A Sekwana zakochana, czyli Ceremonia Otwarcia Igrzysk Olimpijskich

„A Sekwana zakochana chyżo toczy falę swą, żeby stary ujrzeć Paryż i ramieniem objąć go, pieścić wyspy, mury i bulwary, pieśń im śpiewać co dnia, bo Sekwana zakochana, zakochana tak jak ja!”. Oto polskie słowa utworu Guya Laforge z 1946 roku. Piosenka w wykonaniu niezapomnianej Marty Mirskiej przyszła we wspomnieniach tuż przed Ceremonią Otwarcia igrzysk w Paryżu, która miała za główną bohaterkę, właśnie paryską rzekę, Sekwanę. Po raz pierwszy w historii igrzysk olimpijskich Ceremonia Otwarcia odbyła się poza stadionem. Co za szalony pomysł, żeby wszystko odbyło się na rzece. Chyba tylko Francuzów stać było na taki projekt. Czy się udało?

 

Było bajkowo, przepięknie, niespotykanie, oryginalnie, po prostu cudnie! Niesamowita sentymentalno-historyczna baśń przetoczyła się przed naszymi oczami. Byliśmy zaskoczeni, oczarowani, wzruszeni! Wszyscy to widzieliśmy, cały świat to widział. Nie będziemy więc pisali sprawozdania. Ale zapytajmy samych siebie co z tego widowiska zapamiętamy? Co pozostanie w naszej pamięci, w takim krystalicznym obrazie, jaki widzieliśmy w piątkowy wieczór 26 lipca 2024 r. Co po latach będziemy opowiadali swoim wnukom, jakie fragmenty tego sportowo- teatralnego spektaklu zapiszemy na zawsze?! (zdjęcie nr 1). Ktoś powie: wszystko! Jednak, żeby zapamiętać wszystko, trzeba zapamiętać szczegóły. Od Ceremonii Otwarcia minęło kilka dni. Patrzymy na to wydarzenie z wystarczającą refleksją. Spróbujmy wybrać:

1. Przemówienie Tony Estanqueta, Przewodniczącego Komitetu Organizacyjnego igrzysk, trzykrotnego złotego medalisty w kajakarstwie górskim: „Francja to kraj miłości, tu wiemy, że kiedy kochamy to naprawdę kochamy” – cokolwiek by to nie znaczyło, zaczął pięknie! „Przekażcie całemu światu, że ludzie każdej narodowości, każdej kultury mogą żyć razem… będziecie tu najlepszą wersją ludzkości. Wasze zwycięstwa będą naszymi zwycięstwami, wasze łzy będą naszymi łzami…. Paryż wam się odwdzięczy, to miasto miłości. Przez 16 dni Paryż będzie waszym miastem, waszym domem. Drodzy sportowcy całego świata, kochamy was, od tej chwili Paryż należy do was.”  (zdjęcie nr 2). Ciepłe, wzruszające przemówienie, okraszone padającym deszczem. Miłość symbolem  zjednoczenia, pojednania, wolności. 

 

2. Przemówienie Thomasa Bacha, Przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, mistrza olimpijskiego w szermierce. Thomas Bach dziękując organizatorom za przygotowanie igrzysk powiedział także: „Nie ma lepszego miejsca niż Paryż, aby podzielić się z całym światem magią igrzysk. Dziękuję Francji za to magiczne powitanie. Paryż miasto miłości. Jesteśmy częścią wydarzenia, które jednoczy świat w pokoju. W naszym olimpijskim świecie wszyscy należymy do siebie, żyjemy ze sobą w solidarności. Zainspirujmy się radością, którą może dać tylko sport. Mamy poczucie ludzkiego zjednoczenia w całej naszej różnorodności. Miejmy wiarę w przyszłość. Witamy najlepszych sportowców świata. Witajcie  olimpijczycy!”   

