Tom Meier, Phil Fayne, Bryce Brown, Alex Hamilton, Zoe Cuthbertson! Co to za zestaw nazwisk?
Otóż ta piątka to mistrzowie Polski w koszykówce. Pięciu amerykańskich koszykarzy walnie przyczyniło się do zdobycia mistrzostwa Polski przez zespól Kinga Szczecin. W pierwszej piątce grającej na parkiecie, zgodnie z regułą ustanowioną przez władze polskiej koszykówki, musi przebywać w każdym momencie gry, przy najmniej jeden Polak. W zespole Kinga tym Polakiem jest Andrzej „Andy” Mazurczak. Mazurczak urodził się w Stanach Zjednoczonych i jak można wyczytać w internecie, jest amerykańskim koszykarzem posiadającym polski paszport. Andrzej Mazurczak świetnie kierował grą Kinga i zapewne szybko trafi do reprezentacji Polski, zastępując w niej AJ Slaugthera, czy Łukasza Koszarka.
W kadrze Kinga znajdują się także polscy koszykarze: Kacper Borowski (27 lat), Filip Matczak (30 lat), Mateusz Kostrzewski (34 lata) i jeszcze kliku młodych. Jednak wszyscy oni wchodzą tylko na zmiany i nie stanowią o sile szczecińskiego zespołu. Stwierdzenie, że mistrzostwo Polski w koszykówce zdobyli gracze z Ameryki, jest więc odzwierciedleniem rzeczywistej sytuacji. Szczecin szaleje ze zdobycia tytułu mistrza Polski, ale już dziś martwi się, co będzie gdy cała piątka Amerykanów zdecyduje się na zmianę barw klubowych i rozjedzie się po Europie. Jeśli będą pieniądze, a na to liczy trener klubu Arkadiusz Miłoszewski, to klub zakupi innych amerykańskich graczy, których pełno w europejskich klubach czy w ligach akademickich USA. Inna sprawa czy władze miasta zdecydują się na wydanie pieniędzy na tak budowany skład miejskiego klubu.
Amerykańscy gracze podróżują po Europie szukając coraz lepszych pieniędzy. Bryce Brown, uznany za MVP finałów naszej ligi, ocierał się o kilka klubów NBA, ale w żadnym nie znalazł zatrudnienia, trafił do ligi tureckiej i stamtąd przyjechał do Polski. Zoe Cuthbertson zwiedził Szwecję, Izrael, Niemcy i Argentynę grając w tamtejszych klubach. Alex Hamilton był nominalnym graczem Golden State Warriors ale by grać wyemigrował do Turcji, Litwy i Izraela, w końcu trafił do Polski. Phil Fayne grał w koszykówkę w Argentynie, Finlandii i Niemczech. A Tony Meier był graczem klubów z Czech i Grecji. Zatrzymać ich w Polsce mogą tylko pieniądze!!!
Nie inaczej jest w innych klubach polskiej ligi koszykówki. W każdym zespole roi się od graczy ze Stanów Zjednoczonych oraz z krajów bałkańskich, rzadziej z innych państw. Polacy z rzadka tylko grają ważne role w pierwszych piątkach. W naszej, warszawskiej Legii, która zajęła w lidze czwarte miejsce, także główne role grają koszykarze amerykańscy – Kyle Vinales, Billy Barrett, Travis Leslie, Aric Holman, czy Geoffrey Groselle. Ten ostatni otrzymał polskie obywatelstwo, ale nie ma perspektyw na grę w reprezentacji Polski, bo akurat on jest bardzo przeciętnym zawodnikiem.
A gdzie grają najlepsi polscy koszykarze? Wszak Polska zdobyła czwarte miejsce na ostatnich mistrzostwach Europy i ósme na mistrzostwach świata w roku 2019! Mateusz Ponitka gra aktualnie w Panathinaikosie w Grecji, Michał Sokołowski w Hapoelu Holon w Izraelu, Aleksander Balcerowski w Mega Belgrad, chociaż do niedawna grał w hiszpańskiej Canarii. Najlepsi polscy koszykarze grają w klubach zagranicznych, co prawda klubach przeciętnych, ale jednak zagranicą.
Jest jeden wyjątek – Jeremy Sochan, młodziutki Polak, który został wybrany w drafcie w NBA, z numerem 9 do San Antonio Spurs. Jeremy już grał w reprezentacji Polski i jest ogromna nadzieja, że będzie w najbliższym czasie, gwiazdą polskiej koszykówki, jednak wychowanym według amerykańskich wzorów. Wszyscy chcemy, aby polska koszykówka rosła w siłę. Kibice są spragnieni sukcesów. Gdy Polska zdobyła czwarte miejsce w Mistrzostwach Europy hale koszykarskie zapełniły się publicznością, a telewizyjne transmisje ligowych meczów zyskały większą oglądalność. Chcemy oglądać dobrą koszykówkę, ale chcemy też aby reprezentacja rosła w siłę.
Jak uniknąć takich meczów jak półfinał ME z Francją przegrany 54:95, czy eliminacyjny mecz z Finlandią przegrany 59:89. Nie mówiąc już o pamiętnej katastrofie sprzed paru lat, także w meczu z Finlandią, w którym straciliśmy dziewięć punktów w ciągu 60 ostatnich sekund, przegrywając wygrany mecz. Czy nie warto więc dać większą szansę polskim koszykarzom na grę, w większym wymiarze czasowym, w rodzimej lidze. Jeszcze kilka lat temu na parkiecie musiało być dwóch Polaków. Jednak kluby wymogły zmianę, chcą wygrywać. A zwycięstwa mogą, ich zdaniem, zapewnić głównie gracze amerykańscy.
Mamy dylemat, czy utrzymując aktualnie obowiązujące zasady tworzymy szanse na rozwój w polskiej koszykówki i awans w rywalizacji światowej? Jak dotrzeć do startu w Igrzyskach Olimpijskich?
Tymczasem gratulujemy koszykarzom Kinga Szczecin i trzymamy kciuki za najbliższe mecze polskiej reprezentacji!
Jan Wieteska