i Rekreacji w Warszawie, przy ul. Pileckiego 122 rozpocznie się 15. Międzynarodowy Turniej o Puchar „Warsa i Sawy” w Akrobatyce Sportowej. W rywalizacji Pucharu „Warsa i Sawy” wystartują dwójki kobiet, dwójki mężczyzn, dwójki mieszane, trójki kobiet i czwórki mężczyzn, w następujących kategoriach wiekowych: 11-16 lat, 12-18 lat, 13-19 lat oraz w kategorii Senior.

Równolegle z Pucharem „Warsa i Sawy” rozgrywany będzie 5. Memoriał Gizeli i Konrada Zielińskich – legendarnych twórców polskiej akrobatyki, zasłużonych także dla europejskiej i światowej akrobatyki. Będą to zawody w akrobatyce sportowej dla dzieci. Tutaj również będą rywalizować dwójki kobiet, dwójki mężczyzn, dwójki mieszane, trójki kobiet i czwórki mężczyzn, w kl. II i Youth.

Łącznie w obu turniejach wystartuje blisko 400 zawodniczek i zawodników z Polski i goście z zagranicy.

Zawody trwać będą od 19 do 21 września 2025 r. Rywalizacja rozpocznie się w piątek 19 września o godz. 10.00 i potrwa do godz. 20.00. Uroczyste otwarcie obu turniejów nastąpi w piątek o godz. 12.30. Zaś w sobotę początek rywalizacji od godz. 10.00 do 19.00. A w niedzielę finały, rozpoczną się od godz. 10.00 do 14.00. Ceremonia medalowa przewidziana jest po zakończeniu turniejów w niedzielę o godz. 14.15. Zaś o 15.00 odbędzie się Gala Mistrzów.

Wstęp wolny.

W imieniu organizatorów: Warszawsko-Mazowieckiego Związku Sportów Gimnastycznych i Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej PKOl serdecznie zapraszamy i zachęcamy do obserwowania zawodów.

Święto sportów nieolimpijskich

Prawie niepostrzeżenie, obok głównych sportowych wydarzeń, przeszły tegoroczne WORLD GAMES. Ktoś spyta, co to jest za impreza? Przypomnijmy więc. World Games to igrzyska sportów nieolimpijskich. Zawody odbywają się co cztery lata. A World Games 2025 to ich dwunasta edycja. Zawody odbyły się w dniach 7-17 sierpnia br.,  w piątym co do wielkości  chińskim mieście Changdu, znajdującym się w środku „Państwa Środka”, dwadzieścia trzy godziny lotu z Polski.

Piętnastomilionowe miasto brokatu i pand, gościło ponad cztery tysiące sportowców ze 116 państw, którzy wystartowali w 34 dyscyplinach sportowych. Gospodarze, wprawieni już organizacją Igrzysk Olimpijskich, letnich w 2008 roku i zimowych w 2022 roku, zrobili wszystko, aby igrzyska sportów nieolimpijskich stały się niemniejszym wydarzeniem niż igrzyska olimpijskie.

Wielka ceremonia otwarcia, imponująca oprawa elektroniczna i scenograficzna, sławni ludzie światowego sportu z przewodniczącą MKOl, Kirsty Coventry, dynamiczna promocja każdej dyscypliny. Wszystko to spowodowało, że World Games 2025 stały się ważnym wydarzeniem w świecie sportu nie tylko w Chinach, nie tylko na kontynencie azjatyckim, ale w wielu innych krajach, na całym świecie.

 

W Polsce World Games przeszły trochę niezauważenie, trochę na poboczach polskiej ligi piłki nożnej, mimo świetnego komentarza Jacka Wszoły w polskiej telewizji. Odrabiamy zaległą  lekcję i prezentujemy naszym czytelnikom garść  informacji o tym wydarzeniu.