3. Przemówienia miały miejsce w jednej z końcowych części ceremonii. A wcześniej… Oto pojawia się tajemnicza postać w czarnym kostiumie, białej chuście i masce na twarzy. Dachy Paryża stają się dla niej swoistym parkurem. Postać biegnie po murkach, balkonach, przeskakuje napotkane bariery, poręcze, schody i kolejne dachy. Wspina się na niebezpieczne występy, zagląda do przedziwnych zakamarków. To fantastyczny pokaz akrobatyczny, jak sceny z „Cyrku Słońca” przeniesione na paryskie dachy. Postać trzyma w ręku pochodnię, a może olimpijski ogień, niesie go do jeszcze nieodkrytego celu. Człowiek w żelaznej masce, człowiek-pająk, Belfegor, Arsen Lupin, Upiór w Operze, a może postać ze znanej gry komputerowej Assain’s Creed? Kimkolwiek by nie był tajemniczy nosiciel pochodni, budzi w widzach ogromne oczarowanie, to co robi jest czymś niezwykłym. Posłaniec z Olimpu oprowadza nas po historii Francji. Od Austerlitz, poprzez Rewolucję Francuską, Luwr, paryskie katakumby czy słynną biblioteką. A wszystko przerywane sztuką, muzyką, tańcem.  (zdjęcie nr 3)

4. Defilada reprezentacji. Korowód łodzi, barek, spacerowych statków, małych łódeczek, a nawet ślizgaczy. Każda reprezentacja ma swoje miejsce. Tradycyjnie, zaczyna Grecja, która ma przywilej jako kolebka igrzysk olimpijskich, ojczyzna pierwszych igrzysk ery nowożytnej. Płyną kolejne łodzie, duże i małe, przemieszane. Maleńkie Komory z czteroosobową ekipą, Kongo na maleńkiej łódeczce, wielka ekipa Korei Południowej zaanonsowana przez francuskiego spikera jako… Korea Północna. Zdarza się, później wystosowano dyplomatyczne przeprosiny. Na tym samym statku, Wyspy Cooka, Wybrzeże Kości Słoniowej i Kostaryka. Chorwacja ma własną barkę. Jest kolorowo, uroczyście i dostojnie. Mimo deszczu sportowcy stoją na górnych pokładach, uśmiechy, brawa, powitania. Płynie ekipa Hiszpanii, potężny statek, niemal jak okręt. Dominuje kolor żółty i czerwony.  Fidżi płynie razem z Finlandią. Pada, już nie deszcz a potężna ulewa. Maleńka łódeczka reprezentacji Ghany niebezpiecznie chybocze na falach Sekwany. Za to wielka barka z reprezentacją Włoch nie przejmuje się  pogodą. Włosi jako 91. narodowa reprezentacja. I tak trwa defilada, jedyna w swoim rodzaju. Transmisja defilady przerywana muzyką, śpiewem,  wielką sztuką, scenami z historii Francji i wspomnieniami z dawnych i niedawnych igrzysk. Mignął nam skok Władysława Kozakiewicza, gest triumfu naszych siatkarzy i Artur Partyka.

 

5. Powoli zapada zmrok. Płyną nasi, dzielimy barkę z ekipami Filipin i Porto Rico. Wyglądamy pięknie. Panie w sukniach białoróżowych. Panowie na biało. Anita Włodarczyk i Przemysław Zamojski dumnie prezentują polską flagę. (zdjęcie nr 4).

Deszcz jakby mniejszy, za to uśmiechy ogromne! Sekwana mieni się światłami, kolory ścigają się przezabawnie. Wieczór, Paryż mieni się kolorami tęczy. Jeszcze maleńkie Nauru  z jedną lekkoatletką, wielki dom na wodzie z reprezentacjami Meksyku, Mołdawii, Mikronezji i Monako. Płyną Amerykanie z chorążym Jamesem Le Bronem. Jako ostatnia Francja. Ekipa gospodarzy prezentuje się wspaniale, to faworyci wielu dyscyplin. Barwy francuskiej flagi, niebieski, biały i czerwony tworzą scenograficzny majstersztyk. (zdjęcie nr 5)

Jest bajkowo, jest niepowtarzalnie. Sześć kilometrów Sekwany i widzowie oglądający teatralny spektakl, w którym bohaterami są najlepsi sportowcy świata. Przyjechali by dać światu obraz jedności, przyjaźni,  braterstwa i – jakże mogłoby być w Paryżu inaczej – obraz miłości. Trwało długo, było oryginalnie. Czy za cztery lata w Los Angeles gospodarze wrócą na stadion?

