Polski sport a igrzyska marzeń – część 2

Polski sport a igrzyska marzeń - część 2

to drugi odcinek z cyklu publikacji nawiązujących do idei organizacji Igrzysk Olimpijskich w Polsce w 2040 lub 2044 roku. Autor rozważań, Jan Wieteska, wiceprezes Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej, proponuje wiele konkretnych działań mających na celu poprawę organizacji, zarządzania, finansowania i popularyzowania sportu. Stawia też pytania. Poddaje pod społeczną dyskusję swoje propozycje, bo bez szerokiej, wielowątkowej debaty o polskim sporcie idea organizacji Igrzysk Olimpijskich w Polsce może zostać tylko ideą. Dlatego też zwracamy się do Was, Czytelników, miłośników i pasjonatów sportu o udział w dyskusji i dzielenie się swoimi uwagami i przemyśleniami. Zapraszamy do lektury i otwartego dialogu.

Dziś prezentujemy część drugą poświęconą potencjalnym arenom igrzysk oraz z wyjątkowym wynikom sportowym gospodarzy igrzysk trybowi wyborów gospodarza igrzysk olimpijskich oraz potencjalnym arenom igrzysk.

 

W kolejnej, trzeciej publikacji zapoznamy się z propozycjami programu igrzysk i nowymi dyscyplinami sportu możliwymi do wprowadzenia na igrzyskach w 2040 lub 2044 roku. Będzie jeszcze część czwarta i piąta. Kolejny trzeci odcinek ukaże się 7 października, czwarty 9 października i ostatni piąty 11 października.

 

Krzysztof Stanisławiak

Motto:

„Nie trafiłem ponad 9 tysięcy rzutów w mojej karierze, przegrałem prawie 300 gier, 26 razy nie trafiłem decydujących piłek w meczu. Ponosiłem porażki raz po raz przez całe moje życie i właśnie dlatego osiągnąłem sukces”

                                                           

                                                        Michael Jordan

Rozdział II: OLIMPIJSKIE ARENY

 

W latach 90-tych XX wieku, wspaniały polski szablista i równie znakomity architekt, Wojciech Zabłocki skonstruował projekt Igrzysk Nadwiślańskich 2012 w Warszawie. Jednak kolejni prezydenci Warszawy nie mieli sportowej duszy aby ten projekt kontynuować.  Projekt zakładał, że większość obiektów sportowych, na których będą rozgrywane zawody olimpijskie, znajdzie swoją lokalizację wzdłuż Wisły. Rzeka Wisła stałaby się wielką bohaterką igrzysk. Nie wiemy czy Zabłocki wymyśliłby ceremonię otwarcia na rzece, tak jak uczynili to Francuzi w tym roku w Paryżu z Sekwaną. Z pewnością jednak igrzyska nadwiślańskie miałyby swój urok. 

 

Może więc warto skorzystać z pomysłu Wojciecha Zabłockiego i Ryszarda Parulskiego i planować olimpijskie obiekty igrzysk Warszawa 2040 głównie wzdłuż Wisły. Jeśli Warszawa ma być gospodarzem igrzysk 2040 lub 2044 to, siłą rzeczy, będą to Igrzyska Nadwiślańskie. Podoba nam się ta nazwa. 

Gdzie Stadion Olimpijski? Po pierwsze w Warszawie! Olimpijski Stade de France może pomieścić 80 tysięcy widzów. Czy warszawski Stadion Narodowy czeka przebudowa, czy może jednak powstanie nowy obiekt? Olimpijski Stadion na Łuku Siekierkowskim?! A „Skra”? Duży projekt całego sportowego kompleksu. Stadion z możliwością rozbudowy, nowoczesna hala z właściwym zapleczem, sportowy park z „Aleją Sław”, czyli prezentacją medalistów olimpijskich (według pomysłu WMROl !). Igrzyska w Paryżu rozgrywano na 35 sportowych arenach. Tyle albo prawie tyle trzeba stworzyć w Warszawie. Zapewne na pełną renowację czekają klubowe obiekty Spójni, Marymontu, Warszawianki, Polonii, Drukarza – żeby ograniczyć się tylko do klubów zbliżonych swoim położeniem do Wisły. Tereny warszawskiej AWF, Cypla Czerniakowskiego, Kanału Żerańskiego czy Łuku Siekierkowskiego, to także miejsca w których mogłyby znaleźć się olimpijskie areny. Rzecz jasna Tor Łyżwiarski „Stegny”, jeszcze w powijakach, ale w niedalekiej przyszłości znakomity obiekt dla zimowych dyscyplin. Co nie przeszkadza aby spełniał rolę areny olimpijskiej np. dla sportów walki.

 

Możemy trochę pofantazjować i oczami wyobraźni zobaczyć zmagania sportowców w centrum miasta, na przykład w wytwornej Sali Kongresowej PKIN. Jesteśmy przekonani, że do roku 2040 Sala Kongresowa będzie gotowa. Zasiadając w wygodnych fotelach moglibyśmy oglądać tam podnoszenie ciężarów, czy walki szermiercze. Szosowy wyścig kolarski, na wzór ubiegłorocznych, szalonych mistrzostw świata w szkockim Glasgow, mógłby końcową część rozgrywać na pętli prowadzącej ulicami Skarpy Wiślanej: Agrykola, Myśliwiecka, Książęca, Tamka, Karowa, Mostowa. Ach, co to byłby za wyścig! Bieg maratoński z metą przed Pałacem Prezydenckim, a może jednak z metą na stadionie olimpijskim! A przed Muzeum Sztuki Nowoczesnej można pokazać nowoczesną dyscyplinę. W Krakowie, podczas Europejskich Igrzysk w 2023 roku, na Rynku był rozgrywany turniej teqballu. Co prawda tej dyscypliny nie ma w programie igrzysk, ale przecież może być, tym bardziej, że Polacy są w niej blisko światowej czołówki.

Warto zaproponować, aby część niektórych dyscyplin wyprowadzić do sąsiadujących z Warszawą miast. Konstancin-Jeziorna, czy Łomianki stałyby się miejscem igrzysk olimpijskich. To brzmi dumnie. Z pewnością takim miejscem mógłby być Rajszew, koło Jabłonnej, ze swym zmodyfikowanym polem golfowym. A może warto wrócić do pomysłu budowy pola golfowego na Łąkach Oborskich w Konstancinie właśnie. Do skopiowania jest pomysł paryski, w którym  wiele obiektów miało charakter tymczasowy. Te, które zostaną wybudowane na stałe, muszą mieć dobry przyszłościowy program zagospodarowania. 

 

Rozdział III: GOSPODARZE IGRZYSK A WYNIK SPORTOWY

 

Gospodarze igrzysk, a także gospodarze mistrzostw świata czy mistrzostw Europy, zazwyczaj starają się przygotować swoich sportowców tak, aby w tych zawodach odgrywali ważną rolę. Start na swoim terenie daje przewagę, dodaje pewności siebie, sił dodaje doping kibiców. Co prawda w mistrzostwach Europy w piłce nożnej organizowanych w Polsce w 2012 roku nie potwierdziliśmy tej zasady, bo nasza reprezentacja nie wyszła z grupy, ale może to był wyjątek od zasady.

Spójrzmy jak było w igrzyskach olimpijskich w XXI wieku, jakie miejsca w klasyfikacji medalowej zajmowali gospodarze? W Paryżu Francuzi startowali znakomicie. Gospodarze zdobyli 16 złotych, 26 srebrnych i 22 brązowych medali. Łącznie zdobyli 64 medale, co dało im piąte miejsce w klasyfikacji medalowej. W Tokio Japończycy wywalczyli 58 medali, w tym 27 złotych, 14 srebrnych i 17 brązowych, co dało im trzecie miejsce. W 2016 roku, w Rio de Janeiro Brazylia zdobywając 19 medali zajęła 13 miejsce, ale było to jej najlepsze miejsce  w historii igrzysk. Brytyjczycy w Londynie, w roku 2012 wywalczyli 65 medali, w tym 29 złotych i z takim dorobkiem znaleźli się na trzecim miejscu! W Pekinie, w roku 2008 Chińczycy okazali się bezkonkurencyjni. Wygrali klasyfikację zdobywając równo 100 medali. I wreszcie w Sydney, w 2004 roku Australia zdobywając 49 medali znalazła się na czwartym miejscu. Jak widać gospodarze zawsze byli w czołówce. Inaczej nie wypada!

 

Polska zdobyła w Paryżu 10 medali, 1 złoty, 4 srebrne i 5 brązowych. Z tym dorobkiem zajęliśmy 42 miejsce i był to najgorszy wynik od igrzysk w Melbourne, w roku 1956. Co zrobić, żeby na kolejnych igrzyskach w Los Angeles 2028, w Brisbane w 2032 i w  jeszcze nieznanym mieście w roku 2036 zdobywać więcej medali, a najwięcej w Warszawie, w roku 2040!

Co zmienić zakładając, że w reprezentacji Polski w roku 2040 znajdą się głównie  dzisiejsi 4-5-latkowie, a najwyżej 10-12-latkowie? Trzeba zmienić wszystko. Nie tylko sposób przygotowania, nie tylko organizację sportu i zarządzanie nim, nie tylko finansowanie, ale także a może nawet przede wszystkim, trzeba zmienić mentalność społeczeństwa. Społeczna akceptacja sportu, jako codziennego elementu naszego życia, jest nieodzowna dla sportowego sukcesu. Ale o tym w następnych rozdziałach.