  1. W trakcie 10-dniowych zawodów rozdano 256 kompletów medali. Wymieńmy chociaż część dyscyplin, w których medale rozdano. Jedne są nam znane, inne mniej lub w ogóle o nich nie słyszeliśmy. Niekiedy egzotyczne, często bardzo oryginalne ale zawsze emocjonujące. Oto one:
    – ratownictwo wodne, łucznictwo polowe i bloczkowe, sporty podwodne, akrobatyka, przeciąganie liny, karate, korfball, unihokej, racquetball, ju-jutsu, fistball, bilard, sporty lotnicze, taniec sportowy, wushu, muay thai, lacrosse, futbol amerykański, bule, smocze łodzie, bieg na orientacje, skoki na trampolinie, pływanie z płetwą, squah, trójbój siłowy, wyścigi dronów, piłka ręczna plażowa, parkur, wspinaczka na ścianie, wrotki, triathlon bez pływania. Wymieniliśmy większość, choć zapewne nie wszystkie.
  2. Nie będziemy opisywali każdej z tych dyscyplin. Część z nich pojawiała się w programie dawnych igrzysk olimpijskich, jak na przykład przeciąganie liny czy korfball, czyli koszykówka bez kozłowania i bez tablic. Część dyscyplin wciąż zabiega o udział w igrzyskach olimpijskich, jak chociażby akrobatyka, czy wreszcie część dyscyplin, które są rozgrywane na igrzyskach ale znalazły się także w programie World Games, jak np. skoki na trampolinie.
  3. A teraz opowiemy o polskich medalistach. Zdobyliśmy w Changdu 14 medali. 6 złotych, 6 srebrnych i 2 brązowe, głównie w sportach wodnych. Czyżby to była nasza specjalność?!
    JULIA KOZERSKA. Julia zdobyła złoty medal we freedivingu czyli pływaniu podwodnym bez płetw. Przepłynęła pod wodą 222,5 metra i pobiła rekord świata. Ponad 5 minut pod wodą bez oddechu. „To wisienka na torcie” – powiedziała Julka po zawodach. 14 lat treningu daje owoce. Drugi medal zdobyła Julia we freedivingu z płetwami, to było srebro.
    MAGDALENA SOLICH-TALANDA. Magdalena stanęła na podium obok Julii, zdobywając brązowy medal.
    SZYMON KROPIDŁOWSKI. Szymon zdobył dwa medale w pływaniu z płetwami, złoto na dystansie 100 metrów z czasem 40,45, co jest rekordem świata i srebro na dystansie 50 metrów.
    MATEUSZ JAN MALINA. Jego dziełem są dwa złote medale we freedivingu bez płetw i z monopłetwą. W dynamicznym nurkowaniu bez płetw Mateusz przepłynął 228,5 metra !!! a z monopłetwą przepłynął 310,5 metra. Niewiarygodne wyniki!
    KACPER MAJCHRZAK. Multimedalista, zdobywca trzech medali w ratownictwie wodnym. W trakcie pokonywania określonego dystansu zawodnik musi przepłynąć część dystansu pod wodą, wyłowić manekina i wraz z nim dopłynąć do mety. Kacper zdobył dwa złote medale: na dystansie 100 metrów, bijąc rekord świata i na dystansie 50 metrów. Trzeci medal, tym razem srebrny, Kacper zdobył wraz  z kolegami WOJCIECHEM KOTOWSKIM, ADAMEM DUBIELEM i MATEUSZEM GRABSKIM w sztafecie 4 x 25 metrów.
    ROZALIA I ARKADIUSZ JANORA. Córka i ojciec stworzyli team, który zdobył medal srebrny w motosurfingu. Skomplikowany tor wodny pokonywany na desce surfingowej z silnikiem z prędkością dochodzącą do 60 km/godzinę. Na zatłoczonym torze łatwo o błędy i dyskwalifikację. Przydarzyło się to niektórym rywalom Polaków. Ale nasz rodzinny team dopłynął na miejscu drugim. Brawo!
    ZUZANNA KULA. Niewielka wzrostem ale wielka duchem walki Zuzanna zdobyła złoto w trójboju siłowym, bijąc dwa rekordy świata, w przysiadzie ze sztangą i w łącznym trójboju. Polka pokazała moc podnosząc w przysiadzie 223 kg. W wyciskaniu leżąc osiągnęła 155 kg, a w martwym ciągu 185 kg. Łączny wynik 563 kg dał jej złoto i rekord świata.
    MADARA FREIBERG i DARIUSZ MUĆKA. Nasza para wytańczyła brązowy medal w tańcu standardowym. Pięknie wyglądali, pięknie tańczyli. Pierwszy medal dla Polski w konkurencji tańców.
    MARTYNA KIERCZYŃSKA. Muay thai, jedna z wielu odmian sportów walki rozgrywanych na World Games. W kategorii 54 kg Martyna wywalczyła srebrny medal przegrywając, zdaniem wielu obserwatorów niesłusznie, w finałowej walce z Meksykanką. Pozostał niesmak ale przecież srebrny medal na wielkiej sportowej imprezie to ogromny sukces. Gratulujemy!
    Wielkie brawa dla wszystkich polskich medalistów.
  4. W Changdu zdobyliśmy 14 medali zajmując się w klasyfikacji medalowej 12 miejsce. Na miejscu pierwszym, oczywiście Chiny z 64 medalami, w tym 36 złotych. Miejsca na podium dla Niemiec z 45 medalami i Ukrainy z 44 medalami.
    Na poprzednich World Games, które odbyły się w Birmingham w USA Polska zdobyła 15 krążków ale tylko 3 złote. Przypomnijmy, że ta wielka impreza sportowa gościła także w Polsce. W roku 2017 gospodarzem World Games był Wrocław, Polska zdobyła wtedy 30 medali. 9 złotych, 10 srebrnych i 11 brązowych. Wtedy właśnie, dla organizacji zawodów, został powołany do życia Polski Komitet Sportów Nieolimpijskich. Komitet spełnił swoje zadanie znakomicie. Szkoda, że w następnych latach jego żywotność zmalała, a dziś pozostały po nim tylko wspomnienia. Być może warto wrócić do reaktywowania stowarzyszenia, bowiem sporty nieolimpijskie mogą spełniać znakomitą rolę w rozwoju aktywności fizycznej polskiego społeczeństwa. Póki co w Polskim Komitecie Olimpijskim funkcjonuje Komisja Sportów Nieolimpijskich. Co prawda „funkcjonuje” jest określeniem  zdecydowanie „na wyrost” ale…
  5. „Sport bez granic” – to hasło przewodnie chińskich World Games. Pod adresem gospodarzy padło wiele ciepłych podziękowań. Bogactwo kultury, piękno natury, chińska droga do nowoczesności. Sport tworzy przyjaźnie, które są bezcenne i trwałe. Idziemy razem naprzód budując pokój i solidarność – takie przesłania towarzyszyły ceremonii zakończenia. A język chiński zabrzmiał ciepło i przyjaźnie, chociaż na co dzień jest dla nas kompletnie przedziwny.

Następne World Games odbędą się w Karlsruhe w 2029 roku.

Jan Wieteska

Kolarstwo to jest czar

Kolejny upalny, letni dzień. Słońce ogrzewa polskie Tatry tworząc niemal bajkowy obraz górskich szczytów wdzierających się w błękit nieba. Giewont, ten „śpiący rycerz”, zdaje się pilnować „cudów” Zakopanego i okolic.