6. LIBERTE, EGALITE, FRATERNITE. Hasło Rewolucji Francuskiej, wygłoszone w 1793 roku. Barwne sceny z barykad. Historia Francji stanowiła ważne przesłanie w trakcie Ceremonii Otwarcia. Zabytkowe więzienie, Królowa Maria Antonina z własną ściętą głową, heavy metalowa Gojira z niesamowitą Mariną Viotti i muzyką w scenografii opływającej czerwienią a może krwią. Luwr bez Mona Lisy przypomina kradzież tego obrazu z początku XX wieku. Dziesięć słynnych francuskich kobiet mających swój wkład w historię Francji. Bohaterki ukazują się na wynurzających się z ziemi postumentach. Historia Francji w oryginalnych inscenizacjach. (zdjęcie nr 6)

7. Muzyka. Muzyka oczarowała. Wydarzeniom Ceremonii Otwarcia towarzyszą utwory Maurice Ravela, Clouda Debussego, Georga Bizeta z arią z „Carmen”, Johnna Hollidaya.  Słyszymy „La Boheme” Aznavoura, Nędzników, Dalidę. Jest „Marsylianka” w wykonaniu mezzosopranistki Axelle Saint-Cirel stojącej na dachu Grand Palais. Jest pięknie, ale najpiękniej jest w trzech niesamowitych występach:

– Lady Gaga śpiewa piosenkę wielkiej francuskiej divy Zizi Jeanmaire. W scenografii, wyjętej jak żywo z Moulin Rouge, w kolorach czerni i różu śpiewa „Mon truc en plumes”. I nie szkodzi, że jeden z tancerzy wywraca się na mokrej nawierzchni. Występ robi ogromne wrażenie.

„Imagine” Johna Lennona. Na ciemnej tafli Sekwany przesuwa się tratwa a na niej płonący fortepian. Pianistka Safione Pamart nie zważa na to, gra muzykę Lennona sercem, duszą budując wraz z Juliette  Armanet, kosmiczny nastrój. Glos Juliette niesie po Paryżu  opowieść o wyobrażeniu lepszego świata. Utwór Johna Lennona jest uważany za nieoficjalny hymn igrzysk olimpijskich. Świat, który ciągle wojuje, może być, w naszych marzeniach, piękny. Przesłanie „Imagine” to świat bez granic dzielących narody, bez religii, to świat pokoju! Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących w pokoju. To jest piękne przesłanie o lepszym świecie. Czy Francuzi chcieli podczas ceremonii otwarcia igrzysk manifestować komunizm? Oczywiście, że nie! Taki komentarz, w takim momencie kompletnie chybiony.  Płonący fortepian, deszcz i dźwięki muzyki Lennona, przepiękne wyobrażenie pozostanie na długo, a może na zawsze w naszej pamięci. (zdjęcie nr 7)

– Celine Dion śpiewa „Hymn miłości” Edith Piaf. Cała na biało stoi nieruchomo gdzieś na platformie Wieży Eiffla, obok czarny fortepian, a na nim połyskujące krople deszczu. Edith Piaf napisała ten utwór dla Marcela Cerdana, który zginął w katastrofie samolotowej. Miłość wypełnia cały tekst. Piaf śpiewała by wyrazić ból po stracie ukochanego. Celine Dion, która sama zmaga się z ciężką chorobą, śpiewa jakby chciała ten ból zwielokrotnić. Każde wyśpiewane słowo przyprawia słuchaczy o dreszcz emocji. Płynie hymn miłości po falach Sekwany i po ulicach Paryża. Zasłuchani, zapatrzeni, zaczarowani. Cudowny finał Ceremonii Otwarcia igrzysk. (zdjęcie nr 8)

