Drodzy internauci to już siódmy odcinek Sportowych Cudów. Fenomenalny bieg Bronisława Malinowskiego po złoty medal olimpijski w Moskwie.
W pierwszych sześciu odcinkach opowiedzieliśmy m.in. o zadziwiającym sukcesie polskich pięściarzy na Mistrzostwach Europy w roku 1953, o cudzie w Szwajcarii na piłkarskich Mistrzostwach Świata w 1954 roku, kiedy to w finale Niemcy wygrały z ówczesną piłkarską potęgą Węgrami, a także o fenomenalnym biegu Zbigniewa Makomaskiego, podczas meczu Polska-USA w roku 1958 i o niezwykłym skoku Wojciecha Fortuny i pierwszym złotym medalu olimpijskim w sportach zimowych dla Polski, o przełomowym meczu dla polskiej piłki nożnej Anglia-Polska 1:1.
Zapraszamy do lektury wszystkich naszych opowieści o sportowych cudach.

Igrzyska Olimpijskie w Moskwie. 31 lipca 1980 roku. Stadion Łużniki. Rozpoczyna się bieg na 3 000 metrów z przeszkodami. Na starcie dwunastu najlepszych biegaczy świata na tym dystansie. To oni, po biegach eliminacyjnych, stanęli na linii startu biegu finałowego, by walczyć o olimpijskie medale. W gronie faworytów nasz Bronisław Malinowski, który walczy o złoto na kolejnych swoich igrzyskach. Osiem lat temu w Monachium, Bronek był czwarty. Cztery lata wcześniej, na igrzyskach w Montrealu, zdobył srebro. Teraz w Moskwie czas na złoto. Ale rywale są wybitni, Tanzańczyk Filbert Bayi, rekordzista świata na 1500 metrów. Etiopczyk Eshetu Tura, Hiszpanie, Włoch. W stawce jest także drugi Polak Bogusław Mamiński.
- Ogromna wrzawa na trybunach. 80 tysięcy widzów, w tym 20 tysięcy kibiców z Polski. Pierwsze okrążenie. Bayi na czele, dalej Hiszpan, Etiopczyk i Malinowski. Bayi nadaje ogromne tempo. Grupa biegaczy rozciąga się w dugi wężyk. Pierwszy kilometr, czas 2.39,0. Tempo na rekord świata! Bayi ucieka, ma już 20 metrów przewagi nad grupą. Sprawozdawca mówi, że Bronek może stracić najwyżej 15 metrów, żeby mieć szansę. A jest 30 metrów przewagi. Trybuny szaleją. Gdzieś przebija się doping: „Bronek, Bronek”.
- Trzy okrążenia do końca biegu i Bayi ma 40 metrów przewagi. Malinowski biegnie swoim tempem. Przed nim jeszcze Etiopczyk. 50 metrów. Ale oto Bayi zmienia rytm biegu. Kolana już nie pracują tak jak do tej pory. Malinowski pięknie technicznie pokonuje rów z wodą. Dwa okrążenia do mety. Bayi uciekł jednak zbyt daleko. Malinowski wyprzedza Etiopczyka. Jest już drugi. Trzyma równe tempo. Bayi słabnie. 500 metrów do mety i 25 metrów przewagi. „Bronek, Bronek”, słychać wyraźnie”, to polscy kibice pomagają Malinowskiemu. Bayi cierpi. Grymas na twarzy Tanzańczyka pokazuje jego wysiłek. Ostatnie okrążenie. 15 metrów, 10 metrów, 5 metrów przewagi. Rów z wodą. Malinowski pierwszy na rowie z wodą Ostatnia prosta. Bronisław Malinowski mknie do mety. Niezagrożony, zwycięski, uśmiechnięty. Wznosi ręce do góry. Ma medal. Ma złoty medal olimpijski. Świetny czas 8.09.69. Na piersiach numer 539. Szczęśliwy numer. Zwycięski numer. Trybuny wiwatują. Polak najlepszy na 3000 metrów z przeszkodami. Bronek Malinowski osiągnął to o czym marzył. Jeszcze obiega bieżnię w triumfie. „Bronek, Bronek, Bronek” – skandują trybuny.Po dwudziestu latach, po złotym medalu Zdzisława Krzyszkowiaka na igrzyskach w Rzymie, Polak znowu złotym medalistą olimpijskim na dystansie 3 km z przeszkodami.

- Był jednym z faworytów. Ale odrobić 50 metrów straty. To nie mieściło się w głowie. Po biegu powiedział: „Zakładałem, że początek będę miał wolniejszy, ale oni pobiegli dla mnie. Gdyby pobiegli inaczej, najpierw wolno a drugą połowę biegu szybko, miałbym trudniej”.
- „Wiedziałem dwa okrążenia przed metą, że wygram. Wykorzystałem jego błędy”. Bronisław Malinowski zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego sportu. Odnosił wspaniałe sukcesy. Był biegaczem niezwykłym, wręcz fenomenalnym. Mógł jeszcze wiele lat być najlepszym. Niestety 29 września 1981 roku na grudziądzkim moście zginął w wypadku samochodowym. To była fatalna wiadomość. Tragiczna wiadomość. Polski sport stracił wybitnego sportowca, wielkiego herosa.
Walerian M. Janicki
