Rugby, rugby, rugby!!!

Od czasu do czasu komentujemy wydarzenia dziejące się na światowych arenach. W sobotę 28 października obejrzeliśmy finał Pucharu Świata, czyli mistrzostw świata w rugby. Na stadionie Saint Denis, na przedmieściach Paryża, spotkały się dwie potęgi w tej dyscyplinie sportu. Broniąca tytułu Republika Południowej Afryki i Nowa Zelandia, która tytuł mistrza świata miała poprzednio. Mecz stał się wielkim wydarzeniem już na wiele dni przed finałem. Na trybunach Saint Denis nie można było wetknąć nawet szpilki. Ponad 80 tysięcy kibiców oczekiwało na wielkie emocje. I mieli rację!

Rugby z pozoru uchodzi za niezwykle brutalny sport, jednak w rzeczywistości rugby rządzi się precyzyjnymi przepisami, które czynią z tej dyscypliny grę niemal dżentelmeńską. Przypadkowy widz może być przerażony jak wielkie chłopy napadają na siebie, podcinają, przepychają się w tzw. „młynie”, przewracają biegnącego przeciwnika. A jednak wszystko dzieje się bez urazy, z szacunkiem dla przeciwnika i bez bezmyślnych, złośliwych fauli jak często dzieje się w ukochanej na świecie piłce nożnej! Nie ulega jednak wątpliwości, że rugby potrzebuje wielkiego wysiłku. Oprócz siły potrzebna jest także ogromna sprawność, szybkość, pomysłowość i znakomita technika. Mecze w Pucharze Świata rozgrywane są przez prawie dwa miesiące. Tak długi czas trwania zawodów wynika ze specyfiki rugby. Wielka kontaktowość i wyczerpanie fizyczne powoduje, że przerwy między meczami muszą być co najmniej pięciodniowe. Uznano, że tyle czasu potrzebują zawodnicy do osiągnięcia pełnej sprawności fizycznej do kolejnego meczu. Kalendarz meczów w Pucharze Świata powodował, że przerwy między meczami były jeszcze dłuższe.

To nie zmienia faktu, że Puchar Świata, czyli faktyczne mistrzostwa świata w rugby, rozgrywane co cztery lata, są bardzo oczekiwanym wydarzeniem, a finał tych zawodów to wielkie święto rugby porównywalne z finałem Mistrzostw Świata w piłce nożnej.

 

Republika Południowej Afryki i Nowa Zelandia, to odwieczni rywale, którzy i tym razem dotarli do finału. Czarne stroje rugbistów Nowej Zelandii, zielone Afrykanów. Gladiatorzy. Herosi. Od początku mecz jest niezwykle zacięty. Formacje obrony nie dają szans na akcję z przyłożenia. Pierwsze punkty zdobywają Afrykanie z rzutów karnych. Karne w rugby bite są za przewinienia przeciwnej drużyny ale z miejsca popełnienia przewinienia. Trzy punkty za celny strzał, piłka musi przejść pomiędzy tyczkami bramki. 6:0 dla RPA. Heroiczna walka na całym boisku. Podania do tyłu ale bieg do przodu. Formacje ataku próbują przedrzeć się na pole punktowe przeciwnika. Wreszcie piękna akcja Nowozelandczyków. Lewym skrzydłem wymanewrowują linię obrony RPA. Jest przyłożenie! Ale sędzia dopatruje się podania do przodu. Gdzieś w tłumie piłka jest przypadkowo odbita do przodu. Nie ma punktów.

Kilka minut do końca meczu. 12 do 6 dla RPA. Nieustanne ataki Nowej Zelandii przynoszą efekt. Mają przyłożenie przy samej bocznej linii boiska. Pierwsze zaliczone przyłożenie w tym meczu! Jest 11 do 12 i szansa na kolejne 2 punkty z „podwyższenia”. Jednak duży kąt z jakiego muszą wykonywać strzał powoduje, że nowozelandzki kopacz nie trafia! Już do końca meczu wynik się nie zmienia. Republika Południowej Afryki broni tytułu najlepszej drużyny świata. Przez kolejne cztery lata Puchar pozostanie w ich rękach! Kończy się wielkie widowisko.
W sportowym świecie panuje powszechna opinia, że Puchar Świata w rugby to trzecia co do popularności światowa impreza sportowa. Po Igrzyskach Olimpijskich i piłkarskich mistrzostwach świata to właśnie Puchar Świata w rugby ekscytuje światowy sport najbardziej.

Wśród 24 zespołów, które wzięły udział w tym wydarzeniu znalazły się m.in. teamy z Fidżi, Samoa i Tonga. W tych maleńkich państewkach rugby jest sportem narodowym. Kreowana jest tam swoista filozofia, którą rządzi się ta dyscyplina sportu. Filozofia bez chamstwa, wulgaryzmów i nienawiści do przeciwnika, za to z przedziwnym rytuałem podkreślającym osobowość, siłę i moc czynienia sportowych „cudów”. Taniec symbolizujący siłę i moc, trochę tajemniczy, trochę czarowny rozpoczyna każdy mecz. Tak czynią także najsilniejsi. All Blacks czyli Nowa Zelandia też wykonuje ten przedziwny rytuał, który tworzy nastrój nadchodzącej walki.

Wśród uczestników zawodów były także teamy z Gruzji i Rumunii. Dlaczego nie może być w takich finałach Polski? Nie mamy tradycji, nie mamy możliwości, nie mamy pieniędzy?! Może jednak da się to wszystko przezwyciężyć i spróbować. Mamy ligę, może jeszcze niewielką, mamy chętnych, mamy dobre zamiary. Postawmy na rugby! Na początek wygrywajmy z równymi sobie. Ale zaraz potem walczmy z Gruzją i Rumunią, itd. Próby z futbolem amerykańskim na stadionie Narodowym nie wypaliły. Ale rugby na stadionie Narodowym? To byłoby coś!!!

Rugby w odmianie siedmioosobowej trafiło już do programu igrzysk olimpijskich. To dobry zaczyn. Chociaż „siódemka” to jednak nie to co rugby w pełnym, piętnastoosobowym wydaniu. MKOl z jednej strony daje szanse nowym dyscyplinom, ale z drugiej strony ogranicza liczbę startujących sportowców. Stąd limitowana ilość startujących zespołów w siatkówce, koszykówce, limitowana ilość zawodników białej broni, czyli szermierki, ograniczenia ilości startujących w wielu, wielu innych dyscyplinach. Zapewne dlatego do programu igrzysk trafia rugby siedmioosobowe, a nie piętnastoosobowe.

Ale póki co, raz na cztery lata możemy delektować się wspaniałym widowiskiem. Następny Puchar Świata w roku 2027 w Australii (może z udziałem Polski?) od 10 września do 23 października 2027r. Zapiszmy te datę w kalendarzach.

Jan Wieteska