8. Jakub Józef Orliński, Polak na olimpijskiej scenie. Śpiewak, kontratenor, tancerz daje popis swoich umiejętności. Nawiązując ubiorem do epoki, zaśpiewał arię z barokowej opery tańcząc breakdance. Zaskakujące połączenie. Świat poznał artystę z Polski. (zdjęcie nr 9)

9. Wielka kontrowersja, „Ostatnia wieczerza” wg Leonardo da Vinci czy wielkie święto pogańskie wg Jolle’go, reżysera widowiska. „Uczta Bogów” według Jana van Bijlerta. Na jednym z paryskich mostów odbywa się uczta bogów na wzór ostatniej wieczerzy. Przed siedzącymi przesuwają się tańczące postacie. Drag Queens, osoby transpłciowe i Dionizos, jeden z najpopularniejszych bogów starożytnego świata, bóg wina i płodności, dziś powiedzielibyśmy bóg imprezowania. Ojciec bogini Sekwany. Na uczcie pojawia się też zamaskowany wysłannik Olimpu z płonącą pochodnią, zwiastun idei olimpizmu. Ta śmiała, teatralna wizja miała promować społeczną tolerancję i ludzką wspólnotę, tymczasem została odebrana jako profanacja chrześcijańskiej wiary i brak szacunku dla katolików. Świat się oburzył, Francja się tłumaczy. Piękny zamiar obrócił się przeciwko gospodarzom. Czy słusznie? (zdjęcie nr 10)

 

10. Stalowy rumak. Telewizyjny obraz pokazuje napis „Solidarite” na ciemnym tle Sekwany i zbliżającą się sylwetkę stalowego rumaka z ukrytą w stalowym kostiumie amazonką. Pędzą po wodzie, by w końcu pokazać się pod Wieżą Eiffla. Stukot końskich kopyt. Tworzy się  wielki poczet flagowy wszystkich państw. Amazonka wręcza flagę, a ta wędruje na maszt.  (zdjęcie nr 11)

11. Wreszcie, na koniec sztafeta z olimpijskim ogniem. Niezwykła, zaskakująca, wyszukana. Człowiek w masce dociera do mety. Pojawia się Zinedine Zidane! (zdjęcie nr12) Jest Rafa Nadal i wielkie gwiazdy światowego sportu. Pochodnia trafia na łódź, a w niej Serena Williams, Carl Lewis, Nadia Comaneci. Ogień przejmuje Amelie Mauresmo, świetna tenisistka. Przejmująco wygląda jej bieg pustymi zaułkami paryskich ulic. Później sztafeta powiększa się, są kolejni znani sportowcy. Biegną. Gdzie biegną? Wieża Eiffla płonie elektronicznym światłem. To pewnie będzie miejsce dla olimpijskiego znicza. Co to byłoby za widowisko. Olimpijski ogień gdzieś w niebie, na wierzchołku wieży! Ale nie, sztafeta biegnie dalej. Ogrody Tuileries. Wielki żółty balon. To tu, na początku XX wieku, startowały pierwsze balony braci Wright. Nawiązanie do tradycji. Znicz zapalają Marie Jose Perec, znakomita biegaczka i judoka Teddy Riner. Płonący balon rusza w podróż po paryskim niebie. Dominująca cisza potęguje wrażenie. (zdjęcie nr 13)

Tyle wrażeń. Co wybrać, co zapamiętać? Wszystko! Wszystkie części Ceremonii Otwarcia złożyły się na monumentalne widowisko. To był wielki, super francuski spektakl dla którego sceną był cały Paryż, a scenografię stanowiły paryskie zabytki, domy, place, ulice i rzeka Sekwana.

Każdy ma prawo do własnych interpretacji. I liberałowie i konserwatyści, i wierzący i ateiści, i prawica i lewica. I zachwyceni i zdegustowani. Francuzi mieli prawo do własnej wizji.  Pokazali dumę ze swojej historii, człowieka o różnorodnej tożsamości, odwagę i śmiałość w ujawnianiu wyobraźni, artyzm reżyserski.

Dziękujemy Francjo!!!

Jan Wieteska

Przejdź do treści