 

Jan Wieteska

Polski sport a igrzyska marzeń – część 1​

Polski sport a igrzyska marzeń - część 1

„Polski sport a igrzyska marzeń” to cykl publikacji nawiązujących do idei organizacji Igrzysk Olimpijskich w Polsce w 2040 lub 2044 roku. Autor rozważań, Jan Wieteska, wiceprezes Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej, proponuje wiele konkretnych działań mających na celu poprawę organizacji, zarządzania, finansowania i popularyzowania sportu. Stawia też pytania. Poddaje pod społeczną dyskusję swoje propozycje, bo bez szerokiej, wielowątkowej debaty o polskim sporcie idea organizacji Igrzysk Olimpijskich w Polsce może zostać tylko ideą. Dlatego też zwracamy się do Was, Czytelników, miłośników i pasjonatów sportu o udział w dyskusji i dzielenie się swoimi uwagami i przemyśleniami. Zapraszamy do lektury i otwartego dialogu.

Dziś prezentujemy część pierwszą poświęconą trybowi wyborów gospodarza igrzysk olimpijskich oraz potencjalnym arenom igrzysk.

W kolejnej, drugiej publikacji zapoznamy się potencjalnymi arenami igrzysk oraz z wyjątkowymi wynikami sportowymi gospodarzy igrzysk. Będzie jeszcze część trzecia, czwarta i piąta.

Krzysztof Stanisławiak

Motto:

„Nie trafiłem ponad 9 tysięcy rzutów w mojej karierze, przegrałem prawie 300 gier, 26 razy nie trafiłem decydujących piłek w meczu. Ponosiłem porażki raz po raz przez całe moje życie i właśnie dlatego osiągnąłem sukces”

                                                           

                                                        Michael Jordan

PROLOG

Polski rząd ogłosił, że Polska będzie się ubiegać o organizację igrzysk olimpijskich w 2040 lub w 2044 roku. Po nieudanych dla nas igrzyskach w Paryżu chcemy zmieniać polski sport. Igrzyska w Polsce miałyby być impulsem do programu naprawy. Mamy świadomość, że igrzyska olimpijskie to największe sportowe wydarzenie światowe. Przygotowanie takiej imprezy wymaga nie tylko wielkich pieniędzy, ale także niezwykłych umiejętności logistycznych, szczegółowej fachowej wiedzy, zbudowania właściwej świadomości społecznej i nade wszystko odpowiedniego czasowego wyprzedzenia.

 

W tym artykule odniesiemy się  do wielu aspektów związanych z igrzyskami, ale na początek wyprostujmy dwa formalne niedopowiedzenia:

 

– po pierwsze: wydarzenia, w którym biorą udział najlepsi sportowcy świata to IGRZYSKA OLIMPIJSKIE. Nazwa OLIMPIADA odnosi się do czteroletniego okresu między igrzyskami. Dla nieprzekonanych zacytujmy encyklopedyczną definicję: „Olimpijskie igrzyska, impreza sportowa o tradycjach antycznych organizowana w starożytności i współcześnie co 4 lata” „Olimpiada, 4-letni okres między dwoma kolejnymi igrzyskami olimpijskimi… pot. błędna nazwa igrzysk olimpijskich”;

– po drugie: formalnie gospodarzem igrzysk jest miasto, a nie państwo. Gospodarzem  igrzysk w 2024 roku był Paryż, a nie Francja. Aplikację do MKOl składa miasto, a nie państwo. Jeśli więc chcemy aplikować o organizację igrzysk w 2040 lub 2044 roku, to musi to zrobić Warszawa, a nie Polska. W praktyce igrzyska odbywają się, w jakimś zakresie, poza miastem organizatorem, chociażby ze względu na specyfikę aren sportowych danej dyscypliny, czy też ze względu na ograniczony czas trwania igrzysk.

 

Rozdział I   

WYBÓR GOSPODARZA IGRZYSK

 

Zwykle Międzynarodowy Komitet Olimpijski dokonuje wyboru miasta gospodarza igrzysk na siedem lat przed ich datą. Paryż został wybrany w roku 2017 na sesji MKOl w Limie. Jednocześnie na tej sesji MKOl zdecydował, że gospodarzem igrzysk w roku 2028 roku będzie Los Angeles. Odbyło się to na zasadzie dialogu między zainteresowanymi miastami.

 

Po raz pierwszy zdarzyło się więc, że gospodarza igrzysk wybrano z 11-letnim wyprzedzeniem. Jak by tego było mało, MKOl zmienił zasady wyboru gospodarza igrzysk i w roku 2021, na sesji w Tokio, został wybrany gospodarz kolejnych igrzysk olimpijskich. Australijskie 2,5-milionowe miasto Brisbane zostało wybrane na gospodarza igrzysk w roku 2032. Mimo, że wcześniej chęć organizacji igrzysk zgłaszały: Budapeszt, Doha i Zagłębie Ruhry, to w głosowaniu na sesji w Tokio wzięło udział tylko Brisbane. Tak więc Brisbane otrzymało decyzję także na 11 lat przed igrzyskami.

 

Jak będzie z kolejnymi igrzyskami? Kto może być naszym konkurentem? W roku 2013, kiedy rozstrzygano o gospodarzu igrzysk w 2020 roku, o ich organizację ubiegało się pięć miast: Doha, Baku, Madryt, Tokio i Stambuł. Wygrało Tokio. Czy pozostałe  miasta zrezygnowały z walki o igrzyska? Nie!

Stambuł, który już czterokrotnie zabiegał o igrzyska powiedział, że będzie walczył aż do skutku. Katarska Doha była już w minionych latach gospodarzem mistrzostw świata w piłce nożnej, w piłce ręcznej, w lekkiej atletyce, a w roku 2027 będzie gościła najlepszych koszykarzy świata. Doha ma więc pełne predyspozycje do organizacji igrzysk olimpijskich.  Madryt chce dorównać Barcelonie, która gościła igrzyska w roku 1992. Baku to miasto, które ma wielkie ambicje sportowe i wielkie pieniądze. Internetowe portale typują Dohę, jako faworyta do igrzysk 2036 roku. Tym bardziej, że w roku 2036, według niepisanego rozdzielnika, igrzyska powinny się odbyć w Azji. Tyle tylko, że obok Dohy na wielkiego konkurenta wyrasta któreś z miast Indii.

 

Prezydent MKOl Thomas Bach mówi, że będzie kilkunastu pretendentów, a Indie mogą być wielkim wygranym. Ale prezydenta Bacha już niedługo zastąpi nowy przewodniczący, więc ta opinia może się zmienić. Wielką ochotę na organizację igrzysk mają Niemcy. To Berlin może wejść do gry z mocnymi atutami, ale aplikacja Berlina do igrzysk w roku 2036 byłaby politycznie mocno niezręczna. Wszak to 100-lecie igrzysk hitlerowskich. Tym bardziej więc należy przypuszczać, że Berlin może aplikować o igrzyska 2040 roku! MKOl wybierze gospodarza igrzysk roku 2036 w rok po igrzyskach w Los Angeles czyli w roku 2029. Czy wtedy MKOl wróci do zasady wybierania gospodarza igrzysk na siedem lat przed ich datą, czy może znowu zastosuje zasadę dialogu między zainteresowanymi i wybierze gospodarza kolejnych igrzysk w roku 2040! Jeśli wtedy nas nie będzie wśród ubiegających się o igrzyska, to zwyczajnie przepadniemy!!! Być może sposób wyboru zostanie rozstrzygnięty odpowiednio wcześniej i wróci zasada „7 lat”,  trzeba „trzymać rękę na pulsie”. Atutem każdej kandydatury jest zebrane doświadczenie w organizacji wielkich imprez sportowych, mistrzostw świata czy mistrzostw Europy. Dlatego warto zabiegać w nadchodzących latach o organizację imprez mistrzowskich w Polsce. W 2012 roku organizowaliśmy Mistrzostwa Europy w Pilce Nożnej. Sportowo te zawody przegraliśmy, ale ich organizacja była na dobrym poziomie. Warto więc zabiegać o kolejne imprezy rangi mistrzowskiej w różnych dyscyplinach sportowych. Niech świat dowie się, że potrafimy sprostać wyzwaniom.

 

Jan Wieteska

Nowe gwiazdy w Alei Olimpijczyków i Mistrzów Sportu w WOSiR Szelment

Nowe gwiazdy w Alei Olimpijczyków i Mistrzów Sportu w WOSiR Szelment

Zaledwie 15 kilometrów od Suwałk, 18 kilometrów od granicy Polski z Litwą, 26 kilometrów do jeziora Wigry, 7 km do centrum Suwalskiego Parku Krajobrazowego, czyli „W miejscu, gdzie historia łączy się z nowoczesnością, wysiłek fizyczny ze spokojem, odpoczynek w bajkowych krajobrazach, gdzie pory roku stają się mało istotne”. W malowniczym WOSiR Szelment, 6 września br. miało miejsce uroczyste odsłonięcie kolejnych dwudziestu tablic, honorujących wybitnych polskich sportowców w Alei Olimpijczyków i Mistrzów Sportu w WOSiR Szelment sp. z o.o.

