AŁA odkryty na nowo!

Edward Ałaszewski przeszedł do historii jako znakomity karykaturzysta. Rysował sportowców, polskich medalistów olimpijskich, może najczęściej piłkarzy, bo futbol króluje wszędzie. „Ała”, bo tak go wszyscy nazywali, był także wszechstronnym sportowcem. Uprawiał koszykówkę, siatkówkę, piłkę ręczną i piłkę nożną. W koszykówce otarł się o kadrę Polski, w piłce nożnej jego wyczyny na bramce porównywano do legendarnego Spirydiona Albańskiego.

 

Pierwsze rysunki „Ały” ukazały się w „Przeglądzie Sportowym” już w roku 1935. Dziś jego znakomite karykatury publikuje Maciej Petruczenko, także w „Przeglądzie Sportowym”.  Jednak wernisaż karykatur Edwarda Ałaszewskiego, zorganizowany przez Warszawsko-Mazowiecką Radę Olimpijską i Muzeum Sportu w hotelu „Gromady” odkrywa artyzm „Ały” na nowo! Ponad 50 prac zgromadzonych w reprezentacyjnej sali hotelu „Gromada” i ich powiększenia umieszczone na  hotelowych witrynach tworzą niezwykłe widowisko. Wystawa prac „Ały” przyciąga wzrok i porusza serca. Jest urokliwie, sentymentalnie i nastrojowo.  Gdyby nie remont Placu Powstańców Warszawy, witryny hotelowe byłyby najpiękniejszym artystycznym ekranem stolicy. Panie Prezydencie, kończmy ten remont!!!

 

1. 17 czerwca 2024 r., godzina 18.30. W sali wystawowej jeszcze pustawo. Z patio dochodzą głosy komentarzy. Grupa kibiców piłki nożnej ogląda na wielkim telebimie mecz, Belgia-Słowacja. Na razie 0:1, zapowiada się na małą sensację. Wczoraj nasi przegrali z Holandią, chociaż też prowadzili. Jednak nasz mecz otwarcia przegraliśmy. Oby nie było według stale towarzyszącej naszym zasady: po meczu otwarcia, mecz o wszystko, a na koniec już tylko mecz o honor!

 

2. Przed wejściem na salę gwarno. To grupa niemieckich turystów tłoczy się przy windzie. Ale niektórzy z ciekawością zaglądają na salę. Pytają co to za impreza. Gdy słyszą wyjaśnienia, zachęceni spoglądają na witryny hotelowe. Dwaj młodsi idą obejrzeć witryny. Po chwili wracają, podnoszą kciuk i komentują: „Yes, good, it,s beautiful”. No i wszystko jasne!

3. Wchodzą pierwsi goście, wśród nich Jacek Bierkowski, szermierz. W latach 70-tych czołowy szablista świata, medale srebrny i dwa brązowe na mistrzostwach  świata.

Na plakatach obrazujących wydarzenie olimpijczycy składają swoje autografy. Plakatów jest spory plik, więc trochę to trwa. Na dużym ekranie także widać plakat imprezy, a na dwóch, nieco mniejszych monitorach, ustawionych na sali, wyświetlane są slajdy wszystkich karykatur. Na całej sali  rozmieszczone zostały oryginały. Pierwsza przy wejściu na salę karykatura Janusza Sidły. Janusz Sidło pojechał na igrzyska w Melbourne w roku 1956, jako murowany kandydat do złota. Po pięciu kolejkach prowadził zdecydowanie wynikiem 79,98. Danielsen był za nim 8 metrów, ale w ostatniej kolejce Norweg rzuca 85,71. Fantastyczny rekord świata. Sidło, uczestnik pięciu igrzysk olimpijskich pozostaje bez złota. Legenda głosi, że Sidło, na ostatni rzut, pożyczył Norwegowi oszczep. Ale to tylko legenda. Wchodzą kolejni goście… Sala błyskawicznie się zapełnia. Robi się tłoczno.

