Sportowe cuda, nadzwyczajne sensacje – Cud w Bernie

„Sportowe cuda, nadzwyczajne sensacje” pod takim tytułem rozpoczęliśmy tydzień temu publikację cyklu artykułów opowiadających o sportowych cudach, sensacyjnych rozstrzygnięciach wywołujących emocje ponad wszelką miarę. Przez dziesięć tygodni, w każdy wtorek, nasi czytelnicy będą mogli przeczytać o wydarzeniach, które elektryzowały sportowy świat. Lubimy sportowe sensacje, bo to one są tym, co w sporcie najciekawsze. Porażki mistrzów, zwycięstwa teoretycznie słabszych. Klęski i sukcesy w walce do ostatnich sekund. Takich rozstrzygnięć w sporcie jest bardzo dużo, ale autor cyklu WALERIAN M. JANICKI, wybrał swoją dziesiątkę. Niesamowitą „dziesiątkę sportowych cudów”. Będzie nam miło, jeśli Czytelnicy zechcą przedstawić swoje propozycje „sportowych cudów”.

Dziś drugi odcinek pt.: „Cud w Bernie”.

Na początku lat 50-tych XX wieku piłkarska reprezentacja Węgier nie miała sobie równych.  26 zwycięstw i tylko 4 remisy, to imponujący bilans meczowy węgierskiego giganta tamtych lat. Niezwykle uzdolniona grupa węgierskich piłkarzy zawojowała świat. Liderem zespołu był Ferenc Puskas, piłkarz na tamte czasy kompletny. W listopadzie 1953 r.  Węgrzy pojechali do Anglii. Na legendarnym stadionie Wembley upokorzyli dumnych gospodarzy wygrywając mecz 6:3. Była to pierwsza porażka Anglików na tym stadionie, wyjątkowe wydarzenie.  Rewanż miał miejsce w Budapeszcie pół roku później. Węgierscy wirtuozi piłki wygrali 7:1!!! Mecz przeszedł do historii jako jedno z najważniejszych piłkarskich wydarzeń. Węgrzy wyprzedzili epokę. Wcześniej, w roku 1952, Węgry zdobyły złoty medal olimpijski na igrzyskach w Helsinkach.

Nic więc dziwnego, że na mistrzostwa świata rozgrywane w roku 1954 w Szwajcarii, Węgrzy jechali w roli wielkich faworytów. Gwiazdami drużyny, obok Puskasa, byli: znakomity bramkarz Grosics, łowca bramek Kocsis, środkowy napastnik Hidegkuti, boiskowy dyrygent Bozsik. Można by wymienić całą jedenastkę wszyscy byli doskonali.


Ilustracja: Wikipedia.org

W meczach grupowych potwierdzili swoją klasę, wygrywając z RFN 8:3 i Turcją 9:0. A Niemcy wyszli z grupy dopiero po barażowym meczu z Turcją. W ćwierćfinale Węgrzy wygrywają z Brazylią 4:2, a w półfinale z mistrzem świata z 1950 roku Urugwajem także 4:2.

W finale doszło do ponownego meczu z reprezentacją RFN.

Był 4 lipca 1954 roku. Pogoda deszczowa, grząskie boisko. Jak później mówiono „pogoda Fritza Waltera”, jednego z liderów niemieckiej drużyny, który ponoć świetnie się czuł w takich warunkach. Węgrzy nic sobie z tego nie robią. Po 8 minutach meczu prowadzą 2:0. Puskas, mimo kontuzji, którą odniósł w pierwszym meczu z Niemcami, gra znakomicie. Strzela pierwszą bramkę, drugą zdobywa Csibor. Ale dwie minuty później niemiecki skrzydłowy Marlock ogrywa węgierskich obrońców i strzela na 2:1. 18 minuta meczu i kolejny cios zadaje Rahn. Jest 2:2. Już jest sensacyjnie. Do przerwy bez zmian – 2:2. Druga polowa meczu. Węgrzy atakują, ale bramka nie pada. W 84 minucie jeden z nielicznych ataków Niemiec i pada trzecia bramka. Rahn po raz drugi wpisuje się na listę strzelców. Konsternacja. Niewiara. Co się stało. Oto wielki faworyt przegrywa mecz na 6 minut przed końcowym gwizdkiem! Jeszcze jeden zryw piłkarzy węgierskich. Puskas strzela bramkę, ale sędzia jest nieubłagany, odgwizduje spalonego. Bramka nie zostaje uznana. Koniec meczu. 3:2 dla RFN. Niemożliwe stało się możliwe! „Złota jedenastka” przegrywa najważniejszy mecz. Mecz życia. Stał się „Cud w Bernie”.

Co to się później działo! Kibice węgierscy uznali porażkę z Niemcami jako narodową kompromitację. Na ulice Budapesztu wyszło tysiące ludzi. Przez kilka dni trwały protesty. Kapitanowi drużyny Puskasowi i trenerowi Sebesowi grożono śmiercią. Tłum niszczył samochody, sklepy i ulice miasta. Piłkarze nie dojechali do stolicy Węgier. Z granicy byli rozwożeni do domów samochodami. Pojawiły się pogłoski o sprzedaniu meczu, ponoć za „mercedesy”.

Ujawniono też, że Niemcy zagrali w nowych butach, z wkręcanymi korkami, co mogło ułatwić im poruszanie się po grzęskim boisku. W roku 2010 wyemitowano w Niemczech film dokumentalny pt.: „Doping w Niemczech”, w którym pojawiła się sugestia, że Niemcy przed pamiętnym, finałowym meczem otrzymali specjalny lek Pervitin zawierający metamfetaminę! A po meczu ośmiu piłkarzy niemieckiej drużyny zachorowało na żółtaczkę! Doping, nowe buty i dyskusyjny spalony – czyżby to były powody porażki „złotej jedenastki” w finałowym meczu mistrzostw świata w Bernie?

Węgrzy nie wrócili już do dawnej świetności. Skończyła się wspaniała passa, a wraz z nią skończyła się „Złota jedenastka”. W roku 1956, po węgierskiej rewolucji, większość piłkarzy tej drużyny rozjechała się po świecie. Za to Niemcy, zdobywając swój pierwszy złoty medal, rozpoczęli wielką drogę do kolejnych sukcesów w piłkarskich mistrzostwach świata. Oto jak jeden mecz może zmienić losy piłkarskiego świata.

Walerian M. Janicki