 

Aleja Olimpijczyków i Mistrzów Sportu to wspólna inicjatywa WOSiR Szelment sp. z o.o. oraz Wojciecha Fortuny, Mistrza Olimpijskiego i Mistrza Świata z Sapporo z 1972 r., który od kilkunastu lat związany jest z tym ośrodkiem. To właśnie w 2017 r. pojawił się pomysł, aby powstało miejsce, w którym zostaną upamiętnieni polscy sportowcy, medaliści igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata, mistrzostw Polski, a także uczestnicy prestiżowych zawodów sportowych. Każdego roku Aleję wzbogacają nowe płyty gwiazd sportu.

 

W ostatnim odsłonięciu gwiazd w Szelmencie, Warszawsko-Mazowiecką Radę Olimpijską reprezentowali: prezes Zenon Dagiel, który jest członkiem Kapituły w Fundacji Wojciecha Fortuny oraz członkowie zarządu: Urszula Kielan i Jerzy Pietrzyk, których gwiazdy zostały odsłonięte w Alei Olimpijczyków.

Na zdjęciu od lewej: Urszula Kielan, Zenon Dagiel i Jerzy Pietrzyk

Dotychczas Aleję tworzyło 81 pamiątkowych płyt oraz 5 obelisków. Podczas uroczystości 6 września upamiętnieni zostali następujący sportowcy:

 

1. Jerzy Pietrzyk – lekkoatletyka, specjalista biegu na 400 m, wicemistrz olimpijski z 1976 roku z Montrealu (sztafeta 4×400 metrów), Dwukrotny olimpijczyk, 4-krotny mistrz Polski w sztafecie 4/x400 m;

2. Urszula Kielan – lekkoatletyka, skok wzwyż, wicemistrzyni olimpijska z 1980 roku z Moskwy, halowa wicemistrzyni Europy i trzykrotna brązowa medalistka Halowych Mistrzostw Europy;

3. Piotr Sawicki – karate, mistrz świata w karate kyokushin z Tokio z 1997 roku, czterokrotny mistrz Europy;

4. Czesław Lang – kolarstwo, wicemistrz olimpijski z 1980 z Moskwy (start wspólny indywidualny), wicemistrz świata w jeździe drużynowej na czas i brązowy medalista MŚ w jeździe drużynowej na czas;

5. Ewa Kłobukowska – lekkoatletyka, sprinterka, mistrzyni olimpijska z 1964 roku z Tokio (sztafeta 4×100 m), brązowy medal

olimpijski z 1964 roku z Tokio (bieg na 100 m), dwukrotna mistrzyni Europy (bieg na 100 m i sztafeta 4×100 m) oraz wicemistrzyni Europy (bieg na 200 m), rekordzistka świata na 100 m;.

6. Józef Lipień – zapasy, wicemistrz olimpijski z 1980 roku z Moskwy w stylu klasycznym. Czterokrotny olimpijczyk (1968, 1972, 1976, 1980), mistrz świata i wicemistrz świata, brązowy medalista mistrzostw Europy;

7. Kazimierz Lipień – zapasy, brat-bliźniak Józefa, zmarł 12 listopada 2005 roku w Nowym Jorku, mistrz olimpijski z 1976 roku z Montrealu w stylu klasycznym, brązowy medalista olimpijski z Monachium z 1972 roku. Dwukrotny mistrz świata, czterokrotny wicemistrz świata. Trzykrotny mistrz Europy, srebrny medalista ME oraz dwukrotny brązowy medalista ME;

8. Ryszard Wolny – zapasy, mistrz olimpijski z Atlanty z 1996 roku, brązowy medalista mistrzostw świata, mistrz Europy, dwukrotny srebrny medalista ME, brązowy medalista ME;

9. Włodzimierz Zawadzki – zapasy, mistrz olimpijski z 1996 roku, dwukrotny wicemistrz świata, dwukrotny brązowy medalista MŚ, trzykrotny mistrz Europy;

10. Jan Tomaszewski – piłka nożna, bramkarz, wicemistrz olimpijski z 1976 roku z Montrealu, razem z drużyną zajął 3. miejsce w mistrzostwach świata w 1974 roku;

11. Sebastian Kawa – pilot szybowcowy, osiemnastokrotny mistrz świata w konkurencjach szybowcowych, wielokrotny rekordzista świata w szybownictwie;

12. Władysław Komar – pchnięcie kulą, mistrz olimpijski z 1972 roku z Monachium, dwukrotny brązowy medalista mistrzostw Europy, trzykrotny wicemistrz Halowych Mistrzostw Europy, dwukrotny brązowy medalista HME;

13. Tadeusz Ślusarski – skok o tyczce, mistrz olimpijski z 1976 roku z Montrealu, wicemistrz olimpijski z 1980 roku z Moskwy, dwukrotny Halowy Mistrz Europy;

14. Ryszard Bosek – siatkówka, mistrz olimpijski z 1976 roku z Montrealu, mistrz świata z 1974 roku z Meksyku. Trzykrotny srebrny medalista Mistrzostw Europy;

15. Ryszard Konkolewski – kolarz torowy, brązowy medalista mistrzostw świata. Zdobył 28 medali w mistrzostwach Polski, w tym 14 złotych;

16. Dawid Kubacki – skoki narciarskie, dwukrotny brązowy medalista olimpijski – w Pjongczang w 2018 roku w drużynie oraz w Pekinie w 2022 roku indywidualnie na skoczni normalnej, dwukrotny mistrz świata (w drużynie i indywidualnie), trzykrotny brązowy medalista MŚ, dwukrotny brązowy medalista MŚ w lotach, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2019/20;

17. Antoni Szymanowski – piłka nożna, obrońca, mistrz olimpijski z 1972 roku z Monachium, wicemistrz olimpijski z 1976 roku z Montrealu, z drużyną zajął 3. miejsce w mistrzostwach świata w 1974 roku;

18. Zbigniew Boniek – piłka nożna, pomocnik, zajął z drużyną 3. miejsce w mistrzostwach świata w 1982 roku, umieszczony na liście 100 najlepszych piłkarzy w historii światowej piłki nożnej według FIFA;

19. Janusz Kupcewicz – zmarł 4 lipca 2022 roku w Gdyni, piłka nożna, pomocnik, zajął z drużyną 3. miejsce w mistrzostwach świata w 1982 roku;

20. Janusz Gortat – boks, dwukrotny brązowy medalista olimpijski, w 1972 i 1976 roku, wicemistrz Europy.

 

Wszystkim uhonorowanym w Alei Olimpijskiej serdecznie gratulujemy!

 

Red.

Akrobatyka w królewskiej dzielnicy Warszawy

Akrobatyka w królewskiej dzielnicy Warszawy

„Dni Wilanowa” co roku odbywają się w pierwszy weekend września. W tym roku mamy we wrześniu prawdziwe lato. Mieszkańcy królewskiego Wilanowa mogli więc uczestniczyć w wielu atrakcjach przygotowanych przez władze dzielnicy. Niektórzy zajrzeli na halę sportową w Centrum Sportowym „Wilanów” i zostali na dłużej by obejrzeć rywalizację w akrobatyce sportowej. Oto bowiem od 5 do 7 września odbywał się tu Międzynarodowy Turniej w Akrobatyce Sportowej czyli Puchar „Warsa i Sawy”. To już 14. edycja tego turnieju. Jednocześnie najmłodsi akrobaci rywalizowali w swoim turnieju – Memoriale Gizeli i Konrada Zielińskich. Przypomnijmy, że byli oni twórcami polskiej akrobatyki, rozpoczynali w latach 50-tych XX wieku, w Dzielnicowym Klubie Sportowym „Targówek”. Zielińscy wykonali niezwykłą pracę, wychowali wielu mistrzów i medalistów mistrzostw świata i Europy. Dlatego trzy lata temu postanowiliśmy organizować turniej nazwany ich imieniem, przeznaczony dla dzieci. Być może wśród dzieci startujących w tym turnieju będą pojawiały się wielkie talenty.

 

Oto kilka refleksji z przebiegu turnieju.

1. W Memoriale  rywalizowały 43 zespoły, głównie w konkurencjach trójek i dwójek dziewcząt. Pojawiły się też dwójki mieszane oraz czwórka i dwójka chłopców. Łącznie 112 młodziutkich akrobatek i akrobatów w dwóch grupach wiekowych. Turniej dzieci daje świetną podstawę do rozwoju sportowego w ramach rywalizacji. Widać jak najmłodsi chcą się pokazać z jak najlepszej strony. Uczą się akrobatyki w atmosferze zawodów obok starszych koleżanek i kolegów. Ten turniej wpierała w tym roku Warszawsko-Mazowiecka Rada Olimpijska PKOl. 

 

2. Tegoroczny Puchar „Warsa i Sawy” odbywał się w terminie nieco kolidującym z mistrzostwami świata, które 8 września rozpoczynają się w Portugalii. To spowodowało, że wiele ekip, które zazwyczaj przyjeżdżały do Warszawy, tym razem było nieobecnych.   Szczególnie brakuje nam akrobatów z Ukrainy. Oni zawsze podnosili poziom sportowy zawodów. Polski Związek Gimnastyczny przedstawił reprezentację Polski wyjeżdżającą do Portugalii. Liczebnie polska ekipa jest pokaźna. Oby wyniki, które osiągną nasi akrobaci były również pokaźne. Życzymy naszym sukcesów. 