 

4. Zaczynamy. 2,5 minutowy film pokazuje nasz udział w igrzyskach olimpijskich na przestrzeni wieku, od igrzysk w 1924 roku w Paryżu, pierwszych igrzysk z udziałem Polski. Wielkie wydarzenia, wielkie nazwiska. A pod ekranem gablota z pierwszym medalem zdobytym przez Polskę. Srebro kolarzy torowych w wyścigu drużynowym na 4 kilometry. Józef Lange, Jan Łazarski, Tomasz Stankiewicz, Franciszek Szymczyk – czwórka kolarzy, która przeszła do historii.

Zaczynamy. Jeszcze w  drzwiach pojawia się  Robert Korzeniowski. Sława polskich chodów. W jednym z ostatnich odcinków telewizyjnego programu „Gramy o milion” pojawiło się pytanie, kto z polskich sportowców zdobył najwięcej złotych medali olimpijskich. Dobra odpowiedź to oczywiście: Korzeniowski. 4 złote medale w trzech kolejnych igrzyskach, w Atlancie, Sydney i Atenach. Zaczynamy! Piotr Walewski wita gości, wśród nich senator Małgorzatę Szmajdzińską, wiceprezesa PKOl Adama Konopkę, przedstawicieli władz miasta, sejmiku Mazowieckiego, radnych, partnerów wydarzenia, sponsorów, wszystkich zacnych gości, wreszcie gospodarzy i organizatorów i oczywiście media.

5. Teraz kolej na przemówienia.  Odnotujmy klika wątków:

 

  • Prezes Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej, Zenon Dagiel nawiązał do pięknej tradycji wręczania medali olimpijskich twórcom kultury. Polscy medaliści w tej dziedzinie to poeta Kazimierz Wierzyński czy rzeźbiarz Józef Klukowski. Wernisaż Ałaszewskiego to  nasze nawiązanie do współistnienia sportu i sztuki.
  • Dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki, Aleksandra Czechowicz-Woźniak przypomniała fragmenty życiorysu Edwarda Ałaszewskiego i jego fantastyczne uzdolnienia.
  • Dyrektor Muzeum Karykatury, Paweł Płoski podkreślił wyjątkowy, oryginalny charakter wystawy i przypomnienie tak wyjątkowej postaci jak Edward Ałaszewski.
  • Prezes Ogólnokrajowej Spółdzielni Turystycznej „Gromada”, Krzysztof Moczulski wyraził ogromne zadowolenie z faktu, iż „Gromada” może gościć takie wydarzenie jak wystawa prac Ałaszewskiego.

Mówcy przecięli  czerwoną wstęgę otwierając w ten sposób wystawę.

Głos zabiera Jerzy Pietrzyk, wicemistrz olimpijski z Montrealu w sztafecie 4×400 metrów. Opowiada jak 50 lat temu „Ała” narysował jego karykaturę w 15 sekund.  Możemy to porównać, bo Jerzy stoi przy mikrofonie, a za nim, na ekranie, plakat właśnie z jego podobizną sprzed 50 lat!!! Ktoś się dziwi „podobizną?” No, ale minęło 50 lat, nie ma co się dziwić.

Następuje prezentacja obecnych olimpijczyków. Za chwilę o nich opowiemy, ale wcześniej zacytujmy senator Małgorzatę Szmajdzińską, która w finale części oficjalnej, w niezwykle ciepłych słowach, wspomina o swoich spotkaniach z niektórymi olimpijczykami i wyraża wielkie podziękowanie, że dziś może być tutaj, wśród wybitnych ludzi sportu.

 

6. Olimpijczycy zajęli miejsce na scenicznych schodkach. A przed nimi fotoreporterzy. Czyżby było ich więcej niż olimpijczyków. Seria zdjęć z ekranowym plakatem w tle (zdjęcie nr  04, poniżej). Przedstawmy ich od lewej:

