O igrzyskach w „zdaniach dwóch” opowiada Janek W. Odcinek nr 10  „Człowiek z innej planety”

Jest późny wieczór, poniedziałek 5 sierpnia. Stade de France wypełniony po brzegi.  Nikt nie wychodzi. Cisza. Na arenie jeden wielki bohater. Armand Duplantis. On , poprzeczka na wysokości 6.25 i 80 tysięcy ludzi!  6.25  atak na rekord świata. Skok   o tyczce miał w minionej epoce swoich dawnych bohaterów.   Siergiej Bubka z rekordem 6.15 , czy Renaud Lavillenie z rekordem 6.16. Teraz od kilku lat króluje Armand Duplantis, szwedzki czarodziej tyczki. Duplantis zaczyna skoki , kiedy jego rywale kończą. Grek Karalis skacze 5.90 Amerykanin Kendricks  5.95.  Armad skacze 6 metrów , potem szybko 6.10 bijąc rekord olimpijski.   Wszystko czyściutko, lekko, z wielkim zapasem. Frunie jak ptak, z uśmiechem i nadzwyczajną swobodą. Wszystko płynnie  i w  absolutnej rytmice. Olimpijski stadion spowity ciepłym światłem skierowanym na jednego sportowca. Poprzeczka wisi na wysokości 6.25. Pierwsza próba  nieudana, poprzeczka spada. Sędziowie dają Armandowi 6 minut. Czeka , rozmawia z Grekiem, z Amerykaninem. Oni życzą mu rekordu. Już przed konkursem rywale wiedzieli, że mogą walczyć tylko o srebro.   Wszyscy życzą mu rekordu. 

 

Stadion czeka na wielkie wydarzenie, na rekord świata . Druga próba nieudana.  Pozostał ostatni skok. Kiedyś  poeta  Kazimierz Wierzyński  tak pisał o pięknie skoku o tyczce „ Zatrzymajcie go w locie, niech w górze zastygnie, niech w tył odrzuci tyczkę, niepotrzebną dźwignię, niech tak trwa , niech tak wisi, owinięty chmurą, rozpylony w powietrzu, leciutki jak pióro”. Coś jest poetyckiego, romantycznego    w tym olimpijskim obrazie, zatrzymanym w naszym patrzeniu na tyczkarza, który porywa się na wyczyn  z innego wymiaru.  Wreszcie rusza, idzie w górę i jest, jest, przechodzi nad poprzeczką. Jest rekord świata.  Wybuch owacji. Dopełnił się show.  Dziewiąty rekord świata Armanda Duplantisa, człowieka z innej planety.  Rekord     w olimpijskim konkursie. Wielkie sportowe wydarzenie.  Gdzie leży kres ludzkich możliwości? Jakie wysokości pokona jeszcze Armand Duplantis?

 

Janek W.

Przejdź do treści