Zasłuchani, zapatrzeni, zafascynowani… Przy fortepianie Ewa Pobłocka. Jedna z najwybitniejszych polskich pianistek. Uznana przez świat muzyki za wielką gwiazdę. Koncert otwiera polonez A-dur, jeden z najbardziej znanych utworów Chopina. To muzyczny symbol dumy, patriotyzmu i nadziei czasów Fryderyka Chopina. Jak pięknie muzyka może przekazać uczucia. W dźwiękach czuć majestat, niemal heroizm, ale także nutkę melancholii. Snuje się polski romantyzm, który tak lubimy. Widzowie w Sali Lustrzanej Pałacu Staszica zasłuchani, zapatrzeni, zafascynowani…!
- Ósmego grudnia, poniedziałkowy wieczór, trwa Galowy Koncert Olimpijski. Na sali olimpijczycy, ludzie sportu, działacze sportowi rożnych dyscyplin, przedstawiciele władz różnych szczebli, przyjaciele, znajomi, Panie i Panowie…Jeszcze w gwarze próbuje się przebić głos Włodzimierza Szaranowicza i Przemysława Babiarza krzyczących, z całych sił, z radości, tuż po skoku Kamila Stocha po złoty medal na igrzyskach w Pjongczangu. Zaraz potem dźwięki hymnu olimpijskiego wprowadzają podniosły nastrój.
„Rzut mój w rozwartej zaczyna się dłoni
Rzut mój się kończy nie wiadomo, gdzie,
Dysk, niby dukat połyskliwy dzwoni
Poza światami, za metami, w mgle.”
Wiersz Kazimierza Wierzyńskiego zarecytował Jan Wieteska, młody, zdolny, utalentowany aktor warszawskiego teatru Ateneum. A artystę przedstawił… Jan Wieteska, wiceprezes Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej. Zbieg okoliczności, przypadek, zaplanowane zderzenie … sprawdza się powiedzenie, że świat jest mały! - Wśród widzów olimpijczycy, medaliści olimpijscy, specjalni goście Gali. Wymieńmy ich nazwiska, bo zawsze warto przedstawiać tych, którzy dla polskiego sportu, dla Polski zrobili coś ważnego, coś wybitnego. Herosów sportu prezentuje prowadzący Galę Piotr Sobczyński, wytrawny dziennikarz sportowy: Ludwika Chewińska, Ryszard Bosek, Jacek Bierkowski, Bohdan Bułakowski, Dariusz Goździak, Jolanta Januchta-Strzelczyk, Urszula Kielan, Robert Korzeniowski, Zygfryd Kuchta, Iwona Marcinkiewicz, Robert Mateusiak, Konrad Niedźwiecki, Jerzy Pietrzyk, Janusz Gerard Peciak, Krzysztof Wiłkomirski, Barbara Wysoczańska. Wszyscy złożyli swój autograf na plakacie. (Więcej o nich w osobnym materiale na naszej stronie i Facebooku.) Prezes WMROl Zenon Dagiel i pani Ewa Sławińska-Dahlig, Dyrektor Towarzystwa im. Fryderyka Chopina witają gości. Nawiązują do ubiegłorocznego koncertu, podkreślają wyjątkowość muzyki Chopina.