9 sierpnia. Szósty etap 82. Tour de Pologne, Bukowina – Bukowina. Najtrudniejszy etap tegorocznego wyścigu. Ściana „Bukovina” w Gliczarowie i Ściana „Harnaś” w Rzepiskach, to  dwa bardzo strome podjazdy ze średnim nachyleniem 14-15%. To tu mają się rozstrzygnąć losy wyścigu. Kolarze pokonują te dwie ściany trzykrotnie i kończą etap trzykilometrowym podjazdem na metę usytuowaną przy rondzie w Bukowinie.

Końcówka etapu. Spiker na mecie wykrzykuje, że prowadzi Majka. Rafał Majka na czele kilkunastoosobowej grupy. Tłumnie zgromadzeni widzowie zacierają ręce, zdzierają gardła. Już widzą Polaka na mecie, jako triumfatora. Reporter telewizyjny także się emocjonuje, Majka prowadzi. Dwa kilometry do mety. Oglądamy walkę z bliska i także ulegamy emocjom. Chciałoby się wreszcie, po latach posuchy, zobaczyć polskiego kolarza na pierwszym miejscu.

Ale po chwili wracamy, wraz z telewizyjnym reporterem, do rzeczywistości. Zawodowym kolarstwem rządzą nieubłagane, twarde zasady. Majka jeździ w zawodowej grupie UAE (United Arab Emirates). Jego zadaniem jest wyprowadzić na najlepszą pozycję finiszową lidera grupy. I tak się dzieje, 500 metrów przed metą Majka kończy swoją pracę. Lider grupy UAE, Amerykanin Brandon McNulty, wychodzi na czoło. Na mecie jest, co prawda drugi, za Monakijczykiem Victorem Langelottim, ale zyskuje cenne sekundy do końcowego zwycięstwa. Następnego dnia McvNulty wygrywa „czasówkę” w Wieliczce i triumfuje w całym wyścigu. Rafał Majka w klasyfikacji generalnej jest ósmy. To dobry wynik na zakończenie jego sportowej kariery.

Dzień wcześniej oglądamy finisz 5. etapu w Zakopanem. To najdłuższy etap Touru, 201 kilometrów z Katowic do Zakopanego. Na kresce pod Krokwią triumfują Brytyjczycy, Matthew Brennan przed Benem Turnerem. Aplauz kibiców i błysk promieni słonecznych wysłanych przez Giewont  to pierwsze nagrody dla najlepszych.

 

 

Czesław Lang , dyrektor największego wyścigu kolarskiego w Polsce, organizuje ten wyścig od roku 1993!!! Tegoroczny Tour to 32. wyścig pod dyrekcją Czesława Langa! Niewiarygodne, a jednak prawdziwe. Srebrny medalista olimpijski z Moskwy (1980 rok) tworzy historię kolarstwa. To w naszym narodowym Tourze startowali wybitni kolarze. Tu rozpoczynali drogę do sławy tacy kolarze jak: Peter Sagan, Vincenzo Nibali, Fabian Cancellara, Alberto Contator, Matej Mohoric i wielu innych.

Wyścig to wielkie przedsięwzięcie logistyczne. Każdego dnia wyścig jest w innym mieście. Zabezpieczenie trasy, hotele, długa kolumna wyścigowa, wozy poszczególnych ekip, służba medyczna,  panel sędziowski, ekipy telewizyjne, wreszcie scenografia wypełniona reklamami sponsorów i całe zaplecze techniczne. Wszystko po to, żeby umożliwić walkę prawie dwustu kolarzom o trofea, nagrody i pieniądze.

Obejrzeliśmy na żywo dwa etapy wyścigu. Etap z metą w Zakopanem i etap z metą w Bukowinie. Platforma widokowa ustawiona tuż przy linii mety daje szansę spojrzenia kolarzom wpadającym na metę, niemal prosto w oczy. Widać ogromny wysiłek. Słychać szum kół, czuć wiatr niesiony przez peleton, błysk szprych  w słońcu odbija się w kolorowych gadżetach i wreszcie słyszalny oddech, niemal każdego z nich, po minięciu linii mety. Koniec. Na dziś koniec. A wszystko to w szpalerze kibiców, kolorowych ludzi klaszczących, podekscytowanych i zaskoczonych, że to już koniec. Kilkanaście sekund emocji na finiszowych metrach. Na to czekali godzinę, może dwie w narastającym napięciu. Żeby obejrzeć walkę o zwycięstwo,  żeby być uczestnikiem wydarzenia, żeby opowiedzieć później swoim znajomym, rodzinie, komukolwiek o tym co widzieli przez kilkanaście sekund!!! Co takiego jest w tym sporcie, co takiego jest w kolarstwie, że przyciąga tłumy widzów. Co takiego pasjonuje nas, że  wciąż chcemy oglądać ten sport!?

„Kolarstwo to jest czar” – to słowa Ryszarda Szurkowskiego, jednego z najwybitniejszych, a może najwybitniejszego polskiego kolarza, które wypowiedział po jednym z wygranych etapów Wyścig Pokoju. W tamtych latach, a były to lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, Wyścigiem Pokoju żyła cała Polska. Każdy mały Polak chciał być Szurkowskim. A Szurkowski i jego koledzy, Staszek Szozda,  Janusz Kowalski, Mieczysław Nowicki, Tadeusz Mytnik  i inni wygrywali etapy w Wyścigu Pokoju, czasami cały wyścig i zdobywali medale  mistrzostw świata. Ówczesny podział kolarstwa na amatorskie i zawodowe nie pozwolił polskim kolarzom walczyć wówczas o najwyższe laury z gwiazdami: Eddy Merckxem, Bernardem Hinault czy Felice Gimondim.