 

3. Jak zwykle najliczniej obsadzona konkurencja to trójki kobiet. W kategorii 13-19 lat obserwowaliśmy wyrównaną walkę czterech zespołów: Sokolnii Chorzów, mieszanego zespołu z Rzeszowa i Jasła, UKS Targówka i Sokoła Kraków. Ostatecznie wygrywa Sokolnia Chorzów. A w kategorii 12-18 lat wyrównaną walkę wygrywa trójka z Krakowa przed mieszanym zespołem z Ropczyc i rzeszowskiego KAS. Łącznie w turnieju wystąpiły 33  trójki kobiet. Z takiej ilości powinna zrodzić się jakość!

 

4. W konkurencji dwójek kobiet wciąż najlepsza jest para z Targówka, Kamila Bryśkiewicz i Zofia Kamińska. Nasza utytułowana para miała tym razem godne rywalki. Świetnie bowiem zaprezentowała się dwójka dziewcząt z Zielonej Góry, Lena Blitek i Maja Kasprzak. Obie pary otrzymały wielkie brawa od publiczności.  

 

5. Z zagranicy przyjechały niewielkie ekipy z Estonii, Szwajcarii i Włoch. To kraje, w których akrobatyka uprawiana jest bardziej amatorsko niż profesjonalnie. A jednak goście dali się zauważyć. W dziecięcej klasie Youth pokazały się trójki ze Szwajcarii i Włoch zajmując pierwsze i drugie miejsce. Mieszana para z Estonii w kategorii senior pokazała bardzo przyzwoitą akrobatykę i wygrała rywalizację z parami z Rzeszowa i Warszawy. 

 

6. Z klubów warszawskich, jak zawsze, najlepszy jest UKS Targówek. Zespoły z tego klubu startowały w większości konkurencji. W dwójkach kobiet, w kategorii 13-19 lat UKS Targówek zaprezentował trzy niemal równorzędne pary. W finale najlepsza okazała się Zuzanna Marek z Zofią Czapską. Antonina Kamińska i Krzysztof Białowąs wygrywają rywalizację par mieszanych w kategorii 11-16 lat. Wraca na matę akrobatyczną ursusowski Akro-bad. Dwójka kobiet w kategorii 12-18 lat na miejscu drugim. Swoją obecność zaznaczył klub „Salto” z Marek prezentując między innymi  seniorską dwójkę kobiet i młodziutkie dwójki dziewcząt w klasie Youth, z których para Oliwia Lisowska i Natalia Bala okazuje się najlepsza w klasie II. Klub ze Starych Babic potwierdza, że praca popłaca. Dwójka mieszana Szymon Kwieciński i Magdalena Wróblewska zajmuje pierwsze miejsce w kat 12-18 lat. W zawodach obecne jest także Praskie Centrum Sportu. Oglądamy między innymi zespoły w klasie Youth , trójkę dziewcząt i parę mieszaną. PCS to jedyny warszawski klub z własną profesjonalną planszą. To ogromny potencjał, który musi przynosić dobre wyniki sportowe. UKS Targówek osiąga znakomite wyniki ćwicząc na wykładzinach.

 

7. W turniejach organizowanych w Wilanowie zawody odbywają się na tle dziedzińca Pałacu Wilanowskiego. To już stały element scenografii. Wielki baner z pałacem sprawia takie wrażenie. Zdjęcia to potwierdzają. Ćwiczymy na dziedzińcu pałacu. Ale w tym  roku z Pałacem Wilanowskim konkuruje Pomnik Chopina. Inne ujęcie zdjęciowe pokazuje, że akrobaci ćwiczą przed pomnikiem Chopina w otoczeniu parkowej zieleni, która już barwi się złoto-czerwoną jesienią. Jury usadowiło się także pod pomnikiem. I w ten sposób nawiązujemy do warszawskich odniesień turnieju. Przecież to Puchar Warsa i Sawy.   

 

8. Transmisje na żywo realizował Rell.pl, a komentarz do transmisji prowadziła Ewa Kaczorowska, niegdyś znakomita zawodniczka, a do niedawna trenerka w DKS Targówek. Posłuchaliśmy, było ciekawie i fachowo. Tylko szkoda, że nie było wielkiego telebimu. Bez telebimu wiedza o rywalizacji na planszy jest trudno dostępna. Sekretariat zawodów prowadziła, z właściwą sobie profesją, firma ITD. Głównym organizatorem turnieju był Warszawsko-Mazowiecki Związek Sportów Gimnastycznych.

 

9. Na koniec powiedzmy, że na początku, w czasie Ceremonii Otwarcia, burmistrz królewskiej dzielnicy Wilanów, Ludwik Rakowski zaprosił wszystkich na Wilanów w roku przyszłym. A w roku przyszłym będzie wielki jubileusz, 15-lecie „Warsa i Sawy”. Musi być wspaniale!!!

 

Jan Wieteska          

VI Międzynarodowy Konkurs im. Fryderyka Chopina dla Pianistów Amatorów

VI Międzynarodowy Konkurs im. Fryderyka Chopina dla Pianistów Amatorów

Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego wraz z Towarzystwem im. Fryderyka Chopina zaprasza na VI Międzynarodowy Konkurs im. Fryderyka Chopina dla Pianistów Amatorów, który odbędzie się w dniach 9-14 września w Warszawie.

 

Konkurs dla pianistów amatorów organizowany jest od 2009 roku. W szóstej edycji weźmie udział 42 wykonawców, reprezentujących 13 krajów: Japonię, Chiny, Koreę Południową, Tajwan, USA, Kanadę, Izrael, Liban, Meksyk, RPA, Francję, Włochy i Polskę. Wystąpią naukowcy, lekarze, informatycy, ekonomiści, inżynierowie, których łączy wspólna pasja. Podczas Konkursu zostaną wykonane utwory z okresu od XVIII do XX wieku, głównie kompozycje Fryderyka Chopina. Inaugurację uświetni Sean Sutherland, laureat poprzedniej edycji Konkursu (2021).

Konkurs został objęty patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Prezydenta m.st. Warszawy.

 

Harmonogram:

Koncert inauguracyjny: 9 września, godz. 18.30, Uniwersytet Warszawski, Aula Dawnej Biblioteki UW, ul. Krakowskie Przedmieście 26/28

I etap: 10-11 września, godz. 10.00-20.00

II etap: 12 września, godz. 10.00-20.00 

Finał: 13 września, godz. 14.00-18.00

Salon Kawai, ul. Książęca 4

 

Koncert laureatów: 14 września, godz. 18.30 

Uniwersytet Warszawski, Auditorium Maximum, ul. Krakowskie Przedmieście 26/28 

 

Wstęp wolny

Puchar „WARSA I SAWY”- jak to bywało? Część druga

Puchar „WARSA I SAWY”- jak to bywało? Część druga

9. Puchar „Warsa i Sawy” uzyskuje status turnieju FIG – Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej. Turniej odbywa się pod patronatem Prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, a przewodniczącą Komitetu Honorowego jest złota medalistka olimpijska, Otylia Jędrzejczak. W programie turnieju znalazł się „Pierwszy Krok Akrobatyczny” przeznaczony dla dzieci, które zechciały popróbować gimnastyki pod okiem znakomitych trenerów. Na planszy wiele znakomitych gwiazd  światowej akrobatyki. Zachwyciły Ukrainki: Daria Pomianovska, Oleksandra Malczuk i Viktoria Kunitzka w kategorii 13-19. Równie świetne były ich nieco starsze koleżanki: Olena Vykhovanets, Iryna Khyzniak i Inna Kaplanska, które otrzymały najwyższą notę sędziowską w całych zawodach. Zwracamy uwagę na polską parę kobiet: Izę Krasuską i Kamilę Bryśkiewicz.

 

Po raz pierwszy zawody kończą się „Galą Mistrzów”. O to kto wystąpi w „Gali” trwa prawdziwa walka. Ostatecznie wybieramy szóstkę szczęśliwców. Występ Ukrainek: Yulii Pylipiak i Oleksandry Tabachynskiej został powszechnie uznany za jeden z najlepszych w historii „Warsa i Sawy”. Świetne prezentuje się białoruska para mieszana: Aryna Vlialuha i Borys Samkevich. Znakomity pokaz akrobatyki oglądamy w wykonaniu trójki dziewcząt z Ukrainy i czwórki panów z Rosji. Kategorię najmłodszą reprezentuje na Gali para dziewcząt z Izraela: Lior Dchwartz i Ayla Treves. W Gali występuje też polska para: Nikola Kamińska i Michał Wróbel z Rzeszowa. Zawody kończą się wspólnym zdjęciem 90. zespołów, które w jednym momencie wykonują jeden wybrany element akrobatyczny. Zdjęcie „idzie” w świat.

 

Rok 2020. To 10. edycja turnieju. Miała być wielka gala! Turniej został zgłoszony do FIG. Szykowaliśmy się na święto akrobatyki. Jednak… Na świecie zapanowała pandemia  koronawirusa. „Wars i Sawa”, turniej który miał się odbyć w marcu zostaje przeniesiony na grudzień. W  rywalizacji startują tylko zespoły z Polski. Ale internetowa transmisja online, realizowana przez firmę Rell.pl pokazuje, że mamy sympatyków. Ogląda nas codziennie ponad 5 tysięcy internautów.

 

W roku 2021 wracamy na Wilanów. Znów startujemy na „dziedzińcu Pałacu Wilanowskiego”. Trzydniowy turniej jest atrakcją „Dni Wilanowa”. Największe wydarzenie turnieju to rywalizacja par mieszanych z Niemiec i Azerbejdżanu. Zacytujmy co wtedy napisaliśmy:  „Najpiękniej, najbardziej finezyjnie i emocjonująco było w rywalizacji par mieszanych. Wicemistrzowie świata Daniel Blinysov i Pia Schutze pokazli w piątek układ marzenie.