  • Dariusz Goździak – mistrz olimpijski w drużynowym pięcioboju nowoczesnym z Barcelony;
  • Bogdan Bułakowski – chodziarz, olimpijczyk z Moskwy;
  • Dariusz Kowaluk – mistrz olimpijski w sztafecie mieszanej 4×400 m z Tokio;
  • Zenon Licznerski – srebrny medalista w sztafecie 4×100 metrów z Moskwy;
  • Zygmunt Kuchta – brązowy medalista igrzysk w Montrealu w piłce ręcznej;
  • Marian Sypniewski – szermierz, brązowy medalista z Moskwy i Barcelony we florecie;
  • Jacek Bierkowski – olimpijczyk z Montrealu, medalista mistrzostw świata;
  • Urszula Kielan – srebrna medalistka w skoku wzwyż z igrzysk w Moskwie;
  • Lesław Ćmikiewicz – „Orzeł Górskiego”, złoto w Monachium i srebro w Montrealu w piłce nożnej.;
  • Jerzy Kraska – złoto w piłce nożnej w Monachium;
  • Zygmunt Smalcerz – złoty medalista olimpijski w podnoszeniu ciężarów z igrzysk w Monachium;
  • Robert Korzeniowski – 4 złote medale w chodzie;
  • Ludwika Chewińska – kulomiotka, olimpijka z Monachium;
  • Jerzy Pietrzyk – srebro w sztafecie 4×400 m w Montrealu;
  • Edward Skorek – złoto w Montrealu w siatkówce.

Na zdjęciu brak Grażyny Rabsztyn, trzykrotnej finalistki w biegu na 100 m ppł z igrzysk w Monachium, Montrealu i Moskwy.

 

Znakomici sportowcy, olimpijczycy, twórcy niezapomnianych sportowych sukcesów,  osobowości. Korzystamy z ich doświadczenia, życiowego dorobku i bajkowych wspomnień.  Podczas wernisażu, przy znakomitych frykasach hotelowej kuchni, rozmawiamy z nimi o czasach dawnych i czasach obecnych. Wspomnień czar snuje się po sali i styka się z tymi, których narysował „Ała”.

 

7. Zenon Licznerski odszukuje w swojej „komórce” swoje karykatury. Nie ma ich na wystawie. Ale następnym razem mogą być, jeśli trafią do Muzeum Sportu. Towarzyszą mu Zenek Dagiel i Jurek Pietrzyk.

  • Lesław Ćmikiewicz i Jurek Kraska oglądają kolejną karykaturę, któregoś ze swoich dawnych partnerów z reprezentacji (zdjęcie nr 06). Traf chciał, że we wtorkowy poranek telewizja emitowała odcinek programu „Łowcy skarbów”. Uczestnik programu sprzedawał koszulkę Lesława Ćmikiewicza. Oryginalność koszulki uwiarygodnił sam Lesław, który pojawił się w programie osobiście. Cena koszulki poszła w górę i 1500 zł trafiło na cele charytatywne! 

 

  • Stojący wśród olimpijczyków, jeden z  naszych kolegów stwierdził: „Mogłem wreszcie ocenić swój wzrost, za mną stał Edward Skorek, a przede mną Zygmunt Smalcerz”.

 

  • Małgorzata Szmajdzińska zachwycona wernisażem, pomysłem i organizacją pytała: „Kto to wymyślił, kto wymyślił takie połączenie?” Jej rozmówca dodał: „Spotkanie wielkiego sportu z wielką sztuką”. Widać się podobało!!!

 

 

8. Jeszcze raz oglądamy rysunki. 

  • Jerzy Kulej, dwukrotny mistrz olimpijski (zdjęcie nr 07). W Tokio, w roku 1964 wygrywa z Frołowem, ale w Meksyku, cztery lata później toczy walkę życia. Pojedynek z Kubańczykiem Regueiferosem przejdzie do historii boksu. Kulej wygrywa silą woli, sędziowie punktują 3:2 dla Jurka Kuleja. Cud się stał.          

Kreska „Ały” potrafi uchwycić moment walki, sportowego ducha, moment wysiłku, grymas, uśmiech, wyraz triumfu, osobowość, uczucie. Jedna kreska, a tyle wrażeń.