Dziś polskie, męskie kolarstwo szosowe przeżywa kryzys. W zawodowym peletonie Polaków jest niewielu i nie odgrywają żadnej ważnej roli. Sukcesy Rafała Majki i Michała  Kwiatkowskiego przeszły do historii. Przypomnijmy tylko mistrzostwo świata Michała Kwiatkowskiego w roku 2014 i brązowy medal Rafała Majki na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku. Następców nie widać. W tegorocznym Tour de Pologne, poza Majką, następny Polak  Piotr Pękala był na miejscu 22.

Jakie są tego przyczyny? Jak przekuć młode kolarskie talenty w wytrawnych, zawodowców? Czy to, że „Polska jeździ na rowerach”, co widać, może być zaczynem do uprawiania sportu pod nazwą „Kolarstwo”?

Czekamy na lepsze czasy!

Jan Wieteska

Mistrzostwa na trampolinie

Warszawa gościła najlepszych polskich gimnastyków w konkurencjach skoków na trampolinie, skoków na ścieżce i skoków na mini trampolinie. Gospodarzem zawodów o mistrzostwo Polski, które odbyły się dniach 13-15 czerwca br., było Centrum Sportu „Wilanów”.

Królewska dzielnica Warszawy nie po raz pierwszy gości sporty gimnastyczne. To tu odbywały się zawody akrobatyczne w Pucharze „Warsa i Sawy”. Tu także próbowały swoich sił gimnastyczki artystyczne. Tym razem oglądaliśmy rywalizację w skokach na trampolinie, zarówno rywalizację w konkursie indywidualnym, jak i w konkursie synchronów. Obok swoje umiejętności prezentowali skoczkowie na ścieżce akrobatycznej. To bardzo widowiskowa konkurencja. Zawodnik musi wykonać osiem elementów na długości ponad 30 metrów i ustać lądowanie. Najnowsza konkurencja to mini trampolina. Łączy ona elementy trampoliny i ścieżki akrobatycznej i jest także niezwykle efektowna.

Sporty gimnastyczne zawsze budzą wielkie emocje. Pięknie wykonane tworzą efektowny obraz widowiska. Sport trudny, wymagający wielkiej pracy i sportowego zacięcia, ale ogląda się to znakomicie. Zawody na Wilanowie były dobrze pokazywane. Organizatorzy skorzystali z dobrodziejstwa elektroniki. Dwa duże telebimy umożliwiały śledzenie przebiegu rywalizacji. Prezes Warszawsko- Mazowieckiego Związku Sportów Gimnastycznych, Michał Bałaga, a także wierni od lat tym dyscyplinom gimnastycznym – Krzysztof Kosiński i Robert Kowalski zadbali o to, żeby zawody miały prawidłowy przebieg.

Wyróżnijmy najlepszych.

W konkursie indywidualnym na trampolinie złoty medal dla zawodniczki z warszawskiego Pałacu Młodzieży, Nicoli Tujaki. 20-latka zaprezentowała solidny układ, dobrze wykonany technicznie i wygrała z całą plejadą skoczkiń z kraju. W konkursie mężczyzn prym wiedli skoczkowie z Poznania. Wygrał Bartłomiej Wiśniewski.

Koniecznie powiedzmy, że w klasie I wśród dziewczyn, złoto zdobyła 15-latka z warszawskiego UMAKS SP 26, Karina Kurowska. Brawo! Karina jest zawodniczką wszechstronną, bo oto drugi złoty medal zdobyła w skokach na mini trampolinie, także w klasie I. Rośnie w Warszawie wielki talent!

W skokach na ścieżce złoty medal dla – najlepszej od kilku lat – Sandry Żurek z Olkusza, a wśród panów złoty medal zdobywa Pavel Rubis z Poznania. Ale srebro dla Oliwiera Kozłowskiego z warszawskiego UKS SP 220. Oliwier był także drugi w skokach na mini trampolinie. Gratulacje!

Wszyscy zawodnicy wywieźli z Warszawy dobre wrażenia. Warto pokazywać ciekawe dyscypliny gimnastyczne, to sport dla odważnych, dający ogromną satysfakcję startującym i przyjemność oglądania dla widzów.

JW.

MAJOWA SPORTOWA WARSZAWA  – rozdział  II

MAJOWA SPORTOWA WARSZAWA  - rozdział  II

 W zimny majowy weekend Warszawa miała sportowe oblicze. 14 maja na wysłużonym warszawskim Torwarze odbywały się finałowe walki w turnieju Feliks Stamma, turnieju który w tym roku miał rangę Pucharu Świata. 15 maja na Stadionie Narodowym wielki bój toczyli żużlowcy  w kolejnej rundzie cyklu Grand Prix. 

 

Opowiemy o tych wydarzeniach w telegraficznym skrócie.  

 

Rozdział Drugi: GDZIE SIĘ PODZIAŁ ZMARZLIK?