Nadzwyczajne wyniesienia na jednej ręce, długo utrzymane podniesienia. Wszystko w nienagannej harmonii czyniło ten pokaz magicznym. Długie brawa i owacje to nagroda za ten występ. Wydawało się, że nie znajdą naśladowców. Tymczasem para z Azerbejdżanu: Aghasif Rahimov i Raziya Seyidli podjęła walkę. Statykę przegrali niewiele, a dynamikę jeszcze mniej. O wszystkim decydował finałowy układ kombinowany. Ostatecznie wygrała para niemiecka, ale jedni i drudzy pokazali akrobatykę na światowym poziomie. Dla tej rywalizacji warto było przyjść do wilanowskiej hali”. W tym turnieju mieliśmy znakomitą obsadę. Mocne ekipy z Ukrainy, Azerbejdżanu, Francji i Niemiec oraz dobrze przygotowane zespoły z polskich klubów stworzyły świetne sportowe widowisko.

 

12. Puchar „Warsa i Sawy” ma młodszego kolegę. Oto po praz pierwszy jest organizowany Memoriał Gizeli i Konrada Zielińskich. Legendarni twórcy polskiej akrobatyki przez całe swoje sportowe życie byli związani z DKS Targówek. Z łezką w oku wspominamy ich obecność na kolejnych edycjach turnieju. Cieszyli się, że do Warszawy przyjeżdżają akrobaci z całej Europy. Memoriał, to zawody w najmłodszych dwóch kategoriach wiekowych. Zielińscy poświęcali dużo czasu właśnie dzieciom, poszukując wśród nich talentów na miarę późniejszych mistrzów. Dlatego Memoriał nosi imię Gizeli i Konrada Zielińskich.

Wielką gwiazdą turnieju głównego była czwórka z Ukrainy Kukurudz, Savka, Push i Yarush. Brązowi medaliści mistrzostw świata pokazali w Ursynowskiej „Arenie” prawdziwy „Cirque de Soleil”.  Trener Kostia Kukurudz wspominał, że był na pierwszym turnieju w 2009 roku. „Wtedy to były skromne zawody. Dziś jestem na turnieju godnym Pucharu Świata. Powinniście zorganizować Puchar Świata i połączyć go z turniejem „Warsa i Sawy”, przyjedzie do was pół świata”.  W Internecie zawody obejrzało ponad 11 tysięcy osób! Ekipa z Bułgarii wystąpiła nie tylko na planszy, ale także na warszawskiej ulicy podczas spaceru po centrum miasta.

 

„Trzynastego nawet w grudniu jest słońce… trzynastego świat w różowym kolorze…” –  śpiewała kiedyś Kasia Sobczyk. Jednak 13 edycja turnieju miała pecha! Nie było miejsca w dużych obiektach. Zawody odbyły się w malej hali na ulicy Polnej. Obiekt za ciasny na taki turniej, bez odpowiedniego zaplecza obniżył rangę imprezy.  Kto był gwiazdą turnieju?  Według nas polska dwójka z UKS Targówek: Kamila Bryśkiewicz i Zofia Kamińska. Dziewczyny, osławione świetnymi startami na Mistrzostwach Świata w Baku, w Pucharze Świata w Rzeszowie i udziałem w World Games, były w tym turnieju błyszczącą wizytówką polskiej akrobatyki.

14. Wars i Sawa w tym roku wraca na Wilanów. Co prawda termin zbiega się z mistrzostwami świata w akrobatyce, które odbywają się w Portugalii, ale mamy nadzieję, że będzie co oglądać.

 

Puchar „Warsa i Sawy” ma swoją historię. Na tym turnieju rosły gwiazdy europejskiej i polskiej akrobatyki. Chcielibyśmy ich wszystkich wymienić, ale jest to przecież niemożliwe. Najdłuższa lista nie spełni wszystkich oczekiwań. Być może powstanie kiedyś kronika tych zawodów. Byli u nas wielcy trenerzy zagraniczni i polscy. Znakomici goście. W tym tekście jedynie dotknęliśmy tych wydarzeń, które z jakichś powodów pozostały w naszej pamięci najbardziej. Jednak jedno nazwisko chcemy wymienić: Andrzej Kuteraś, znakomity trener i nieoceniony organizator turniejów „Warsa i Sawy”. Siła spokoju i kopalnia wiedzy. Przyjaciel. Andrzej odszedł od nas za wcześnie.

 

Na koniec zadeklarujmy: przyszłoroczny Puchar „Warsa i Sawy” będzie jubileuszowy, numer 15. Będzie „Wielka Gala” !!!

 

Jan Wieteska

Puchar „WARSA I SAWY”- jak to bywało? Część pierwsza

Puchar „WARSA I SAWY”- jak to bywało? Część pierwsza

W dniach 5-7 września 2024 r. odbędzie się 14. edycja Międzynarodowego Turnieju w Akrobatyce Sportowej czyli Puchar „Warsa i Sawy. Za rok wielki jubileusz, 15-lecie zawodów. A jak to się zaczęło? 

 

Jest rok 2009. Zarząd Warszawsko-Mazowieckiego Związku Akrobatyki Sportowej w składzie: Katarzyna Zabierowska, Krzysztof Kosiński, Robert Kowalski, Andrzej Kuteraś, Jerzy Rutkowski, Kazimierz Sternik i Jan Wieteska, podejmuje decyzję o zorganizowaniu międzynarodowego turnieju w akrobatyce sportowej oraz w skokach na trampolinie i skokach na ścieżce. Pierwszy turniej ma nawiązać do dawnych sukcesów polskiej akrobatyki, podkreślić dorobek warszawskich klubów, w tym klubu który był prekursorem tej dyscypliny – DKS Targówek. Po latach znajdą się ludzie, którzy doprowadzą do likwidacji tego klubu, ale o tym przy innej okazji.

 

Wtedy, w roku 2009, postanowiliśmy pokazać mieszkańcom Warszawy trochę zapomnianą dyscyplinę. Na pierwsze zawody przyjechali do nas:

– ekipa z Ukrainy, z trenerami Juryjem Goliakiem i Kostią Kukurudzem, którzy później byli obecni  prawie na wszystkich kolejnych turniejach;

– kluby z pięciu  niemieckich miast;

– ekipy z Białorusi, Azerbejdżanu, Rosji, Czech, Bułgarii, Węgier;

– zawodnicy wielu klubów z Polski.

 

Na dobry początek wszystkich przyjęliśmy wszystkich na własny koszt. Jednodniowy program zawodów był skromny. Startowały wyłącznie zespoły seniorskie, które wykonywały tylko układ kombinowany. Szczególnie zapamiętaliśmy pokaz dwójki kobiet z Azerbajdżanu, Ayli Ahmatovej i Dilary Sultanovej. Wtedy wydawało nam się, że lepiej nie można. Z polskich zespołów świetnie prezentowała się znakomicie dobrana czwórka z Klubu „Akro-bad”, z Ursusa, bracia Michał i Maciej Miecznikowscy, Maciej Sternik i Jan Kocoń. Przyjęło się nazywać ich „czwórką ze sternikiem”.

 

Rok później turniej ograniczył się już tylko do akrobatyki. Do Warszawy przyjechały wicemistrzynie świata, trójka z Ukrainy: Natalia Vinnik, Katerina Kalita i Julia Odintseva.  Wystąpiły jako trzynasta, ostatnia na liście startowej. Nigdy później nie popełniliśmy takiego błędu i najlepsze zespoły pokazywaliśmy tuż po ceremonii otwarcia, kiedy widownia jest pełna.   Dziewczyny z Ukrainy jednak nie zraziły się tym niedopatrzeniem i wróciły w roku następnym, by znowu okazać się najlepszymi. Minęło wiele lat i wciąż o nich pamiętamy. Jednak największą gwiazdą trzeciej edycji była cudowna dwójka z Ukrainy, mistrzynie świata: Kateryna Sitnikova i Anastasyja Melnychenko. To co pokazały było i akrobatyką, i baletem, i poezją, i śpiewem. W roku 2012 zaprosiliśmy ten duet na mistrzostwa Polski w akrobatyce sportowej, rozgrywane w niewielkiej hali na ulicy Gładkiej, w warszawskich Włochach. Ich trener, „stary Lonia Golyak”, chytry spryciarz zażądał niebotycznej kwoty za występ pokazowy. Ale było warto. Dwa „białe łabędzie”, Katia i Anastasyja przedstawiły akrobatyczny teatr. Było romantycznie, odlotowo i przecudownie. Być może te dwa pokazy na tamtych mistrzostwach, to największe wydarzenie w historii wszystkich występów na warszawskiej, akrobatycznej planszy.

Pierwsze dwie edycje turnieju odbyły się w hali „Koło” na Woli. Kolejne odbywały się w ursynowskiej „Arenie” lub w Centrum Sportu „Wilanów”. Dwie edycje turnieju 5. i 6. były rozgrywane jako mecze akrobatyczne. W 2014 roku taki mecz wygrała ekipa Białorusi. Akrobaci z Białorusi wygrali cztery z pięciu konkurencji. Rok później nieoczekiwanie najlepsza okazała się reprezentacja Niemiec, która przyjechała  do Warszawy w bardzo silnym składzie.

