MAJOWA SPORTOWA WARSZAWA  - rozdział  II

 W zimny majowy weekend Warszawa miała sportowe oblicze. 14 maja na wysłużonym warszawskim Torwarze odbywały się finałowe walki w turnieju Feliks Stamma, turnieju który w tym roku miał rangę Pucharu Świata. 15 maja na Stadionie Narodowym wielki bój toczyli żużlowcy  w kolejnej rundzie cyklu Grand Prix. 

 

Opowiemy o tych wydarzeniach w telegraficznym skrócie.  

 

Rozdział Drugi: GDZIE SIĘ PODZIAŁ ZMARZLIK?

Takiej widowni nie ma żaden turniej Grand Prix. 40 tysięcy fanów żużla oglądało  pasjonującą rywalizację najlepszych żużlowców świata. Niecka stadionu Narodowego potęguje ryk maszyn. Złe nagłośnienie daje dodatkowy efekt dźwiękowy. Niewiele można zrozumieć z tego co mówi spiker, niewiele można zrozumieć z przeprowadzanych na żywo wywiadów. Ale nic to! Wszystko można zobaczyć i rozkoszować się walką. Dwadzieścia wyścigów eliminacyjnych, dwa barażowe i wielki finał. Stadion szykuje się do wielkiej uczty. 20 minut do startu, oglądamy piękne luksusowe limuzyny, a w nich bohaterów dzisiejszych zawodów. Trybuny już zapełnione, tylko na sektorach vipowskich jeszcze pusto. Pięć minut do startu, sektory vipowskie już pełne. Można zaczynać!

                                                                       

Ma wygrać Zmarzlik. Bartosz Zmarzlik! Pięciokrotny indywidualny mistrz świata. Być może najlepszy żużlowiec wszechczasów. Idol polskich fanów. W stawce 16 herosów są jeszcze dwaj inni Polacy: Dominik Kubera i Patryk Dudek. Ale ma wygrać Zmarzlik. Bartosz Zmarzlik. Ale oto co się dzieje? Bartosz po trzech seriach ma 4 punkty a powinien mieć 9. Faworyt zawodzi. Pozostali nasi też nie najlepiej. Potwierdza się zła passa Polaków na warszawskim torze. To już dziewiąty turniej i żadnego nie wygrał Polak. Czyżby jakieś fatum wisiało nad polskimi żużlowcami na Narodowym? Świetnie spisują się Australijczycy. Jack Holder i Brady Kurtz wygrywają wyścig za wyścigiem. Wreszcie budzi się nasz Zmarzlik. Wygrywa swoje dwa ostatnie biegi. Będzie jechał o finał w barażach. Do baraży dostają się też Kubera i Dudek. Z biegów barażowych do finału kwalifikują się tylko zwycięzcy.  Pierwszy

wyścig barażowy. Zmarzlik i Kubera. Kubera wciska się na pierwszym wirażu między Lebiediewa i Zmarzlika, wychodzi na prowadzenie i pewnie wygrywa. Jest w finale. Drugi baraż układa się idealnie dla Patryka Dudka, ogrywa na starcie Szweda Lingrena i Brytyjczyka Lamberta i wchodzi do finału! Co się dzieje? Było źle, jest dobrze. Dwóch Polaków w finale. Ktoś na trybunach pyta, gdzie się podział Zmarzlik? Inny głos odpowiada, nie pytaj, mamy dwóch naszych w finale! Holder i Kurtz z Australii, Dudek i Kubera z Polski.  Może tym razem usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego? Ale już na pierwszym wirażu Australijczycy rozwiewają nasze marzenia. Są pierwsi na całym dystansie. Krótki tor nie ułatwia wyprzedzania.  Holder pierwszy, Kurtz drugi, Dudek trzeci. Koniec!

                                                                          

Zawód. W warszawskim Grand Prix wciąż bez polskiego zwycięstwa. Może już takiej okazji nie być. Ogromne koszty przygotowania tego widowiska na Narodowym powodują, że w roku przyszłym turnieju w Warszawie nie będzie. Piękny stadion, znakomita atmosfera. Ale budowa sztucznego toru to ogromne koszty. Tor ma swoją specyfikę, jest najkrótszy ze wszystkich na których ścigają się żużlowcy, 266 metrów. Bardzo krótkie proste utrudniają wyprzedzanie. Wielki stadion, krótki tor!

 

Będziemy tęsknili za żużlem. Wszak to niemal sport narodowy. Gdzie, w jakim innym kraju jest taka widownia? 40 tysięcy widzów!

Co prawda sportowy świat nie pokochał tej dyscypliny. Polska, Szwecja, Dania, Anglia, Australia, może jeszcze Czechy i Niemcy, w minionych latach także Rosjanie. To wszystko. A był jeszcze Hancock, Amerykanin. Ale nic to. My kochamy żużel. I to jest najważniejsze. Trzymamy kciuki za Bartosza Zmarzlika. Przed nami jeszcze dziewięć serii Grand Prix i szósty tytuł mistrza świata dla Bartosza! Wierzymy w to!!!

 

Jan Wieteska

Przejdź do treści