 

9. Karykatura Kazimierza Górskiego (zdjęcie nr 08, po lewej) wywołuje sentyment i piękne wspomnienia. Skromny człowiek, wybitny trener. „Piłka jest okrągła a bramki są dwie” – prosta dewiza życiowa. Jego piłkarze grali do przodu. Mistrzostwa w roku 1974 zaczęli koncertowo.  Z Argentyną w 8 minut było 2:0. A na koniec euforia, jesteśmy trzecią drużyną świata. Panie trenerze to była gra!

 

  • Przy karykaturze czwórki kolarskiej spotykamy Magdalenę Wojciechowską, zastępczynię Burmistrza Śródmieścia (zdjęcie nr 09, po prawej). Igrzyska w Monachium. Ryszard Szurkowski, Lucjan Lis, Edward Barcik i Stanisław Szozda. W takiej kolejności widzimy ich na rysunku „Ały”. To oni pojechali po srebrny medal w wyścigu drużynowym na 100 km. Po 70 kilometrach prowadzili, na finiszu trochę zabrakło do Rosjan. Szurkowskiego, Szozdy i Lisa już wśród nas nie ma…                                     

10. Idziemy dalej. Dwie wielkie sławy obok siebie, Krzesińska i Zapędzki (zdjęcie nr 10). Elżbieta Krzesińska, „Złota Ela” i jej słynny warkocz. W 1956 roku, w  Melbourne, Krzesińska skacze 6,35 i zdobywa złoty medal. Cztery lata wcześniej w Helsinkach też skakała daleko, ale sędziowie mierzą ślad warkocza, a nie ślad stóp. Werdykt sędziowski spycha Krzesińską na 12 miejsce. W roku 1960 w Rzymie zdobywa srebro. 

 

Józef Zapędzki, strzelec. Dwa złote medale w konkurencji pistoletu szybkostrzelnego w Meksyku i Monachium. Jeden z najwybitniejszych polskich strzelców sportowych, z tragedią rodzinną w tle. Trochę zapomniany. Dobrze, że jest obecny na wystawie.

 

Moglibyśmy jeszcze wędrować od rysunku do rysunku i opowiadać historie kilkudziesięciu  polskich sportowców. Wszyscy oni tworzą historię polskiego sportu. Dziś, odkrywamy twórcę tych karykatur na nowo. Przypominamy artystę, który umarł w roku 1983.

11. Mecz Belgii ze Słowacją skończył się. Wynik 1:0 dla Słowacji. Jak widać słabszy może wygrać z silniejszym. A może Słowacja wcale nie jest słabsza!

Dobiega końca i nasz wernisaż. Było pięknie. Dzięki gospodarzom spotkanie przebiegało w znakomitej atmosferze. Było przyjacielsko, miło i bardzo życzliwie. Technika komputerowa pozwoliła na świetny ogląd wystawy. Kuchnia hotelowa spowodowała, że uczestnicy nie spieszyli się z wychodzeniem. Wielkie podziękowanie! 

 

Muzeum Sportu znakomicie przygotowało techniczną stronę wystawy. Ekspozycja dzieł była perfekcyjna. Muzeum Karykatury udostępniło swoje prace, dzięki czemu wystawa miała pełniejszy wyraz.  Dziękujemy!

 

Warszawsko-Mazowiecka Rada Olimpijska, to pomysłodawca projektu i koordynator przygotowań, a także twórca plakatu. Olimpijczycy i goście, to aktorzy tego widowiska. Ale wernisażu nie byłoby bez „Ały”. Dzięki jego rysunkom mogliśmy zorganizować spotkanie „wielkiego sportu z wielka sztuką”. 

 

12. Wychodzimy z hotelu. Zapada zmrok. Jeszcze raz spoglądamy na hotelowe witryny Nagle jakby jedna z rysunkowych postaci mrugnęła do nas okiem. Karykatura jak żywa? Ulegamy złudzeniu! Patrzymy jeszcze raz. Tak, to tylko wrażenie. Pięknie prezentują się kolejne witryny. Hotel ma nowych mieszkańców. Będą tu mieszkali do końca igrzysk olimpijskich w Paryżu.

 

O wernisażu opowiedział:

Jan Wietesk

Przejdź do treści