Takiej widowni nie ma żaden turniej Grand Prix. 40 tysięcy fanów żużla oglądało  pasjonującą rywalizację najlepszych żużlowców świata. Niecka stadionu Narodowego potęguje ryk maszyn. Złe nagłośnienie daje dodatkowy efekt dźwiękowy. Niewiele można zrozumieć z tego co mówi spiker, niewiele można zrozumieć z przeprowadzanych na żywo wywiadów. Ale nic to! Wszystko można zobaczyć i rozkoszować się walką. Dwadzieścia wyścigów eliminacyjnych, dwa barażowe i wielki finał. Stadion szykuje się do wielkiej uczty. 20 minut do startu, oglądamy piękne luksusowe limuzyny, a w nich bohaterów dzisiejszych zawodów. Trybuny już zapełnione, tylko na sektorach vipowskich jeszcze pusto. Pięć minut do startu, sektory vipowskie już pełne. Można zaczynać!

                                                                       

Ma wygrać Zmarzlik. Bartosz Zmarzlik! Pięciokrotny indywidualny mistrz świata. Być może najlepszy żużlowiec wszechczasów. Idol polskich fanów. W stawce 16 herosów są jeszcze dwaj inni Polacy: Dominik Kubera i Patryk Dudek. Ale ma wygrać Zmarzlik. Bartosz Zmarzlik. Ale oto co się dzieje? Bartosz po trzech seriach ma 4 punkty a powinien mieć 9. Faworyt zawodzi. Pozostali nasi też nie najlepiej. Potwierdza się zła passa Polaków na warszawskim torze. To już dziewiąty turniej i żadnego nie wygrał Polak. Czyżby jakieś fatum wisiało nad polskimi żużlowcami na Narodowym? Świetnie spisują się Australijczycy. Jack Holder i Brady Kurtz wygrywają wyścig za wyścigiem. Wreszcie budzi się nasz Zmarzlik. Wygrywa swoje dwa ostatnie biegi. Będzie jechał o finał w barażach. Do baraży dostają się też Kubera i Dudek. Z biegów barażowych do finału kwalifikują się tylko zwycięzcy.  Pierwszy

wyścig barażowy. Zmarzlik i Kubera. Kubera wciska się na pierwszym wirażu między Lebiediewa i Zmarzlika, wychodzi na prowadzenie i pewnie wygrywa. Jest w finale. Drugi baraż układa się idealnie dla Patryka Dudka, ogrywa na starcie Szweda Lingrena i Brytyjczyka Lamberta i wchodzi do finału! Co się dzieje? Było źle, jest dobrze. Dwóch Polaków w finale. Ktoś na trybunach pyta, gdzie się podział Zmarzlik? Inny głos odpowiada, nie pytaj, mamy dwóch naszych w finale! Holder i Kurtz z Australii, Dudek i Kubera z Polski.  Może tym razem usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego? Ale już na pierwszym wirażu Australijczycy rozwiewają nasze marzenia. Są pierwsi na całym dystansie. Krótki tor nie ułatwia wyprzedzania.  Holder pierwszy, Kurtz drugi, Dudek trzeci. Koniec!

                                                                          

Zawód. W warszawskim Grand Prix wciąż bez polskiego zwycięstwa. Może już takiej okazji nie być. Ogromne koszty przygotowania tego widowiska na Narodowym powodują, że w roku przyszłym turnieju w Warszawie nie będzie. Piękny stadion, znakomita atmosfera. Ale budowa sztucznego toru to ogromne koszty. Tor ma swoją specyfikę, jest najkrótszy ze wszystkich na których ścigają się żużlowcy, 266 metrów. Bardzo krótkie proste utrudniają wyprzedzanie. Wielki stadion, krótki tor!

 

Będziemy tęsknili za żużlem. Wszak to niemal sport narodowy. Gdzie, w jakim innym kraju jest taka widownia? 40 tysięcy widzów!

Co prawda sportowy świat nie pokochał tej dyscypliny. Polska, Szwecja, Dania, Anglia, Australia, może jeszcze Czechy i Niemcy, w minionych latach także Rosjanie. To wszystko. A był jeszcze Hancock, Amerykanin. Ale nic to. My kochamy żużel. I to jest najważniejsze. Trzymamy kciuki za Bartosza Zmarzlika. Przed nami jeszcze dziewięć serii Grand Prix i szósty tytuł mistrza świata dla Bartosza! Wierzymy w to!!!

 

Jan Wieteska

MAJOWA SPORTOWA WARSZAWA – rozdział I

MAJOWA SPORTOWA WARSZAWA – rozdział I

 W zimny majowy weekend Warszawa miała sportowe oblicze. 14 maja na wysłużonym warszawskim Torwarze odbywały się finałowe walki w Turnieju im. Feliksa Stamma, turnieju który w tym roku miał rangę Pucharu Świata. 15 maja na Stadionie Narodowym wielki bój toczyli żużlowcy w kolejnej rundzie cyklu Grand Prix. 

 

Opowiemy o tych wydarzeniach w telegraficznym skrócie. Rozdział Pierwszy. TĘSKNOTA ZA „PAPĄ” STAMMEM

 

40 Turniej imienia Feliksa Stamma przywołał wspomnienia o dawnych sukcesach polskiego boksu. Nie było mistrzowskiego turniej, z którego wychowankowie „Papy” nie przywieźliby medali. Znakomici pięściarze tamtych czasów do dziś żyją we wspomnieniach kibiców sportu. Jerzy Kulej, Zygmunt Chychła, Marian Kasprzyk, Józef Grudzień, Leszek Drogosz, Jan Szczepański, Kazimierz Paździor, Zbigniew Pietrzykowski, Henryk Kukier, Tadeusz Walasek. to tylko część z wielkiej drużyny Stamma. Wielki trener nie tylko uczył szermierki na pięści ale był wychowawcą, niemal ojcem wielu ze swych podopiecznych. Pięknie o tym opowiada film Xawerego Żuławskiego „Kulej. Dwie strony medalu” ze znakomitą rolą Andrzeja Chyry jako trenera Stamma.