 

Turniej z roku na rok stawał się ważnym wydarzeniem na sportowej mapie Warszawy. W roku 2016 Puchar „Warsa i Sawy” znalazł się w gronie kandydatów do tytułu „Sportowej Imprezy Roku”.  Rok 2017 zapowiadał się imponująco! Wstępne zgłoszenia otrzymaliśmy nie tylko od stałych uczestników zawodów: Ukrainy, Rosji, Niemiec i Białorusi, ale swój start zapowiedziały ekipy z Austrii, Australii, Belgii, Węgier i Włoch. W tym samym roku organizowaliśmy mistrzostwa Polski we wszystkich sportach gimnastycznych, prawdziwy Festiwal Polskiej Gimnastyki. Na mistrzostwa otrzymaliśmy środki z miasta, ale na Puchar „Warsa i Sawy” środków już nie starczyło. Obowiązywała  bowiem zasada, że  jeden podmiot może w danym roku otrzymać środki tylko na jeden projekt. Puchar musiał ustąpić mistrzostwom.

 

W roku 2018 turniej przenosi się do królewskiej dzielnicy Warszawy, do Wilanowa. Po raz pierwszy na „Warsa i Sawę” przyjeżdżają akrobaci  z Izraela, także nowicjuszami są akrobaci z Wielkiej Brytanii i Kazachstanu. Obecni są Belgowie, Francuzi, którzy przyjeżdżają w dwóch odrębnych grupach. Tradycyjnie mocne ekipy przysyła Ukraina, Białoruś i Rosja. Trybuny w wilanowskiej hali wypełniają się po brzegi. Bliskość widowni powoduje, że akrobaci niemal stykają się z widzami. W tle planszy widnieje Pałac Wilanowski, siedziba Króla Jana III Sobieskiego. Ćwiczymy na dziedzińcu??? Scenografia daje takie właśnie wrażenie. Internetowa transmisja na żywo przyciąga internautów. Zapamiętaliśmy rywalizację par mieszanych. Para z UKS Targówek: Angelika Kowalewska i Maciej Zabierowski toczy walkę z dwójką z Rosji: Viktorią Skrypkiną i Mikhailem Galkinem. Rosjanie wygrywają, ale nasi pokazują „pazur”. Świetnie prezentuje się też dwójka dziewczyn z Ukrainy: Yulia Pylipiak i Oleksandra Tabachyńska, którym wróżymy wielką przyszłość.

 

Jan Wieteska

14. Wars&Sawa Cup i 3. Memoriał G. i K. Zielińskich w akrobatyce sportowej

14. Wars&Sawa Cup i 3. Memoriał G. i K. Zielińskich w akrobatyce sportowej

Już w najbliższy czwartek 5 września w Centrum Sportu Wilanów w Warszawie, przy ul. Wiertniczej 26A rozpocznie się 14. Międzynarodowy Turniej o Puchar Warsa i Sawy w Akrobatyce Sportowej. W rywalizacji Pucharu „Warsa i Sawy” wystartują dwójki kobiet, dwójki mężczyzn, dwójki mieszane, trójki kobiet i czwórki mężczyzn, w następujących kategoriach wiekowych: 11-16 lat, 12-18 lat, 13-19 lat oraz w kategorii Senior.

 

Równolegle z Turniejem Warsa i Sawy rozgrywany będzie po raz trzeci Memoriał Gizeli i Konrada Zielińskich – legendarnych twórców polskiej akrobatyki, zasłużonych także dla europejskiej i światowej akrobatyki. Będzie to 3. Międzynarodowy Turniej Dzieci w Akrobatyce Sportowej. Tutaj również będą rywalizować dwójki kobiet, dwójki mężczyzn, dwójki mieszane, trójki kobiet i czwórki mężczyzn, w kl. II i Youth.

 

Łącznie w obu turniejach wystartuje blisko 400 zawodniczek i zawodników z Polski, Estonii, Izraela, Szwajcarii i Włoch.

 

Zawody trwać będą od 5 do 7 września 2024 r. Rywalizacja rozpocznie się w czwartek 5 września o godz. 18.00 i potrwa do godz. 20.00. Zaś w piątek już od godz. 09.00 do 20.30 i w sobotę od godz. 09.00 do 15.00. Ceremonia dekoracji przewidziana jest po zakończeniu turniejów w sobotę o godz. 15.00.

 

Uroczyste otwarcie nastąpi w piątek 6 września o godz. 14.00, w Centrum Sportu Wilanów, ul. Wiertnicza 26A.

W imieniu organizatorów Warszawsko-Mazowieckiego Związku Sportów Gimnastycznych i Warszawsko-Mazowieckiej Rady Olimpijskiej PKOl serdecznie zapraszamy do oglądania zawodów.

 

Wstęp wolny.

Najmłodszy

Najmłodszy

Z Miłoszem Redzimskim, 17-letnim tenisistą stołowym, najmłodszym polskim olimpijczykiem igrzysk w Paryżu, rozmawia Jan Wieteska. Miłosza Redzimskiego spotykamy na Turnieju Mazowieckiego Orła w Padlu. W programie zawodów znalazł się m.in. turniej dla olimpijczyków i artystów.

 

– Miłosz, pewnie pierwszy raz w życiu grasz w padla. Jak się gra?

– Tak gram pierwszy raz. A gra się super. Cieszę się, że mogłem spróbować. To jest super zabawa. Szybko przyswoiłem zasady gry. Jest fajnie.

 

– Okazało się,  że wśród olimpijczyków i artystów jesteś najlepszy.

Tak, może dlatego, że byłem najmłodszym w tym gronie…

 

– Podobnie było na igrzyskach w Paryżu. W polskiej ekipie też byłeś najmłodszy.

Tak, z pewnością spośród chłopaków byłem najmłodszy.

– Pierwszy raz byłeś na igrzyskach. Jakie wrażenie odniosłeś z pobytu w Paryżu?

Fajnie przeżyć coś takiego, ogromne wydarzenie. Myślałem, że warunki pobytu będą troszeczkę lepsze, jedzenie trochę się powtarzało, ale generalnie było fajnie.

 

– A jak było w turnieju tenisa stołowego? Pierwszą rundę przeszedłeś, wygrałeś z zawodnikiem z Egiptu.

Tak, dość łatwo z nim wygrałem. W drugiej rundzie z Duńczykiem, trochę słabiej zagrałem w końcówce i przegrałem z nim 4:3.

 

– Ale poczułeś atmosferę igrzysk, nabrałeś doświadczenia, obyłeś się z olimpijską  rywalizacją. A powiedz jak oceniasz grę Chińczyków, niedoścignionych mistrzów tej dyscypliny?

Na razie daleko nam jeszcze do nich, wygrywają wszystko co możliwe. Ale po to trenujemy, żeby ich doścignąć i to na pewno jest nasz cel.

 

– Oglądałem ich mecz w  finale drużynowym ze Szwedami, którzy od lat są w światowej czołówce. Pamiętam pojedynki sprzed wielu, wielu lat. Andrzeja Grubby ze słynnym Waldnerem. Szwecja wciąż ma świetnych tenisistów. Z pewnością grywasz z nimi w rożnych turniejach.

Tak oczywiście. W naszej lidze grałem z prawie wszystkimi szwedzkimi zawodnikami, z wicemistrzem olimpijskim Moregardem udało mi się wygrać! Było to podczas meczu Bogorii z klubem z Bydgoszczy. Więc na pewno nie jestem tak daleko, jak mogłoby się wydawać. I takie wyniki motywują mnie do dalszej pracy.

 

– Miłosz, masz 17 lat, jesteś młodym, żeby nie powiedzieć młodziutkim zawodnikiem, masz wielką przyszłość przed sobą. Przecież wielu zawodników z czołówki światowej to zawodnicy po trzydziestce.

– Najlepszy zawodnik w historii tenisa, Ma Long ma ponad 30 lat i wciąż gra i wygrywa. Grał w Paryżu w finale turnieju drużynowego. Ale Chińczycy mają wielu znakomitych młodych graczy, którzy zastępują swoich starszych kolegów w reprezentacji. To jest ich narodowy sport.

 

– 200 milionów Chińczyków gra w tenisa stołowego! Ale przejdźmy do polskiego podwórka.  Czy mamy szansę rozwoju? W naszej lidze grają przecież gwiazdy europejskiego, a nawet światowego tenisa, czy to pomaga w podnoszeniu poziomu?

Moim zdaniem cały czas wzrasta poziom polskiej ligi. Ponadto mamy bardzo młody skład reprezentacji. Przed nami kilka lat pracy i w Los Angeles możemy powalczyć o medale! Musimy się dobrze przygotować!

 

– W Los Angeles będziesz miał 21 lat, będziesz w „kwiecie wieku”, w wielkiej formie, będzie szansa!?

– Zgadza się. Moi koledzy też będą młodzi, wszyscy do 25 lat. Powalczymy! Taki mamy plan.

 

– Tenis stołowy, to jest bardzo widowiskowa dyscyplina. Świetnie się ogląda grę, w której często zdarzają się triki, niemal cyrkowe zagrania. Obrony pięć metrów od stołu, niesamowite rotacje piłki…

Tenis w wykonaniu najlepszych to fantastyczne widowisko. Zapraszam na mecze, będzie co oglądać.

 

– Czy możemy cię namówić abyś, przy jakieś okazji, zagrał z klubowym kolegą, mecz pokazowy? Byłaby to fajna promocja tej dyscypliny sportu.