- Kazimierz Wierzyński pięknie pisał o dawnych olimpijskich sławach, zdobywając złoty olimpijski medal za swoją poezję na igrzyskach w Amsterdamie w roku 1928. Zacytujmy fragment wiersza „Nurmi”, który na Gali wybrzmiał w interpretacji Janka Wieteski:
„Skokiem przesadzam trybuny,
Mijam krzyczące stadiony,
niesie mnie wiatr moich skrzydeł,
wiatr wielki i niezmożony.” - Gala nawiązywała do sportów zimowych, wszak za dwa miesiące Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Mediolanie i Cortinie. Piękną historię o Adamie Małyszu opowiada Apoloniusz Tajner. Gdyby nie jeden gest kobiety, podniesiony w górę palec żony Adama Małysza, ze słowami: „Daję wam rok”, to być może nie byłoby wielkich sukcesów w polskich skokach narciarskich przez następne lata. Konrad Niedźwiecki, szef polskiej misji na igrzyska we Włoszech przybliża nam przygotowania polskiej ekipy do startu w igrzyskach, jedziemy tam z nadzieją…
- A Janek Wieteska kontynuuje opowieść o dawnych igrzyskach, tym razem słowami Jana Parandowskiego z „Dysku Olimpijskiego”: „Igrzyska zaczęto o świcie a teraz jest południe. Pełnych osiem godzin według naszej miary czasu trwa spektakl podniecający i gwałtowny. Nie ma przerw oprócz tych, które sam obrzęd narzuca, przedstawienie zawodników, narady sędziów, wieńce. Nikt nie opuszcza swego miejsca.” Ciepły, aksamitny głos Janka zdaje się oddawać atmosferę dawnych, starożytnych zmagań sportowych greckich herosów. Jeden z nich: „… biegł bez czucia i woli, nawałnica wrzasków niosła go w próżnię bezkresną… dźwięk trąby zapowiedział ostatni stadion, Ergoteles odwrócił się i znowu wpłynął na swój tor.” Zasłuchani, zapatrzeni, zafascynowani….
- Słuchamy mazurków. Przebija się w nich nutka ludowej melodii. Są pełne radości, energii, ale też pełne melancholii i nostalgii. Mistrzostwo Fryderyka Chopina w mistrzowskim wykonaniu Ewy Pobłockiej. Dźwiękom płynącym z fortepianowej klawiatury przysłuchuje się Krakowskie Przedmieście. Świąteczne światła ulicy niemal zaglądają do Sali Lustrzanej. Jedno światełko zamrugało zalotnym okiem? Nie, tylko nam się wydawało. A jednak, kolejne migoczą w przestronnych oknach Pałacu Staszica. Krakowskie Przedmieście nocą wygląda jak muzyczna agora, przestrzeń przyjazna dobrym ludziom. A wcześniej Jan, Janek, Jasiek Wieteska wciela się w postać Bohdana Tomaszewskiego, legendarnego komentatora sportowego. W książce „Romantyczne mecze” Bohdan Tomaszewski opisuje swoje spotkanie z muzyką Chopina na jednym z konkursów chopinowskich, być może na tym, w roku 1980, na którym młodziutka Ewa Pobłocka wygrywa piątą nagrodę a w prezentacji mazurków jest niezrównana, najlepsza.
„Oparł głowę o ścianę i oddychał szybko. Starał się uspokoić, nabierał więc głęboko powietrza w płuca… ręce lekko mu drżały, widział to, więc podniósł dłonie i przeciągnął po zwichrzonych włosach, przymykał oczy…. Było coś przejmującego w tej pięknej, trudnej walce z gwałtownym napływem tremy…”. Czyż tego samego nie przeżywa sportowiec przed swoim najważniejszym startem. Muzyka i sport w jednej idą parze?! - Po sali krąży Maciej Czerniewski, cicho pracuje jego aparat fotograficzny. Widać, jak Maciek próbuje uchwycić ciekawe momenty, zamknąć w kadrze grę Ewy Pobłockiej, jej twarz, ręce na klawiaturze, reakcję widzów. Czy to się udało? Sprawdźcie sami na naszej stronie internetowej i na naszym Facebooku.
- Koncert dobiega końca. Finałowe Scherzo było pełne kontrastów. Lekkie i dynamiczne, ostre i łagodne. Żartobliwe i poważne. Zabrzmiało jak finał wielkich zawodów sportowych. Scherzo złotem błyszczące. Niemal skłaniało do bicia braw i wiwatów na cześć zwycięscy. I tak się stało. Wstaliśmy i biliśmy brawo. Piękny koncert, niezrównana muzyka. Jeszcze raz wygrał Chopin. Pani Ewa Pobłocka poważna przez cały koncert, tym razem uśmiechnęła się, skłoniła głowę dziękując za aplauz. Jerzy Pietrzyk, wiceprezes WMROl i przypomnijmy, srebrny medalista w sztafecie 4 x 400 metrów na igrzyskach w Montrealu, wręcza wraz z Ewą Sławińską-Dahlig, pianistce bukiet pięknych kwiatów. Rozmawiają dłuższą chwilę. Jednak bez mikrofonu. Pytamy później Jurka o czym rozmawiali. „Powiedziałem pani Ewie, że sport i muzyka mają wiele wspólnego i tu, i tu potrzebny wielki talent i wielka praca. Ale pani profesor ma przewagę, ja już nie mogę biegać 400 metrów jak na igrzyskach. Pani wciąż gra przepięknie”. Ach! Na przyszłość mówimy do mikrofonu!