 

Finałowe walki 40 turnieju przyniosły wiele emocji. Wszyscy czekaliśmy na występ srebrnej medalistki olimpijskiej, Julii Szeremety. Jej olimpijski medal być może stał się kluczem do powrotu polskiego boksu na światowe areny. Julka, do walki z zawodniczką Uzbekistanu  Mamajonową, wyszła pewna siebie. Każda runda dla Julki. Wygrywa u wszystkich pięciu sędziów. Dostaje wielkie brawa. Świetnie spisali się też dwaj inni polscy pięściarze: Paweł Brach i Cezay Znamiec. Obaj wygrywają swoje finałowe pojedynki z uznanymi przeciwnikami. Brach to odkrycie tego turnieju. W pojedynku z Włochem Baldassim, świetnie boksował przez dwie rundy, w trzeciej  dał się zepchnąć do defensywy, jednak nie na tyle by przegrać. Znamiec odwrotnie, po dwóch rundach nic nie wskazywało na jego zwycięstwo ale trzecia runda to był popis boksu w wykonaniu Cezarego. Szwed Scott okazał się bezradny. Czwarty złoty medal zdobył dla Polski Aleksiej Sewastianow, Polak z Kazachstanu czy jak kto woli Kazach z polskim paszportem. W polskim finale był lepszy od Adama Tutaka. 

 

Bardzo mocną ekipę przywieźli na turniej Kazachowie. Kazachstan to dziś najsilniejszy team bokserski na świecie. Na igrzyskach w Paryżu Kazachstan zdobył pięć złotych medali na dziesięć możliwych. W turnieju Stamma bokserzy tej ekipy dominowali. Z zaciekawieniem oglądaliśmy nie tylko ich boks na ringu ale także świetny sposób dopingowania swoich. Zapiewajło i cały chór Kazachów tworzył swoistą orkiestrę. Znakomity obrazek z trybun. Język dla nas nie zrozumiały ale widowisko świetne.

 

Turniej, mimo że miał rangę Pucharu Świata, to ze względu na bardzo późne powiadomienie federacji zagranicznych o takiej randze, zwycięzcy nie otrzymali punktów do światowego rankingu. Ale zwycięstwa są zwycięstwami i liczą się w sportowej rywalizacji. 

 

Na trybunach zauważyliśmy dawne sławy polskiego boksu. Wymieńmy kilku: Paweł Skrzecz, srebrny medalista z Moskwy z roku 1980, Krzysztof Kosedowski, brązowy medalista z tych igrzysk, Jerzy Rybicki, złoty medalista z Montrealu i brązowy z Moskwy, Bogdan Gajda, mistrz Europy z 1977 roku.

 

Cieszymy się, że są widome oznaki, że polski boks zaczyna drogę do większych sukcesów. Cieszy nas, że po wielu lat niebytu do „żywych” wraca rywalizacja ligowa. To z pewnością daje możliwości podnoszenia umiejętności i ducha walki. Na całe szczęście boks pozostaje dyscypliną olimpijską. W Los Angeles będziemy walczyli o medale. Taką mamy nadzieję.  

 

Gratulacje dla Polskiego Związku Bokserskiego. Hala warszawskiego Torwaru była dobrym gospodarzem tego wydarzenia, choć warto by pomyśleć jak skuteczniej zaprosić widzów, szczególnie na serie eliminacyjne. 

 

Jan Wieteska

Mistrzowski snooker

Mistrzowski snooker

 Jak zawsze w Sheffield, jak zawsze w Crucible Theatre. Dokładnie od roku 1977 mistrzostwa świata w snookerze odbywają się w teatrze Crucible, w angielskim Sheffeld. Od początku rozgrywania mistrzostw świata, czyli od roku 1926, trwa absolutna dominacja snookerzystów z Anglii. Czasami wygrywali gracze ze Szkocji czy Walii. Nie zmienia to jednak faktu, że dominują Brytyjczycy.

 

Tak miało być i tym razem. Do absolutnych faworytów zaliczali się: siedmiokrotny mistrz świata – Ronnie O’Sullivan; bodaj najwybitniejszy snookerzysta świata – Mark Selby, który wygrał dotychczas cztery tytuły mistrzowskie; świetnie ostatnio grający Judd Trump, także mistrz świata ale z roku 2019; broniący tytułu Kyren Wilson czy znakomici gracze nieco starszego pokolenia Mark Williams  i John Higgins – także z tytułami mistrzowskimi. To jeden z nich miał być mistrzem w tym roku. Ale snooker jest nieprzewidywalny, jak każdy sport. 

                                                                          

Oto jak burza szedł przez turniej Chińczyk Zhao Xintong, jeden z wielu graczy z Chin, którzy w ostatnich latach mocno wpychają się do światowej czołówki snookera. 28-letni Zhao rozpoczął turniej od eliminacji, w odróżnieniu od rankingowej czołówki. W turnieju głównym pokonał wielkie gwiazdy. W półfinale nie dal szans Ronnie O’Sullivanowi, wygrywając 17-7, a w finale rozbił Marka Williamsa 18-12. I stała się wielka sensacja. Mało znany Chińczyk wygrywa tytuł mistrza świata w snookerze. W długoletniej

historii mistrzostw to dopiero czwarty przypadek, kiedy gracz przechodzący do turnieju głównego z eliminacji, wygrywa tytuł mistrza świata.

