Tatami

Mistrzostwa Świata w Judo. Gruzja. Tbilisi, miasto słynące ze swej urody, kolorowe, skąpane w słońcu i południowej zieleni. Na ekranie czarno-biały obraz. Może nawet bardziej czarny niż biały. Hala sportowa z dominującą szarością i surowością ścian. Gdzieś w kącie niewielki napis: „World Championship”. Odczuwamy przygniatający nastrój, ponure  przygnębienie. Jest niemal złowieszczo. Tatami nr 1. Dwie judoczki, Węgierka Kovacs i Iranka Leila Hosseini. Pierwsza runda mistrzostw świata. Obie próbują wykonać chwyt. Kamera zbliża twarze, wielkie napięcie, koncentracja, oczy wpatrzone w rywalkę, nagły rzut. Iranki kończy walkę. Ippon!

 

17 sierpnia, dzień po polskiej premierze filmu „Tatami” – dzieła  Iranki, Amir Ebrahimi i Gyya Nattiva, obywatela Izraela mieszkającego w Stanach Zjednoczonych. Dwójka reżyserów podjęła ryzyko stworzenia filmu o sporcie, ale w szczególnym ujęciu, w szczególnych okolicznościach, wiążąc sport z bezwzględną polityką. Twórcy prezentują film w starym stylu, czarno-biały, wyprodukowany na wąskiej taśmie. Zabieg reżyserski miał oddać dramatyzm fabularnej opowieści. Iran i Izrael to nieprzejednani wrogowie. Turniej sportowy, w którym może dojść do pojedynku judoczek z tych państw, to źródło poważnego konfliktu. Władcy Islamskiej Republiki Iranu nie mogą dopuścić do takiej rywalizacji. 

Jednak Leila Hosseini jest w znakomitej formie, wygrywa kolejne walki, z Francuzką, z Brazylijką. Trenerka Maryam jest w euforii. Nagle odbiera telefon. Prezes Irańskiej Federacji Judo nakazuje jej wycofanie Leili z turnieju, nie może dojść do pojedynku z reprezentantką Izraela. Trenerka tłumaczy, że jest szansa na złoty medal, sukces dla irańskiego sportu. Jednak nakaz jest nakazem. Trenerka informuje o tym Leilę: „Tak będzie lepiej, wycofaj się”. Jednak ona postanawia walczyć dalej. Wygrywa kolejną walkę. W drugiej połówce turniejowej „drabinki” judoczka z Izraela idzie jak burza. Nieuchronnie zbliża się „wojenny” finał. Na trybunach widać irańskich kibiców. Jeden z nich chce zrobić selfi z Leili. Zamiast zdjęcia, na ekraniku telefonu ukazuje się ojciec Leili, który prosi aby córka posłuchała rozkazu, dla dobra rodziny! Agenci służb specjalnych Iranu są wszędzie.  

 

Leili dzwoni do męża, ostrzega go, postanawiają, że mąż zabierze synka i spróbuje uciec. Pod dom zajeżdżają policyjne samochody. Kolejne telefony do trenerki. Pogróżki: „To koniec waszej kariery, twojej i zawodniczki. Natychmiast wycofaj Hosseini z turnieju. Pamiętaj masz tu rodzinę”. Kamera pokazuje twarz Leili. Szukamy obrazu zwątpienia, zawodu, rezygnacji. Nic z tego. Jest ogromne zmęczenie, ale przede wszystkim zaciętość, chęć walki, wytrwałość. Czy Leila ma się ugiąć pod presją reżimu, upokorzyć się przed Najwyższym Przywódcą, czy jednak walczyć o tytuł, o godność, o honor i wolność osobistą?

 

Mieliśmy siedzieć wygodnie w fotelu i oglądać sport, tymczasem stajemy się uczestnikami dramatu, rodzi się wielki dylemat. Wczuwamy się w rolę Leili: co ona  ma zrobić. Co widz jej radzi? Czy górą ma być rozsądek, bierne posłuszeństwo, dbałość o siebie i swoją rodzinę, czy ma zwyciężyć serce, wola walki za wszelką cenę, może nawet za cenę życia! W głowie kłębią się przeciwieństwa. Przed kolejną walką Leila prosi o pomoc światowe władze judo. Pani Prezes obiecuje ochronę i bezpieczeństwo. Ale czy to jest realne? Ćwierćfinał, może już półfinał, straciliśmy poczucie czasu w obliczu dramatu, naprzeciwko zawodniczka gospodarzy, Gruzinka. Kamera chwyta każdy ruch, każdy gest. Obie są w innym świecie. Jak wygrać, jak przechytrzyć rywalkę. Raz jedna, raz druga pada na tatami, my razem z nimi. Czarno-biały obraz dodaje tragizmu. Kontuzja Leili. Przerwa. Znów walka, Leila zrzuca hadżib, to wyraz wyzwolenia, może symbol sportowej solidarności. W końcówce nie daje rady. Walkę wygrywa Gruzinka. Leila nie może zejść z tatami, trzeba jej pomóc. Na sąsiedniej tatami swoją walkę przegrywa Izraelitka i odpada z turnieju. Taki jest sport! Filmowy kadr pokazuje męża z synkiem, szczęśliwie przekraczają granicę. Kolejny kadr pokazuje próbę uprowadzenia trenerki, tajne służby pracują. Trenerka korzysta z chwili nieuwagi jej prześladowców i ucieka. Leila i jej trenerka Maryam są razem. Postanawiają nie wracać do Iranu. Irańska telewizja uznaje je za wrogów państwa.

 

„Tatami” film poruszający, chwytający nie tylko za serce, ale także za gardło. Gdzie są granice politycznych wojen w sporcie? Chcieliśmy spytać widzów, ale na widowni były trzy osoby! Sport a polityka? Co jest ważniejsze? Paryż 2024, Igrzyska Olimpijskie, Turniej Taekwondo.  W wadze 57 kg na macie dwie Iranki. Ta w hadżibie to Nadih Kiyanichandeh, reprezentująca Islamską Republikę Iranu, jej przeciwniczka to Kinna Alizadeh, Iranka w barwach Bułgarii. Wygrywa ta pierwsza. Po walce nie spojrzały na siebie, nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Wygrała polityka. Ale po dekoracji medalowej złożyły sobie gratulacje. Wygrał sport!  

Jotwu

Przejdź do treści