- Piotr Sobczyński poprosił Ewę Pobłocką o rozmowę. I stała się piękna przemiana. Poważna i dostojna, w czasie gry, pianistka okazuje się być także znakomitą rozmówczynią. Zasłuchani, zapatrzeni, zafascynowani widzowie są światkami szczegółów, tajników związanych z Konkursem Chopinowskim. Dowiadujemy się, dlaczego wygrał Amerykanin, a nie fantastyczna, młodziutka Chinka, jak przebiega punktacja jury, jakie wrażenia mają wpływ na oceny sędziowskie. Jurorzy w odróżnieniu od melomanów dokładnie wiedzą co Chopin zapisał w swoich nutach.„W sztuce, w odróżnieniu od sportu, nie da się wszystkiego wymierzyć”. „Czekam na pianistów „Kosmitów”, którzy swoją grą ukażą nam zupełnie inny świat”.
– A gdyby na igrzyskach, wzorem dawnych, odbywał się konkurs muzyczny w walce o olimpijskie medale, to co by Pani zagrała?
– „Kocham Chopina, ale zagrałabym Bacha!”
Bach, tego się nie spodziewaliśmy, ale być może pomyślimy o tym.Piotr pyta o związki ze sportem. „Tak, w roku 1981 zostałam poproszona o zagranie koncertu dla polskiej reprezentacji w piłce nożnej, to było przed jakimiś mistrzostwami. Zagrałam.” i dalej: „a gdyby przenieść metaforę do świata sportu, to można by opisać biegacza, który biegnie tak, że momentami zdaje się, jakby stopami nie dotykał ziemi…”. No pięknie! Rozmowa pełna żartu, dykteryjek, ciekawostek. Błyskotliwa. Świetna. Brawa niemal tak głośne jak po koncercie. - Wśród gości Gali między innymi jest Adam Konopka, wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, dyrektor Wydziału Sportu w urzędzie m.st. Warszawy Marcin Kraszewski, wybitny fotografik sportowy Leszek Fidusiewicz, zastępca burmistrza Wilanowa Marek Kwiatkowski, malarka Ewelina Wasiluk, artystka fotograficzka Dominika Woźniak, osobowość telewizyjna Zofia Czernicka, prezesi związków sportowych, znajomi z Muzeum Sportu i Komisji Europejskiej, przedstawiciele miast: Błonia, Mrozów, Płocka. Przyjaciele, Przyjaciele, Przyjaciele… byli wszyscy.
- Pytamy o wrażenia. „Było cudownie”. „Gra Ewy Pobłockiej ponad wszelkie wyobrażenia”. „Wywiad, prawdziwa wisienka na torcie”. „To była magia”.” Jakie zaskakujące połączenie, sport i muzyka, poezja i muzyka”. „Błyskotliwy scenariusz”. „Piotr Sobczyński wielka klasa”. „Młody Janek Wieteska, pójdziemy obejrzeć go w teatrze”. „Piękny, oryginalny plakat, zabiorę jeden?” „Muzyka łagodzi obyczaje”. O, ten ostatni cytat pamiętamy z obrad Sejmu. Jeden poseł powiedział: „Panie Marszałku kochany, muzyka łagodzi obyczaje”, za co ten wykluczył go z obrad sejmu. No cóż, nie każdy rozumie muzykę. Galowy Koncert Olimpijski pokazał, że sport i muzyka pięknie ze sobą współgrają. Wielkie podziękowania dla Towarzystwa im. Fryderyka Chopina!
JW.