 

Chiny oszalały. Co prawda odkąd sukcesy zaczął odnosić inny Chińczyk, Ding Junhui, popularność snookera w Chinach niebywale wzrosła. Chiny stały się, po Wielkiej Brytanii, drugim ośrodkiem światowego snookera. Ale nikt nie liczył, że w turnieju najwyższej rangi, inny chiński gracz stanie się wielką gwiazdą. Zhao jakiś czas wcześniej był udziałowcem afery bukmacherskiej związanej z nieuczciwym obstawianiem meczów. Karą było dwudziestomiesięczne zawieszenie. Do gry wrócił we wrześniu 2024 roku i wystarczyło kilka miesięcy, aby odzyskał formę i wygrał tytuł. Za zwycięstwo Zhao otrzymał 500 tysięcy funtów.

                                                                             

Finałowy mecz z Williamsem był popisem kunsztu Chińczyka. Nieprawdopodobne wbicia stworzyły bajeczne widowisko. Zhao grał z wielką pewnością siebie, w dobrym tempie, z uśmiechem na twarzy. Jedynie w momencie, gdy Williams wygrał cztery frejmy z rzędu i wyciągnął wynik z 8-17 na 12-17, Zhao nieco się zamyślił. Ale kolejny frejm okazał się  ostatnim. Zhao wygrywa go zdecydowanie i tym samym wygrywa cały mecz. Ktoś podaje mu chińską flagę, z którą Zhao nie rozstaje się już do końca ceremonii. Obok niego pojawiają się matka i narzeczona. Puchar w rękach Zhao wędruje do góry. Wszyscy się cieszą. Cieszą się

całe Chiny. Nie mamy danych dotyczących oglądalności, ale z pewnością widownia w Chinach liczyła dobrze ponad sto milionów widzów. Chociaż… sięgamy do szacunków przedstawicieli World Snooker Tour i co widzimy? 150-200 mln widzów w Chinach oglądało turniej o  mistrzostwo świata.

                                                                             

Co to  za sport, który przyciąga tak wielu ludzi do telewizora?! To SNOOKER.

 

Przybliżmy te grę naszym czytelnikom. Na stole obitym zielonym suknem znajduje się 15 bil czerwonych i 6 bil kolorowych oraz bila biała. Bila biała jest bilą rozgrywającą. To biała ma uderzyć w czerwoną lub kolorową i skierować ją do łuzy. Gracz zawsze zaczyna grę od uderzenia bili czerwonej, która jest za 1 pkt. Następnie uderza jedną z bil kolorowych, które punktują następująco: żółta 2 pkt., zielona 3 pkt., brązowa 4 pkt., niebieska 5 pkt., różowa 6 pkt. i wreszcie czarna 7 pkt. Bile kolorowe wracają na stół, na wyznaczone miejsce. Gracz wbija na przemian bile czerwone i kolorowe aż do momentu gdy chybi. Wtedy do gry przystępuje jego przeciwnik. Wygrywa ten, który uzyska w danej partii (frejmie) więcej punktów.

 

Tyle szczegółów, chociaż trzeba jeszcze powiedzieć o sytuacji, w której gracz ustawi bile w taki sposób, że biała nie ma dostępu do

bili, którą mogłaby wbijać! I wtedy jest właśnie SNOOKER!

 

Jeśli to wszystko jest zbyt zawiłe, to zapraszamy do stołu snookerowego. Przy stole wszystko się wyjaśni. Kto raz spróbuje ten się w snookerze zakocha!

 

I na koniec słowo o polskich snookerzystach. …. Na razie świetnie komentują grę światowej czołówki!

 

Jan Wieteska

„Wars i Sawa” po raz trzynasty

Kto by pomyślał? To już trzynasta edycja międzynarodowego turnieju w akrobatyce. Przez trzynaście lat zapisała się spora historia polskiej akrobatyki. Polskiej? Śmiało możemy powiedzieć: historia europejskiej akrobatyki. Gościliśmy w Warszawie także światowe gwiazdy, medalistów mistrzostw świata z Ukrainy, Azerbejdżanu, Niemiec, a kilka lat temu także z Białorusi i Rosji. Przyjeżdżały do Warszawy klasowe zespoły z Francji, Belgii, Izraela. Gościliśmy akrobatów z Węgier, Czech, Litwy, Kazachstanu, Walii, Bułgarii czy Włoch.          W każdym turnieju startowała zazwyczaj cała czołówka polskiej akrobatyki. Kilkanaście klubów z całej Polski prezentowało swoje możliwości w rywalizacji z ekipami zagranicznymi.

We wrześniowy weekend, w dniach 8-10 odbył się 13.Międzynarodowy Turniej  w Akrobatyce Sportowej o Puchar „Warsa i Sawy”.

 

Oto kilka refleksji z turnieju:

1. Po okresie pandemii obsada turnieju wraca do normalności. Polscy akrobaci mogli w tym roku rywalizować z  akrobatami z Ukrainy, Niemiec, Francji, Azerbejdżanu, Estonii i po raz pierwszy z Irlandii. Na starcie pojawiło się 370 zawodniczek i zawodników. To ogromna ilość, być może największa z dotychczasowych. Jednak w tym gronie są także najmłodsi startujący w Memoriale Gizeli i Konrada Zielińskich.
2. Wyniki! Wyniki zapewne znajdziemy na stronie Warszawsko-Mazowieckiego Związku Sportów Gimnastycznych. Więc tylko kilka spostrzeżeń:

– finałowy występ najlepszego dziś, polskiego zespołu, dwójki dziewczyn Kamili Bryśkiewicz i Zofii Kamińskiej był elegancki, niemal w romantycznym nastroju. Dziewczyny wykonały układ pewnie igracją. To nasz pewny kandydat na finał w mistrzostwach Europy w Warnie, które już niebawem;