Oczywiście. Uchodzę za zawodnika z dużym „czuciem” gry, więc pewnie taka gra pokazowa mogłaby być fajnym widowiskiem.

 

– Miłosz życzymy ci sukcesów! Przed Los Angeles jeszcze inne ważne zawody, mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata. Przed Toba ważne starty. Trzymamy kciuki.

Dziękuje bardzo.

 

– Dziękuję za rozmowę. 

Fot. Polski Związek Tenisa Stołowego

PADEL – SPORT I ZABAWA​

PADEL - SPORT I ZABAWA

Hala „Interpadel” na warszawskim Służewcu. Kiedyś był tu Służewiec Przemysłowy, dziś przemysłu pozostało tu niewiele. Ulica Obrzeźna prezentuje się nowocześnie, z restauracjami, kafejkami i sklepami znanych „sieciówek”. Rondo im. Feliksa Stamma i ulica Bokserska przypominają nam o dawnych sukcesach polskiego boksu.

 

1. W sobotę 24 sierpnia w hali „Interpadla” rozgrywany jest turniej padla. Turniej zorganizowany przez Warszawsko-Mazowiecką Radę Olimpijską i firmę „Green Active”, współfinasowany przez Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego i Dzielnicę Mokotów, nosi dumną nazwę: „Puchar Mazowieckiego Orła”. Jedynka umieszczona na plakacie imprezy sygnalizuje zamiar kontynuacji tego projektu w kolejnych latach. Pierwsza edycja każdego przedsięwzięcia, to zazwyczaj rodzaj pewnego sprawdzianu, a nawet eksperymentu. Czy tak było i tym razem?

 

2. Padel, nowa dyscyplina sportu, która w sposób nadzwyczajny uzyskuje światową popularność. Skąd taka nazwa? Od angielskiego „paddle” czyli „wiosło”, bo rakieta przypomina właśnie wiosło. Padel, podobny do tenisa chociaż inny, podobny do badmintona ale inny, może najbardziej podobny do squsha, jednak inny. Gramy w szklanej klatce, „padlowskimi” rakietami,

liczymy punkty jak w tenisie, ale w innej odmianie możemy liczyć punkty jak w ping pongu, czy badmintonie. Najczęściej gramy parami: deblowymi lub mikstowymi. Tak było i w naszym turnieju. Grały pary.

 

3. Padel zrodził się w Meksyku, ale ojczyzną gry stała się Hiszpania. To lata 70-te XX wieku. Od roku 1992 rozgrywane są, co dwa lata, mistrzostwa świata. Pierwsze odbyły się w Hiszpanii, ale dziś największą padlową potęgą na świecie jest Argentyna – 10 tytułów mężczyzn i 8 kobiet mistrzów świata czyni ten kraj niedoścignionym potentatem. Do Polski padel trafił niedawno. Polska Federacja Padla powstała w roku 2017. Ktoś ważny policzył, że aktualnie w Polsce jest ponad 40 ośrodków padla, w których jest ponad 100 kortów. Liczba ta rośnie w sposób dynamiczny. W Warszawie jest zlokalizowanych osiem ośrodków padla, a największym, nie tylko w Warszawie, ale także w Polsce, jest właśnie obiekt „Interpadla” z dziewięcioma krytymi kortami. Dziś padel uchodzi za świetną grę towarzyską, znakomitą zabawę, a dopiero później za dyscyplinę profesjonalną.

 

4. Turniej Mazowieckiego Orła zgromadził 80 zawodniczek i zawodników. Toczyli oni zacięte mecze na siedmiu kortach. Ósmy kort został przeznaczony dla dzieci. Instruktor pokazywał dzieciakom podstawowe odbicia, sposób ustawiania się na korcie, podstawową technikę. Dzieciaki słuchały, ale nie mogły doczekać się gry. Gdy gra się zaczęła, były w swoim żywiole.

Na korcie głównym najpierw odbyła się gra pokazowa. Było co oglądać! Następnie kort główny stał się areną olimpijczyków i artystów. Wielu z nich taką rakietę miało w ręku po raz pierwszy w życiu. Mieli zagrać krótki mecz towarzyski, a grali ponad półtorej godziny. Zrodził się z tego miniturniej, w którym najlepszym okazał się 17-letni Miłosz Redzimski, tenisista stołowy, olimpijczyk z Paryża. Na miejscu drugim był Andrzej Supron, wicemistrz olimpijski w zapasach, a na trzecim Piotr Miazga, aktor filmowy, telewizyjny i teatralny. Swoich sił próbowały jeszcze olimpijki: Marta Wieliczko, srebrna medalista w wioślarstwie, Urszula Kielan srebrna medalistka w skoku wzwyż, a także Andrzej Świerczyński, sprinter, olimpijczyk z Montrealu z 1976 roku. A kolejni olimpijczycy: Jacek Bierkowski i Bożena Nowakowska bili swoim koleżankom i kolegom brawo. Wśród aktorów prezentował się Tomasz Sobczak i Tomasz Gęsikowski którzy pełnili także rolę prowadzących imprezę.

 

5. W kuluarach mogliśmy obejrzeć obrazy Eweliny Wasiluk, malarki z dużą wrażliwością artystyczną. Sama o sobie mówi: „Kocham malować. Żyję i maluję w świecie wyobraźni i iluzji, alegorii, metafor życia jako procesu, jego faz i odcieni…”. Wielkie formaty prac malarki przyciągają kolorami i geometrycznymi kształtami, w wielu obrazach pojawiają się elementy sportowe. Obraz z kortem tenisowym trochę nawiązuje do „eventu” w turniejowej hali. Sport i sztuka to coś, co nam przyświeca w kolejnych naszych

projektach. Nawiązujemy w ten sposób do dawnych olimpijskich tradycji, wskazywanych przez barona Pierra de Coubertina.

 

6. Kończymy turniej Mazowieckiego Orła. Ten turniej to próba promocji dyscypliny, która ma szanse na wielki rozwój. W Igrzyskach Europejskich rozgrywanych w 2023 roku w Krakowie, padel zyskał duże uznanie widzów i decydentów. Czy padel ma szanse wejść do programu igrzysk olimpijskich? W Los Angeles jeszcze nie, ale w kolejnych w Brisbane, być może tak! Pierwszy Turniej Mazowieckiego Orla to trochę eksperyment. Pozytywny! Fajna rozrywka, frajda dla wszystkich uczestników. Wspólnie uczyliśmy się organizacji i specyfiki tej gry: dzieci, zawodnicy, aktorzy, olimpijczycy, widzowie. Turniej padla może być wielkim show. Jeśli odbędzie się drugi turniej Mazowieckiego Orła to z pewnością będzie to wydarzenie w każdym aspekcie profesjonalne.

 

7. Dziękujemy Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Mazowieckiego. Bez wsparcia finansowego Urzędu turniej by się nie odbył. Dziękujemy władzom Dzielnicy Mokotów. Turniej odbywający się na Mokotowie stał się ciekawą propozycją dla mieszkańców. Dziękujemy firmie Green Active za współpracę i zapał z jakim prezes firmy, Cezary Zbyrowski angażował się w organizację przedsięwzięcia. Dziękujemy wszystkim firmom z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Iławy, Torunia, które zechciały wesprzeć, w różnorodny sposób, turniej.

Warszawsko-Mazowiecka Rada Olimpijska z wielką uwagą przyjęła propozycję organizacji turnieju padla. Zawsze z ciekawością i zainteresowaniem odnosimy się do każdej propozycji, która daje szanse zwiększać aktywność sportową dzieci, młodzieży, rodziców i starszych pokoleń. Na turnieju padla byliśmy obecni w dużym gronie członków zarządu: prezes Zenon Dagiel, wiceprezesi Jerzy Pietrzyk i Jan Wieteska, skarbnik Jerzy Rutkowski i członkini zarządu Urszula Kielan, a także dyrektor biura Maciej Kordala. Uff. Jesteśmy obecni tam, gdzie dzieje się coś ważnego.

 

O wszystkich projektach, które realizujemy piszemy na naszej stronie internetowej i Facebooku. Zapraszamy do lektury!

 

Jotwu.

Sportu blaski, sportu cienie…​

Sportu blaski, sportu cienie…

Niedziela, 18 sierpnia 2024 r., późne popołudnie, 17.30, może 18.00. Stacja TV Canal +. Mecz Igi Świątek z Aryną Sabalenką, ćwierćfinał turnieju w Cincinnati, ostatni sprawdzian przed czwartą lewą „Wielkiego Szlema” – USA Open. Ten sam czas, stacja TV Eurosport, ostatni etap Tour de France kobiet. Etap przez przełęcz Glandon do stacji narciarskiej Alpe d’Huez. Przewyższenie 3748 metrów, jedno z najwyższych, jeśli nie najwyższe w historii kobiecego kolarstwa.

1. Canal+. Iga przegrywa. Pierwszy set 6:3 dla Sabalenki. Iga gra źle. Popełnia dużo błędów niewymuszonych. Trwa drugi set , 5:2 dla Sabalenki!

 

2. Eurosport. Końcowe kilometry etapu. Na czele dwie Holenderki, Demi Vollering i Pauliene Rooijkerrs. Vollering wielka faworytka wyścigu. Jednak po kraksie na jednym z wcześniejszych etapów ma w „generalce” 1,15 sekund straty do liderującej Katarzyny Niewiadomej. Pauliene Rooijkkerrs ma stratę do Katarzyny 1.13 sekund. Obie mocno pracują.  55 sekund za tą dwójką jedzie Katarzyna Niewiadoma i Francuzka Evita Muzic. Trwa pościg.

 

3. Canal+. 5 do 2 dla Sabalenki, która serwuje na mecz. Nerwy po obu stronach siatki. Wyrzucone piłki Sabalenki i na koniec podwójny błąd serwisowy. Jest przełamanie. Może będzie wreszcie jakiś zwrot w meczu. 3:5 wciąż dla Aryny.

 

4. Eurosport. Vollering nie schodzi z prowadzenia. Z pewnością ma informację, że ważą się losy zwycięstwa w całym wyścigu. Na ekranie widzimy czas: 57 sekund przewagi. Kamera pokazuje Niewiadomą. Zmęczenie. Zaciętość. Kasia dyktuje tempo, nie liczy już na pomoc Francuzki. Ta jedzie cały czas na kole Niewiadomej. Do mety jeden kilometr.

5. Canal +.  5:3 dla Sabalenki. Dziewiąty gem drugiego seta. Serwuje Świątek. 40:30 dla Igi. Świetny serwis. Sabalenka odbija za krótko. Iga ma piłkę dwa metry od siatki i przeciwniczkę pozostającą w jednym narożniku kortu, niemal cały kort pusty. Aż się prosi, żeby posłać piłkę w tę pustą przestrzeń kortu. Jednak piłka leci w stronę Sabalenki… i wychodzi w aut !!!  Jest po 40. Kolejne piłki dla Aryny. Gem, set, mecz. Koniec. 6:3, 6:3 dla Białorusinki.

 

6. Eurosport. Ostatnie metry etapu. 21 zakrętów na Alpe d’Huez za nimi. Holenderki już na mecie. Wpatrujemy się w zegar i czekamy na Katarzynę Niewiadomą. Telewizyjna  kamera wpatrzona tylko w nią. Jaki wysiłek, jaka praca! Na ostatnich metrach Kasię wyprzedza Muzic. Zabiera jej kilkusekundową bonifikatę za trzecie miejsce. Szkoda, tych sekund może zabraknąć. Za linią mety Kasia pada na jezdnię. Bez sił. Potwornie zmęczona. Widać, że dała z siebie wszystko. Kto wygrał? Nagły wybuch radości. 4 sekundy decydują o zwycięstwie. Wygrywa Tour de France z najmniejszą różnicą czasową w historii tego wyścigu. Wygrywa Tour de France dla siebie, dla nas, dla Polski.

 

7. Canal+. Iga Świątek schodzi z kortu. Zła, rozgoryczona. Widać łzy na jej twarzy.  Przegrała. Tym razem była gorsza. Sportu cień! Tak wygląda sportu cień!!!

8. Eurosport. Kasia Niewiadoma wznosi swój rower, w kolorze swojej koszulki, do góry. Gest triumfu. Kolor żółty, kolor zwycięstwa. Roni łzy, łzy radości. Jest najlepsza w największym wyścigu świata. Sportu blask! Tak wygląda sportu blask!!!

 

Jotwu.

Tatami

Tatami

Mistrzostwa Świata w Judo. Gruzja. Tbilisi, miasto słynące ze swej urody, kolorowe, skąpane w słońcu i południowej zieleni. Na ekranie czarno-biały obraz. Może nawet bardziej czarny niż biały. Hala sportowa z dominującą szarością i surowością ścian. Gdzieś w kącie niewielki napis: „World Championship”. Odczuwamy przygniatający nastrój, ponure  przygnębienie. Jest niemal złowieszczo. Tatami nr 1. Dwie judoczki, Węgierka Kovacs i Iranka Leila Hosseini. Pierwsza runda mistrzostw świata. Obie próbują wykonać chwyt. Kamera zbliża twarze, wielkie napięcie, koncentracja, oczy wpatrzone w rywalkę, nagły rzut. Iranki kończy walkę. Ippon!

 

17 sierpnia, dzień po polskiej premierze filmu „Tatami” – dzieła  Iranki, Amir Ebrahimi i Gyya Nattiva, obywatela Izraela mieszkającego w Stanach Zjednoczonych. Dwójka reżyserów podjęła ryzyko stworzenia filmu o sporcie, ale w szczególnym ujęciu, w szczególnych okolicznościach, wiążąc sport z bezwzględną polityką. Twórcy prezentują film w starym stylu, czarno-biały, wyprodukowany na wąskiej taśmie. Zabieg reżyserski miał oddać dramatyzm fabularnej opowieści. Iran i Izrael to nieprzejednani wrogowie. Turniej sportowy, w którym może dojść do pojedynku judoczek z tych państw, to źródło poważnego konfliktu. Władcy Islamskiej Republiki Iranu nie mogą dopuścić do takiej rywalizacji. 

Jednak Leila Hosseini jest w znakomitej formie, wygrywa kolejne walki, z Francuzką, z Brazylijką. Trenerka Maryam jest w euforii. Nagle odbiera telefon. Prezes Irańskiej Federacji Judo nakazuje jej wycofanie Leili z turnieju, nie może dojść do pojedynku z reprezentantką Izraela. Trenerka tłumaczy, że jest szansa na złoty medal, sukces dla irańskiego sportu. Jednak nakaz jest nakazem. Trenerka informuje o tym Leilę: „Tak będzie lepiej, wycofaj się”. Jednak ona postanawia walczyć dalej. Wygrywa kolejną walkę. W drugiej połówce turniejowej „drabinki” judoczka z Izraela idzie jak burza. Nieuchronnie zbliża się „wojenny” finał. Na trybunach widać irańskich kibiców. Jeden z nich chce zrobić selfi z Leili. Zamiast zdjęcia, na ekraniku telefonu ukazuje się ojciec Leili, który prosi aby córka posłuchała rozkazu, dla dobra rodziny! Agenci służb specjalnych Iranu są wszędzie.  

 

Leili dzwoni do męża, ostrzega go, postanawiają, że mąż zabierze synka i spróbuje uciec. Pod dom zajeżdżają policyjne samochody. Kolejne telefony do trenerki. Pogróżki: „To koniec waszej kariery, twojej i zawodniczki. Natychmiast wycofaj Hosseini z turnieju. Pamiętaj masz tu rodzinę”. Kamera pokazuje twarz Leili. Szukamy obrazu zwątpienia, zawodu, rezygnacji. Nic z tego. Jest ogromne zmęczenie, ale przede wszystkim zaciętość, chęć walki, wytrwałość. Czy Leila ma się ugiąć pod presją reżimu, upokorzyć się przed Najwyższym Przywódcą, czy jednak walczyć o tytuł, o godność, o honor i wolność osobistą?

 

Mieliśmy siedzieć wygodnie w fotelu i oglądać sport, tymczasem stajemy się uczestnikami dramatu, rodzi się wielki dylemat. Wczuwamy się w rolę Leili: co ona  ma zrobić. Co widz jej radzi? Czy górą ma być rozsądek, bierne posłuszeństwo, dbałość o siebie i swoją rodzinę, czy ma zwyciężyć serce, wola walki za wszelką cenę, może nawet za cenę życia! W głowie kłębią się przeciwieństwa. Przed kolejną walką Leila prosi o pomoc światowe władze judo. Pani Prezes obiecuje ochronę i bezpieczeństwo. Ale czy to jest realne? Ćwierćfinał, może już półfinał, straciliśmy poczucie czasu w obliczu dramatu, naprzeciwko zawodniczka gospodarzy, Gruzinka. Kamera chwyta każdy ruch, każdy gest. Obie są w innym świecie. Jak wygrać, jak przechytrzyć rywalkę. Raz jedna, raz druga pada na tatami, my razem z nimi. Czarno-biały obraz dodaje tragizmu. Kontuzja Leili. Przerwa. Znów walka, Leila zrzuca hadżib, to wyraz wyzwolenia, może symbol sportowej solidarności. W końcówce nie daje rady. Walkę wygrywa Gruzinka. Leila nie może zejść z tatami, trzeba jej pomóc. Na sąsiedniej tatami swoją walkę przegrywa Izraelitka i odpada z turnieju. Taki jest sport! Filmowy kadr pokazuje męża z synkiem, szczęśliwie przekraczają granicę. Kolejny kadr pokazuje próbę uprowadzenia trenerki, tajne służby pracują. Trenerka korzysta z chwili nieuwagi jej prześladowców i ucieka. Leila i jej trenerka Maryam są razem. Postanawiają nie wracać do Iranu. Irańska telewizja uznaje je za wrogów państwa.

 

„Tatami” film poruszający, chwytający nie tylko za serce, ale także za gardło. Gdzie są granice politycznych wojen w sporcie? Chcieliśmy spytać widzów, ale na widowni były trzy osoby! Sport a polityka? Co jest ważniejsze? Paryż 2024, Igrzyska Olimpijskie, Turniej Taekwondo.  W wadze 57 kg na macie dwie Iranki. Ta w hadżibie to Nadih Kiyanichandeh, reprezentująca Islamską Republikę Iranu, jej przeciwniczka to Kinna Alizadeh, Iranka w barwach Bułgarii. Wygrywa ta pierwsza. Po walce nie spojrzały na siebie, nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Wygrała polityka. Ale po dekoracji medalowej złożyły sobie gratulacje. Wygrał sport!  

Jotwu