– jak zwykle znakomitą ekipę przywieźli trenerzy z Ukrainy.Seniorska trójka i dwójka dziewczyn w kategorii 13-19 zaprezentowały znakomity kunszt akrobatyczny;

starzy znajomi z Azerbejdżanu, Rahimov i Seyidli, znów błyszczeli, wszak to jedna z najlepszych par mieszanych na świecie. Drugi złoty medal dla Azerów w kategorii senior, zdobyła dwójka mężczyzn. Niestety w tej konkurencji wpolskiej akrobatyce panuje od pewnego czasu posucha;

poziom warszawskiej akrobatyki trzyma UKS Targówek. Obok dwójki Bryśkiewicz, Kamińska, dobrze zaprezentowała się para mieszana Agata Makowska i Michał Szustak, a depcze im piętach kolejna para mieszana Jakub Kanownik z Marią Kamińską. Zauważyliśmy także występ Zofii Czapskiej i Zuzanny Marek;

martwi nas stan akrobatyki w Akro-Bad Ursus, a cieszy,coraz bardziej widoczny klub ze Starych Babic. Marika Markiewicz przy wsparciu mamy Grażyny prowadzi klub w dobrym kierunku;  

imponowała liczba zespołów, na przykład w trójkach kobiet siedem trójek seniorskich, ale łącznie we wszystkich kategoriach wiekowych czterdzieści cztery zespoły. W dwójkach kobiet było osiem dwójek seniorskich, ale łącznie czterdzieści osiem par;

Francja przysłała reprezentację swojego kraju, a zespoły pokazały bardzo poprawną akrobatykę.

3. Turniej po raz pierwszy odbywał się w hali Śródmiejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Hala przy ulicy Polnej pękała w szwach. To zdecydowanie za mały obiekt na organizowanie takiej imprezy jak „Wars i Sawa”. Obiekt nie ma klimatyzacji, brakuje odpowiedniej stołówki, trybun i zaplecza. Powierzchnia startowa nie daje szans na stworzenie odpowiedniej atmosfery dla skupienia się na tym, co dzieje się na planszy. Wiemy, że obiekt ten został wybrany z konieczności ale… W następnym roku turniej powinien wrócić do ursynowskiej „Areny” lub do innego równorzędnego obiektu.
4. Dwaj nasi, starzy przyjaciele, Juriy Golyiak i Kostia Kukurudz, są z nami od początku. Wspólnie, miło wspominamy pierwsze zawody w roku 2009. W wolskiej hali przy ulicy Obozowej  odbył się jednodniowy turniej, w którym zespoły prezentowały tylko jeden układ.   Juriywspomina ten turniej z wielką sympatią: „skromnie zaczynaliście, a po latach robiliście turnieje na miarę pucharu świata”. Kostia dodaje: „zawsze przyjeżdżamy do Warszawy z największą ochotą, tworzycie atmosferę przyjaźni”. Jeszcze rozmawiamy o trudnym, obecnym czasie. Wojna, straszna agresja, ludzkie tragedie. „Musimy z tym żyć, z nadzieją na dobrą przyszłość” – Juriy, jak my wszyscy, wierzy, że przyjdzie pokój i lepsze życie.
5. Największe gwiazdy tegorocznego „Warsa i Sawy”. Kto pierwszy? Naszym zdaniem znakomita para mieszana z Azerbejdżanu Aghasif Razimov i Razyia Seyidli. Ich występy ogląda się z wielką przyjemnością. A układ dynamiczny palce lizać! Czwórka z Ukrainy także od kilku lat cieszy nas swoimi pokazami. Występy czwórek to rzadkość na zawodach z mistrzostwami świata włącznie. Z przyjemnością więc wymieńmy nazwiska ukraińskich akrobatów: Stanisław Kukurudz, Yurij Savka, Yurii Push i Tars Yarush. Ten zespółto z pewnością gwiazda turnieju.

W gronie gwiazd jest miejsce dla polskiego zespołu. Dopisujemy  Kamilę Bryśkiewicz z Zosią Kamińską. Dziewczyny zasługują na miano gwiazdy turnieju, bo po prostu pokazują piękną akrobatykę. Chcemy takie prezentacje oglądać!

6. Na warszawskim turnieju PZG przedstawił reprezentację na Mistrzostwa Europy i Europejskie Igrzyska w grupach wiekowych. Liczna ekipa w październiku, w Bułgarii, będzie mogła pokazać swoje umiejętności.

Dziesięć zespołów we wszystkich kategoriach wiekowych: dwa z Warszawy i jeden ze Starych Babic, to reprezentanci z Mazowsza. Ponadto dwa zespoły z Krakowa, dwa z Zielonej Góry i po jednym z Chorzowa, Ropczyc i Rudy Śląskiej. Życzymy sukcesów.

 

7. Na koniec ciekawostka. Karolina Kamińska to międzynarodowa sędzia, sędziowała także tegoroczny turniej, mama trzech córek. Zofia Kamińska – akrobatka, partnerka Kamili Bryśkiewicz w dwójce, Maria Kamińska akrobatka, partnerka Kuby Kanownika w parze mieszanej, Antonina Kamińska – akrobatka startująca w trójce. I wreszcie Tomasz Kamiński, mąż Karoliny, ojciec Zosi, Marysi i Antosi, który jest ich najwierniejszym kibicem. Siedzi w pobliżu planszy startowej i tryska niezwykłymi emocjami. Klan Kamińskich! Ale jaki pozytywny!!!

Jan Wieteska